V

712 25 0
                                    

Hermiona czytała tą książkę połowę nocy. Rano była dosyć niewyspana, ale była zadowolona ze swojego osiągnięcia. Wyszła na śniadanie trochę później. Wiedziała, że w Wielkiej Sali Harry i Ron już byli, więc zabrała ze sobą tą księgę. Szła dość szybko. Weszła do Wielkiej Sali i od razu podbiegła do Harrego i Ron'a. Otworzyła księgę na odpowiedniej stronie i położyła ją na stole przed ich nosami.

- Co to jest? - zapytał Ron ,jedząc przy tym kurczaka. Spojrzała na niego i westchnęłam.

- To jest spis uczniów z Hogwartu, Ron. - powiedziała akcentując odpowiednie słowa, aby wyrazić powagę sprawy - Dopisuje się do niej tylko uczniów z siódmych klas. Zobaczcie...- powiedziała wskazując na odpowiednią osobę. Spojrzeli na nią, a potem na Hermione niewzruszeni. Przewróciła na nich oczami. Wszystko musiała im tłumaczyć. 

- Naprawdę nie poznajecie? - zapytała w lekkim szoku -To jest Marie Veronica Phelps, aurorka, która była na zebraniu członków zakonu Feniksa. Wiedzieliście ją na własne oczy. Myślę, że prawdopodobnie ona może być matką bliźniaczek Phelps. - wyjaśniła ,a Harry spojrzał na mnie.

- To, że mają te same nazwisko jeszcze nie oznacza, że jest ich matką. -powiedział.

- Ale spójrz na nią, a potem na Danielle, są takie same oprócz koloru włosów. -Harry drugi raz spojrzał na kobietę na zdjęciu, po czym spojrzał na Danielle. Oczy mu się rozszerzyły i uśmiechnął się. Ale niestety jego uśmiech jak szybko się pojawił, tak szybko zniknął.

- Ale i tak jesteśmy w jednym miejscu. -stwierdził -  Nic nie wiemy na temat ich związku z Voldemortem.

- Syriusz by wiedział, byli na tym samym roku w Hogwarcie i tym samym domu, powinien ją znać tym bardziej, że była w jego rodzinnym domu pod końcu wakacji. Ale nie pisz do niego, teraz sprawdzają listy. -powiedziała ,a on uśmiechnął się.

- Jesteś niesamowita Hermiona, naprawdę. Dowiedziałaś się czegoś jeszcze? - zapytał się ,a ona od razu nabrała powietrza w płuca i zaczęła mówić nakręcona.

- Tak, wczoraj rozmawiałam z Danielle i powiedziała mi, że wychowały się w sierocińcu, a potem zaadoptowała ich para czarodziejów, Elizabeth ich nie lubi, bo nie spędzają z nimi czasu, nawet w święta.- powiedziała, a on już się nie odezwał. - Tak więc pomyślałam, że mógłbyś je zaprosić na święta, Ron. -powiedziała ,a Ron spojrzał na nią w szoku, kaszląc.

-Ja? -zapytał zszokowany. Myślał już, że Hermiona do końca zwariowała.

-Tak ty. One nie mają gdzie spędzać święta, a my moglibyśmy im pomóc. Przybliżymy się do nich i bardziej nam zaufają. Zresztą to smutne, że nie mają gdzie spędzić święta. A święta w rodzinnej atmosferze dobrze im zrobią. Może też dowiemy się czegoś więcej. - wyjaśniła a Harry tylko przytaknął patrząc na Ron'a. Ron patrzył na nich w bardzo dużym szoku. Ugryzł kawałek, dość duży kawałek kurczaka i zaczął jeść. Kiwnął głową, po czym powiedział dość niewyraźnie.

- Napiszę do mamy i jak się zgodzi to się zobaczy. Czy one się zgodzą?-zapytał po chwili przełykając kawałek kurczaka.

- Raczej tak, mam z nimi dosyć dobre relacje.- powiedziała wertując księgę.

Burden •Harry Potter•Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz