Kiedy tylko wrócili do szkoły większość rzeczy wróciło do normalności. Oprócz lekcji Obrony przed Czarną Magią ,na której kompletnie nic nie robili. Co tydzień dostawały list od Dorothy ,która stała się nam bliższa i razem z Danielle postanowiły po szkole u niej zamieszkać. Napisały o tym ich opiekunom ,od których odpowiedzi nie dostały jednak Dorothy postanowiła ,że postara się z nimi dogadać.
W tej chwili Elizabeth siedziała w bibliotece starając się uczyć z eliksirów i zrobić wypracowanie. Z jej zajęcia rozproszyły ją ciche śmiechy w pomieszczeniu ,więc odwróciła głowę. Zobaczyła tam Harry'ego i Cho ,którzy szli przez bibliotekę rozmawiając. Spojrzała w książkę ,a kiedy kroki się zbliżyły znowu się odwróciła.- Cześć Harry. - przywitała się kulturalnie uśmiechając się do chłopaka ,który był lekko zmieszany i jakby zaskoczony tym ,że ją zauważył. Po chwili otrząsnął się i uśmiechnął się do niej. Wtedy znowu spojrzała do książki chcąc dokończyć zajęcie.
- Hej ,Liz. - przysiadł się do niej Harry ,a ona byłam w niemałym szoku. Odwróciła się i zobaczyła ,że Cho odchodzi. - Co robisz?
- Czytam o eliksirze dodającego wigoru. - powiedziała ,a on podniósł brew. - Za niedługo będziemy go omawiać. - wytłumaczyła mu ,a on pokiwał głową. - Czemu nie jesteś z Cho?
- Musiała już iść. - powiedział ,ale nie uwierzyła mu. Jednak nie drążyła tematu.- Czemu jesteś w Hufflepuff?
- Słucham? - nie zrozumiała go. Nie miała pojęcia o co mu chodzi i dlaczego pyta o takie rzeczy.
- Przypisałbym cię bardziej o Ravenclaw.
- Poprosiłam o to Tiarę. - powiedziała cicho. Harry już miał otworzyć usta i coś powiedzieć kiedy do biblioteki wbiegł Ron wraz z Hermioną.
- Harry! - krzyknęła do niego kiedy podbiegali. - Hagrid wrócił. - kiedy to powiedział ,Harry wstał i spojrzeniem dał mi znać ,że musi iść. Dokończyła notatkę i szybko spakowała swoje rzeczy do torby. Szybko się zawinęła i wyszła z biblioteki.
Kiedy wracała korytarzami do dormitorium wiele osób mi ustępowało drogi. Zastanawiała się czy już wszyscy wiedzą.
-Phelps! - za nią rozbrzmiał damski krzyk. Stanęła w miejscu i niechętnie się odwróciła. W jej stronę szybkim krokiem szła Cho Chang. Zmarszczyła brwi ,bo zauważyła ,że nie była zbyt zadowolona.- Jesteś zadowolona? - powiedziała kiedy była już blisko niej.
- Zależy o co pytasz.- odpowiedziała nie rozumiejąc jej wzburzenia.
- Nie udawaj ,że jesteś tak głupia. Powiem to tylko raz. Masz odczepić się od Harry'ego. - kiedy to powiedziała Elizabeth zaśmiała się ,a ona podniosła brwi.
- Naprawdę chcesz się kłócić o taką błahą rzecz dodatku nieprawdziwą na korytarzu przy wszystkich? - tym razem to ona prychnęła.
- Masz odczepić się od Harry'ego i mówię to ostatni raz. Jeżeli nie to mnie popamiętasz. - zaczęła jej grozić więc to ona podniosła brwi.
- Chcesz ze mną walczyć? Serio? - zapytała chcąc się upewnić. Krukonka nie odezwała się i nadal miała przybrany bojowy wyraz twarzy. - Widzę ,że tak naprawdę nie mamy o czym rozmawiać ,bo i tak nie da ci się nic przetłumaczyć ,więc pozwól ,że zostawię cię samej sobie.- powiedziała po czym odwróciła się i zaczęła iść w swoim kierunku.
-Nie ,Phelps. Nie odejdziesz tak po prostu! - wykrzyknęła ,więc odwróciła się i w ostatnim momencie wyjęła różdżkę. -Fernukulus!
- Protego! - szybko uchroniła się przed zaklęciem ,a na całym korytarzu rozległy się piski i wszyscy pouciekali do ścian ,robiąc wkoło nas pustą przestrzeń ,a oni sami byli takim murem osłaniającym je. - Brachiabindo. - rzuciła w nią zaklęciem ,który od razu ją unieruchomił. Cho patrzyła na Elizabeth z przerażeniem ,a ona miałam ochotę tylko pokazać jej ,że na nią nie rzuca się zaklęć za plecami. - Densaugeo! Jęzlep! Mocus ad Nauseam! - rzuciła w nią kilka pierwszych lepszych zaklęć jakie wpadły jej do głowy. Nie były raniące i nie uszkodziły ją bardzo. Po chwili chciała to zakończyć. - Expulso! -wykrzyknęła a on wyleciała kilka metrów dalej i straciła przytomność.
- Stop! Co tu się dzieje? - na korytarz wbiegła McGonagall ,która podbiegła do nieprzytomnej Cho. - Elizabeth? - spojrzała na nią. Nie odpowiedziała jej nic tylko podniosła głowę do góry. - Idź zaprowadź Cho do Pani Pomfrey. - powiedziała do jakiegoś chłopaka ,który podszedł do Krukonki ,a profesor podeszła do Elizabeth. - Idziemy do dyrektora. - złapała ją za rękę i zaczęły iść w kierunku gabinetu Dumbledore'a. Droga nie zajęła im długo. Kobieta wyszeptała hasło po czym weszłam do gabinetu. Wszystko stało się szybko. McGonagall wytłumaczyła dyrektorowi zajście ,a Liz siedziała przed biurkiem Dumbledore'a ,który patrzył na nią nie wiedząc co zrobić.
- Chciałabyś coś powiedzieć ,Liz? - zapytał staruszek.
- To nie ja powinnam tutaj siedzieć tylko Chang. - powiedziała pewna siebie. Dyrektor podniósł brwi więc kontynuowała. - To ona mnie zaatakowała ,a ja się tylko broniłam. Nie moja wina ,że skutecznie... - ostatnie zdanie powiedziała pod nosem ,ale ten i tak je usłyszał ,więc zaśmiał się cicho.
- Wierzę ci.- powiedział ,a ona zdziwiona spojrzała na niego. - Kiedy Cho wyjdzie ze skrzydła szpitalnego porozmawiam z nią. A teraz... możesz iść. - powiedział zadowolony ,więc lekko zmieszana wyszła z gabinetu.
Kiedy zeszła po schodach obok nich stał Harry ,Hermiona i Ron.- Harry? Co ty tu robisz? - zapytała zdziwiona jego obecnością. Powinien w tym momencie być z Cho w skrzydle szpitalnym. - Nie powinieneś być z Cho? - zapytała ,a chłopak lekko się zmieszał.
- Też go oto zapytałem. - mruknął Ron ,a Hermiona walnęła go lekko łokciem w brzuch.
- Oj zamknij się ,Ron. - stwierdziła.
- Co ci powiedział dyrektor? - Harry zupełnie ich zignorował. Uśmiechnęła się na jego pytanie.
- Dumbledore mi wierzy ,więc to nie ja będę miała problemy. - wyjaśniła.
- Co się tam stało? Czemu Cho cię zaatakowała? - zadał kolejne pytania. Był dziwnie przejęty.
- To nieważne ,Harry. - powiedziała ,a Hermiona zaśmiała się cicho jakby doskonale wiedziała co się wydarzyło.
Szybko każdy z nich wrócił do swoich dormitoriów. Danielle zadawała mi mnóstwo pytań ,z których odpowiedziała tylko na kilka. Noc była bardzo przerażająca. Niesamowita burza ,gdzie pioruny waliły prawie wszędzie.
Fernukulus - które powoduje wytworzenie czyraków na twarzy przeciwnika.
Brachiabindo - zaklęcie, które polegało na spętaniu ofiary niewidzialnymi więzami i unieruchomieniu jej.
Densaugeo - które powoduje wzrost zębów w zastraszającym tempie, używane także po to by odzyskać stracone zęby.
Jęzlep - powodujące przyklejenie się języka do podniebienia, co uniemożliwiało mówienie.
Mucus ad Nauseam - powodujące bardzo silny katar i przeziębienie.
CZYTASZ
Burden •Harry Potter•
FanfictionHarry ostatnio bardzo często spotykał się z Dumbledore'em, więc nie zdziwiło go zbytnio prośba o kolejne. Zdziwiła go tylko pora spotkania, ponieważ odbyła się ona dosyć późnym wieczorem. Mogło się wydawać, że słowa jakie Dumbledore wypowiedział do...