XXX

380 21 1
                                    

Kiedy przechodziła przez okno ,które Danielle zostawiła otwarte starała się być jak najciszej. Widziała siostrę leżąca i odwróconą do niej tyłem na łóżku. Pewnie spała. Szybko odłożyła miotle pod łóżko i podeszła o szafy żeby wyciągnąć z niej piżamę. W tym momencie poczuła w pasie oplatające ją ręce. Po dłoniach i paznokciach poznała Danielle. Głowę położyła na jej plecach i stały tak chwilkę.

- Potrafisz być naprawdę cicha. - Liz skomentowała to ,że nie zauważyła jak do niej podchodziła.

- Nigdy więcej tak nie rób. - powiedziała i mocniej ją ścisnęła.

- Przecież nic mi nie jest. - zaśmiała się cicho.

- Ale mogło coś się stać. - powiedziała i oderwała się od niej i rzuciła się na łóżko. - Nie było cię parę godzin.

- Leciałam na miotle...

- No tak leciałaś na miotle. Pamiętaj ,że mimo że jesteś jedną z najlepszych czarownic w klasie to na świecie zawsze znajdzie się ktoś lepszy. - powiedziała naburmuszona i schowała się pod kołdrę. Elizabeth miała otworzone usta i była dość mocno zdziwiona. Ocknęła się i zabrała piżamę i szybko udała się do łazienki. Przebrała się i załatwiła swoje sprawy po czym poszła spać.

- Wstawaj! Liz ,szybko.- obudził ją głos siostry ,która szarpała ją za ramię. Obróciła się w jej stronę. Była już ubrana i umalowana. Zawsze wstawała wcześniej od niej.

- Co jest?

- Rolf przyjechał. - powiedziała cicho.

- Kto? - wstała szybko z łóżka.

- No Rolf ,syn Dorothy. - powiedziała i rzuciła w nią sukienką w kwiatki. Spojrzała na nią i podniosła brew do góry. - Ubieraj ,nie mamy czasu. - jak powiedziała jej siostra tak zrobiła. Szybko ubrała się w sukienkę i zeszły na dół.

Weszły do kuchni ,a tam przy blacie kuchennym siedział pewnie Rolf ,a przed nim stała Dorothy. Rolf był wysokim chłopakiem. Nie potrafiła określić jego koloru włosów czy był brązowym czy ciemnym blondem. Oczy miał brązowe. Spojrzeli na nie ,a kiedy Dorothy je zobaczyła od razu rzuciła się w ich stronę.

- O! Dziewczynki dobrze ,że jesteście! To jest Rolf mój syn ,a to są Elizabeth i Danielle. - przedstawiła ich sobie. Rolf uśmiechnął się do sióstr ładnie i wyciągnął dłoń ,którą każda z nich uścisnęła. - Za kilka dni pojedziemy do Nory. Hermiona już tam będzie ,ale jak z Harrym to nie wiem. Rolf niestety z nami nie pojedzie. - powiedziała i nagle wyszła z kuchni zostawiając ich samych. Kojarzyła Rolfa. Był szóstoklasistą tak jak one i prawdopodobnie był w Hufflepuff'ie.

- Ja cię skądś kojarzę ,prawda? - zapytała Dan siadając przy nim i uśmiechając się szeroko.

- Tak ,jesteśmy w tym samym domu ,a nawet na roku. - zaśmiał się.

- A... Przepraszam ,ale nie zorientowałam się. - Danielle spuściła głowę trochę zawstydzona.

- Nie to nic. Nie wychylałem się. - Liz postanowiła sobie w tym momencie nalać wody do kubka i napiła się - Za to w tym roku ciebie można było zauważyć. - stwierdził patrząc na nią. Odłożyła kubek o zmarszczyła brwi.

- Słucham? - zapytała nie do końca rozumiejąc.

- No, dosyć mocno wkręciłaś się w tą sytuację z Umbridge. - zauważył ,a ona lekko się uśmiechnęła.

- Zależy mi na nauce. - stwierdziła patrząc na niego. Na brodzie miał już malutki zarost ,ale nie wyglądało to jeszcze aż tak źle.

- Oh... Mi też. Postanowiłem ostatnio iść w ślady pradziadka.

- To znaczy? - zapytała Danielle patrząc raz na niego a raz na Elizabeth.

- Będę magizoologiem.

Kilka dni minęło ,a oni już zbierali się do Nory

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

Kilka dni minęło ,a oni już zbierali się do Nory. Rolf wyjechał do ojca na resztę wakacji.

- Chodźcie ,chodzicie. - powiedziała Dorothy i stanęła przed kominkiem trzymając wazonik z proszkiem. - No już ,weźcie po bagażu i możecie ruszać. - tak jak powiedziała tak zrobiły. Wzięła troszkę proszku i już po chwili była w norze w salonie. Lekko przeszła przez pomieszczenie. Była zadziwiająca cisza ,ale do czasu.

- Jesteśmy! - za Elizabeth Dorothy od razu wykrzyknęła kiedy tu się zjawiła. Po tym było słychać podekscytowany krzyk pani Weasley ,który od razu Liz rozweselił.

- Oo! Dorothy, jak dobrze że już jesteście. I wy dziewczynki. - Pani Molly od razu je wszystkie wyściskała. - Fred ,George ,Ginny ,Ron! Zejdzie tutaj! Chcecie coś zjeść ,pić? Zrobiłam na wasz przyjazd rogaliki.

- Bardzo chętnie. - wyprzedziła Liz Danielle ,kiedy ona chciała zaprzeczyć. Grzecznie przyjęła i podziękowała za rogalika.

- Liz jesteś już. - Hermiona zeszła ze schodów i od razu się do niej przytuliła.

- Ciebie też miło widzieć. - odwzajemniła uścisk i przywitała się z resztą rodziny uśmiechem.

Przez resztę dnia nie działo się praktycznie nic. To co zawsze ,Molly krzyczała na uprzykrzających się jej bliźniaków po czym wracała do plotkowania z jej siostrą. Elizabeth ,Ginny ,Hermiona i Danielle miały wspólny pokój. Hermiona i Ginny spały na łóżku rudowłosej ,a Liz i Danielle wspólnie na materacu. Mimo ,że dom Weasleyów nie był duży i było tam mało miejsca jak na taką dużą rodzinę i gości to było bardzo przytulnie i nikt nie zwracał na to uwagi. Lubiła przebywać w kuchni ,ponieważ można było tam wyczuć zapach imbiru ,który tak bardzo uwielbiała. Pani Weasley zauważyła ,że za nim przepada i była miła robić jej co jakiś czas mleko z miodem i imbirem.
W tym momencie taki właśnie piła. Siedziała na materacu i wolno popijała ,kiedy z łazienki wyszła Hermiona.

- O teraz moja kolej. - Stwierdziła Danielle i szybko pobiegła zająć łazienkę. Do pokoju weszła Ginny i spojrzała się na Liz z uśmiechem.

- Co jest? - zapytała a ona usiadła na łóżku przy Hermionie.

- Podobno ostatnio na chwilę uciekłaś z domu. - stwierdziła ,a Hermiona zakrztusiła się wodą. Jej oczy się rozszerzyły i spojrzała na Liz z szokiem w oczach.

- Liz ,to było niebezpieczne! - zbeształa ją ,a ja poruszała ustami nic nie mówiąc.

- To jeszcze nic. Była pod "opieką" Harry'ego. - Ginny zaakcentowała.

- Nie to jest przesada! - teraz to Liz wykrzyknęła. Ginny zaczęła się śmiać.

- Byłaś u Harry'ego? - Hermiona nie wierzyła w jej słowa. - Przecież to jeszcze bardziej niebezpieczne. Poza tym po co ty... - zaczęła ,ale Ginny lekko szturchnęła ją łokciem a kiedy dziewczyna na nią spojrzała ta pomachała jej brwiami. - Aa... Rozumiem.

- Och przestańcie. Skąd o tym wiesz? - zapytała odkładając kubek.

- Nie zbaczaj z tematu. - Ginny pogroziła jej palcem - Dorothy opowiadała o tym mamie a ja podsłuchałam. - przyznała.

- Ale skąd Dorothy... Danielle... Miała nikomu nie mówić ,że gdzieś lecę. - powiedziała i schowała głowę z dłoniach.

- Czyli nie zaprzeczasz ,że u niego byłaś? - zapytała Hermiona także uchachana ,ale zdecydowanie mniej niż Ginny.

- Nie ,nie zaprzeczam.

Burden •Harry Potter•Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz