Następnego dnia jako jedną z pierwszych lekcji były eliksiry. Już kilka minut minęło. Ron i Harry nie pojawili się na lekcji i stała tylko z Hermioną żeby dotrzymać jej towarzystwa. Danielle stała przy Nevillu ,Lunie i Rolfie ,którego zaczęła bardziej zauważać. Profesor Slughorn nie wydawał się być złym nauczycielem jednak nie był też bardzo dobry. Wydawał się był bardzo sympatyczny jednak troszkę nieokrzesany. Na stoliku stało kilka kociołków i innych fiołek.
- Duża precyzja w odmierzaniu składników ma naprawdę olbrzymie znaczenie. - profesor kontynuował swój krótki monolog na początku lekcji ,ale przerwał mu Harry z Ronem ,którzy właśnie weszli do sali. Uśmiechnęła się do nich lekko co oni odwzajemnili. Nauczyciel odwrócił się w ich kierunku i rozradował się. - Aa... Harry ,mój drogi już się niepokoiłem. Widzę że kogoś przyprowadziłeś.
- Ron Weasley. - przedstawił się i wyprostował się. Pewna blondynka blisko Elizabeth mocno westchnęła ,przez co wzdrygnęła się. Przewróciła na nią oczami i złapała lekko Hermionę za koniec rękawa ,żeby przestała się tak na nią patrzeć. Wyglądała jakby albo miała zwymiotować na jej buty albo ją dość mocno ukrzywdzić. Dziewczyna spojrzała na nią. - Może nie jestem najlepszy w eliksirach ,raczej beznadziejny no to może... - już miał się odwrócić i spróbować uciec jednak Harry zastąpił mu drogę.
- Nonsens. Nauczymy cię. - stwierdził jak gdyby nigdy nic. - Przyjaciel Harry'ego jest moim przyjacielem. Wyjmijcie książki.
- Przepraszam ,ale nie zdobyłem jeszcze książki i Ron też nie. - zauważył Harry ,ale dla profesora nie było to problemem.
- To nic ,weźcie sobie jakieś z szafki. - machnął na nich ręką i oni od razu podeszli do szafki. - Jak już mówiłem. Sporządziłem dzisiaj eliksiry. Jakieś sugestie? - zapytał na co Liz podniosła grzecznie rękę ,jednak Hermiona zrobiła to w tym samym momencie. Profesor patrzył raz na mnie a raz na nią.
- No cóż... Proszę panno Granger. - poprosił ją i wydawał się dość speszony zgłoszeniem Elizabeth. Postanowiła więc zwrócić uwagę na tło. Z tyle Harry i Ron bili się o książkę.
- Najsilniejszy miłosny eliksir. Jego zapach każdy odczuwa inaczej w zależności co kto lubi. - kiedy Harry i Ton przestali się bić wróciła do lekcji i zaczęła słuchać dziewczyny. - Czuje na przykład... Skoszoną trawę ,pergamin i pastę do zębów. - powiedziała i odeszła do rzędu.
- No to może panna... - wskazał na Elizabeth szukając podpowiedzi.
- Phelps ,panie profesorze. - przedstawiła się. Mężczyzna na chwilę ucichnął po czym wskazał na kociołek.
- A co ty czujesz ,panno Phelps? - zapytał ,więc podeszła do kociołka i lekko powąchałam.
- Czuję imbir ,maciejkę i perfumy. - powiedziała krótko i tak samo odeszła do rzędu.
- Jednak Amortencja nie wzbudza prawdziwej miłości. Bo to nie możliwe ,ale powoduje bardzo silne zadurzenie lub obsesję. Jest z tego powodu to zapewne najniebezpieczniejszy eliksir w tej klasie. - powiedział i zakrył kociołek przykrywką przed twarzami trzema dziewcząt. Prychnęła lekko na nie ,przez co tym razem Hermiona złapała Liz lekko za rękaw. Hermiona spojrzała na nią karcąco.
- Ale nie powiedział Pan co jest tutaj. - stwierdziła Kate Bell wskazując na małą fiolkę.
- Ach... Racja. - przypomniał sobie. - Panie i panowie to co tutaj widzicie to niezwykle dziwny eliksir znany jako...
- Płynne szczęście. - wtrąciła się Hermiona. Trochę nachalnie.
- Tak panno Granger ,płynne szczęście. Nie łatwo je uwarzyć a mały błąd może srogo kosztować. Jeden łyk ,a wszystko co robisz będzie kończyć się szczęściem. Oczywiście tak długo jak działa. - zaśmiał się lekko. - Cóż to właśnie dzisiaj będzie nagrodą. Jedna mała fiolka płynnego szczęścia dla ucznia ,który w najbliższą godzinę wyważy nam wywar żywej śmierci. W miarę użyteczny. Wskazówki znajdziecie na stronie 10. Uprzedzam was jednak ,tylko jednemu uczniowi udało się uwarzyć eliksir na tyle dobry by zasłużyć na nagrodę. - stwierdził a Liz wydawało się że zatrzymał wzrok na niej. - Tak czy inaczej życzę wam szczęścia. Bierzcie się do roboty.
Każdy podbiegł do swojego stolika zmotywowany aby wygrać nagrodę. Ona jednak postawiła na spokój i opanowanie. Zazwyczaj była dobra z eliksirów ,więc postanowiła robić jak zwykle i nie stresować się. Otworzyła książkę ,później wzięła potrzebne składniki i zabrała się za pracę. Nie szło jednak jej najlepiej ,ale zdecydowanie lepiej niż innym. Seamus'owi jak zwykle kocioł wybuchł ,za to innej dziewczynie wszystko wyleciało jak galareta. Harry'emu jednak szło zaskakująco dobrze i lepiej od niej co trochę ją zastanowiło. Podsłuchała jak kłóci się z Hermiona i postanowiła robić niektóre rzeczy niczym on. Zastanawiało jak coś takiego znalazł w starej ,zużytej książce ,że miał inny przepis. W końcu nadszedł czas na sprawdzenie eliksirów. Slughorn podchodził do większości z notesem i coś zapisywał. W końcu podszedł do niej. Odsunęła się dając mu dobry dostęp do eliksiru.
- No cóż ,panno Phelps. Bardzo dobrze ,jednak nie idealnie. - stwierdził i podszedł do Harry'ego. Stwierdziła ,że problem jej eliksiru nie były jej umiejętności a zły przepis w książce. Pomyślała sobie ,że dobrze byłoby zgłosić to do redakcji.
- Na brodę Merlina! - wykrzyczał profesor patrząc na jego wywar. Od razu spojrzała w tamtym kierunku zainteresowana - pierwszorzędnie. Tak doskonały ,że mógłby zabić nas wszystkich. - stwierdził po czym poszedł po fiolkę i wrócił do nas. - A więc tak jak obiecałem nagroda ,moje gratulacje. - podarował mu ,a każdy zaczął klaskać choć niechętnie. - Nie zmarnuj tego. Po chwili rozległ się dzwonek końca lekcji i każdy wyszedł z klasy.
- Harry zaczekaj. - powiedziała i dogoniła chłopaka, który szedł wraz z Ronem. - Jak to zrobiłeś? - zapytała zdziwiona. Harry uśmiechnął i otworzył usta żeby coś powiedzieć ,ale Ron go uprzedził.
- Co Liz? Zdziwiona ,że nie jesteś już taka dobra? - zapytał lekko drwiąc. Jej wzrok od razu się zmienił. Trochę ją to zdenerwowano i było to po niej widać. Nie codziennie ze niej szydzono. Po chwili ciszy patrzenia na Rona z mordem w oczach przez co jego uśmiech opadł i odwrócił od niej głowę.
- Tylko pytam. Przez kilka lat obserwowania waszych umiejętności ważenia eliksirów mam prawo być zdziwiona. - usprawiedliwiła się i jej wyraz twarzy złagodniał. - To bardzo wielki dar ,Harry. Nie zmarnuj go. - powiedziała uśmiechając się i odchodząc. Miała nadzieję ,że Harry oszukiwał i dlatego stał się nagle lepszy. Kiedy przechodziła obok uśmiechnęła się czując od Harry'ego znany jej perfum z kociołka.
CZYTASZ
Burden •Harry Potter•
FanfictionHarry ostatnio bardzo często spotykał się z Dumbledore'em, więc nie zdziwiło go zbytnio prośba o kolejne. Zdziwiła go tylko pora spotkania, ponieważ odbyła się ona dosyć późnym wieczorem. Mogło się wydawać, że słowa jakie Dumbledore wypowiedział do...