XX

466 24 6
                                    

Kiedy wyszła z pokoju gdzie zostawiła swoją matkę weszła do pierwszego lepszego pokoju. Chciała zostać sama ,a wyjście z domu nie wchodziło w grę. Weszła do małego pomieszczenia ,w którym nic nie było. Były tam ściany które były pokryte drzewem genealogicznym. Nie chciała zwracać na niego uwagi i usiadła pod ścianą i złapała się za głowę. Jestem dobra osobą. Jestem dobrą osobą. Nie jestem do niego podobna. Nie jestem do niego podobna. Moja rodzina nie ma znaczeni i jestem dobrą osobą. Nie zwrócę się w kierunku zła. 

- Liz... - ktoś wyrwał ją ze swoich myśli i spojrzała do góry. W drzwiach stał Syriusz Black. Uśmiechnął się do niej i zamknął za sobą drzwi. - Wszystko okej? - zapytał ,a Elizabeth spuściła wzrok. Jak może być wszystko okej ,kiedy okazujesz się wnuczką Voldemorta. - Rozumiem... Wiedz ,że my wszyscy jesteśmy po twojej stronie. - powiedział patrząc na nią. 

- Dlaczego? Przecież jestem wnuczką Sami Wiecie Kogo. - spojrzała na niego ,a ten zaśmiał się. 

- Ponieważ przypominasz mi mnie. - uklęknął przede mną. - Ja także urodziłem się w rodzinie ,w której nie chciałem się urodzić. Większość członków rodu Black jest śmierciożercami i byli przydzielani do Slytherinu. Ja jako jedyny od wielu wieków jak nie w ogóle jako pierwszy trafiłem do Gryffindoru. Wiem ,jak się czujesz i wiedz ,że jesteśmy po twojej stronie i nic co powie Marie nas nie przekona do wyrzucenia cię. - uśmiechnęła się do niego. Bardzo poprawił jej humor i samopoczucie. - Po za tym twoja matka nigdy nie była normalna. - zaśmiał się po czym wyszedł ,a ona za nim. Ruszyła w stronę swojego pokoju. Kiedy do niego weszła zobaczyła Dan płacząca na łóżku. Od razu do niej podbiegła i przytuliła się do niej. 

- Co się stało Danielle? - zapytała zmartwiona o siostrę. Ta spojrzała na nią z łzami w oczach.

- Wszystko słyszeliśmy. Zauważyliśmy ,że cię dłużej nie ma ,a słyszeliśmy jakieś krzyki ,więc Fred i George przynieśli swoje dziwne ucho. - wytłumaczyła. Przycisnęła ją bliżej siebie i zaczęła uspokajać. 

- Spokojnie Dan. Nic się nie dzieje. To w żaden sposób na ciebie nie wpływa. Ani na mnie. - wytłumaczyła jej i zaczęła wycierać jej łzy. 

- Przecież on teraz może się nas przyczepić. Jak się o nas dowie to... 

- Nic nam nie zrobi. Przyrzekam ci. - powiedziała i w tym momencie do pokoju przyszedł Harry. Spojrzał na mnie i uśmiechnął się. 

- Hej. Jak się czujesz? - zapytał i usiadł na łóżku obok.

- Już okej. - powiedziała i nastała dziwna cisza. Cały czas irytowało ją jedno i chciałam zaspokoić swoją ciekawość. 

- Harry ,mam pytanie. - powiedziała i spojrzała na niego. Chłopak pokiwał głową ,żeby kontynuowała. - Czy podszedłeś do mnie i zakolegowałeś się ze mną tylko dlatego ,że Dumbledore cię o to poprosił? - zapytała prosto z mostu a chłopak otworzył usta żeby coś powiedzieć po chwili je zamknął. Zrobił tak jeszcze kilka razy. 

- Elizabeth ja... - powiedział ,ale ona już znała odpowiedź. 

- Nie ,spoko Harry. Nic się nie stało. Po prostu... To nic. Rozumiem. Po świętach po prostu wrócimy do normalności i tyle. - powiedziała ,a Harry spuścił głowę zażenowany i smutny. 

- Hej dzieciaki. - do pokoju weszła Adrienne. Uśmiechnęła się do nich. - Elizabeth i Danielle chodźcie na chwilkę do kuchni. - powiedziała po czym wyszła. Elizabeth i siostra ruszyły za nią. Tam spotkały Dorothy ,Molly ,Artura ,Remusa ,Syriusza ,Nimfadore ,Adrienne oraz Marie. Usiadły sobie przy stole. 

- Chcemy teraz wytłumaczyć wam historię waszej rodziny. -zaczęła Dorothy siadając przed nami. - Jak już wspomniałam ojciec mojego męża jest bratem twojej babci. Jego ojciec już niestety nie żyje ,ale matka tak. Mieszka tymczasowo w moim domu ,ale nie odzywa się zbyt wiele. Rodzice twojej babci nadal żyją. Cudem i ledwo. To już starzy ludzie ,ale jeżeli chcecie mogą wam dokładnie opowiedzieć historię waszej rodziny. Ja nie znam wszystkich szczegółów. Jedynie tyle co opowiedział mi Adolf. Mój mąż. 

- Jak oni się nazywają? - zapytała Dan. 

- Wasi pradziadkowie? - uśmiechnęła się do nas. - To może was zaskoczyć. To Skamanderowie. - powiedziała i jak przewidziała byłyśmy zaskoczone. 

- Newt Skamander to nasz pradziadek? - dopytała siostra na co Dorothy zaśmiała się lekko i pokiwała głową na tak. 

- Uczyliśmy się z jego podręczników. - Danielle była bardziej podniecona odnalezieniem rodziny niż jej siostra. Elizabeth była lekko przerażona. 

- Wiem. Za to wasza babcia nie była taka jak reszta rodziny. Jako jedyna z nich miała inne poglądy co bardzo raniło rodzinę. Odeszła z rodzinnego domu i już nigdy jej tam nie zobaczyliśmy. - wyjaśniła smutno. 

- A skąd nazwisko Phelps? - zapytała nie rozumiejąc. Powinna mieć na nazwisko Skamander. Ewentualnie Riddle. Choć w to wątpi. 

- To nazwisko panieńskie twojej prababki. Twoja matka ,Marie postanowiła zmienić nazwisko na Phelps. - wyjaśniła jej ,a Marie cicho zgodziła się. 

Szybko się rozeszli ,ponieważ następnego dnia mieli już wrócić do Hogwartu. Każdy poszedł do swojego pokoju. Elizabeth kończyła się pakować ,a Dan myła się kiedy do ich pokoju znowu rozległo się pukanie. 

- Proszę. - powiedziała wkładając książki do walizki. 

- Cześć Elizabeth. - do pokoju wszedł Harry i spojrzał na nią - Możemy porozmawiać? 

- Okej. Jak chcesz. - powiedziała i usiadła na łóżku ,a on naprzeciw niej. 

- Chcę ci powiedzieć ,że... Nie chce żebyś była na mnie zła czy smutna za to. To prawda ,że zainteresowałem się tobą przez prośbę Dumbledore'a ,ale wiedz ,że... Nie wiem jak to powiedzieć. - chłopak zestresował się lekko i poprawił się na siedzeniu. 

- Spokojnie Harry. - zaśmiała się z niego. 

- Chodzi o to ,że nie chcę kończyć naszej relacji przez to ,że to Dumbledore mi kazał cię obserwować. - powiedział ,a ona lekko się spięła. - Chcę nadal z tobą rozmawiać. Jesteś naprawdę fajna i... szkoda by mi było gdyby tak po prostu się to skończyło. - powiedział ,a ona uśmiechnęła się do niego po czym pokiwała głową. 

- Szczerze nie wiem co powiedzieć ,ale okej. Możemy to kontynuować. 

Burden •Harry Potter•Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz