X

548 24 0
                                    

W końcu udało im się ,a dokładnie udało się Neville'owi znaleźć miejsce spotkań Gwardii Dumbledora. Były różne propozycje jak na przykład zakazany las ,wrzeszcząca chata. Wszystkie z propozycji zostały odrzucone ,ponieważ albo za mało miejsca ,albo za bardzo widoczne. Mieli się spotkać następnego dnia wieczorem ,więc mieli dużo czasu. Hermiona znalazła sposób na porozumiewanie się przez "fałszywą" monetę. Miała ona funkcje pokazywania godziny spotkania na jednej z swoich stron. Bardzo dużo osób zgłosiło się do Gwardii Dumbledora. Było ich około trzydziestu i byli w różnym wieku. Od pierwszoklasistów do siódmoklasistów.
Umbridge chciała ich przechytrzyć i zwołała jakąś grupę osób mającą ich szpiegować i donosić jej. Nazywała się Brygada Inkwizycyjna.

Właśnie teraz zbliżała się pora obiadowa. Nie miała dzisiaj zamiaru jeść ,ponieważ nie miała na to ochoty. Postanowiła więc pójść w tym czasie do biblioteki. Pora obiadowa trwała z godzinę ,a później Harry ma trening Quidditcha ,więc spotkają się dopiero za dwie godziny. Gryfonom cudem udało się namówić Umbridge na zezwolenie do treningów. Zezwoliła pewnie tylko dlatego ,bo miałaby do czynienia z Mcgonagall. Już miały ze sobą kilka spin. Między innymi na schodach oraz na dziedzińcu kiedy Umbridge pozwoliła sobie na wyrzucenie Trewney. Oczywiście zainterweniowała Mcgonagall oraz Dumbledore. Harry biegł za nim przez moment ,a ten nie zwracał na niego uwagi. Miała ochotę dzisiaj o to go zapytać. Zawsze wydawało jej się ,że to on z uczniów ma najlepszy kontakt z dyrektorem. 

Po dwóch godzinach spędzonych w bibliotece na czytaniu o transmutacji w końcu postanowiła stamtąd odejść i porozmawiać z Harrym. Droga nie zajęła jej długo ,ponieważ chodziła dosyć szybko. Nie lubi się wlec. Będąc już przy szatniach upewniła się ,że wszyscy wyszli po czym pukając do szatni weszła do niej. 

- Elizabeth... Cześć... Miałem zaraz do ciebie iść. - powiedział lekko zmieszany. Na moje szczęście wchodząc do szatni Harry był w pełni ubrany. 

- No tak ,ale pomyślałam ,że jak ja do ciebie wpadnę to chyba nic się nie stanie. - powiedziała podchodząc do niego. Jak tylko podeszła od razu westchnęłam. - Masz brudne okulary. - zauważyła i podeszła jeszcze bliżej i uważnie zdjęła je z jego nosa i zaczęła czyścić szkiełka o swoją szarą koszulkę. Była dosyć blisko Harry'ego przez co zauważyła jego lekkie zakłopotanie jej tak bliską obecnością. Nigdy jeszcze nie podeszła tak blisko chłopaka ,żeby ich klatki piersiowe prawie się o siebie stykały. 
Harry doskonale wiedział jak blisko jest dziewczyna jednak przez swoją ślepotę musiał złapać się za cokolwiek. Padło na jej ramię ,a ona czując dłoń Harry'ego na niej lekko się zaniepokoiła. 

- Har... O jeny... Ja... przepraszam. - Harry i ja momentalnie spojrzeliśmy w stronę drzwi od szatni. Rozpoznała tam Azjatkę z Rawenclow. Nazywała się Cho Chang i pamięta ,że rok temu na bal bożonarodzeniowy przyszła z Cedric'iem. Odwróciła wzrok od zakłopotanej dziewczyny i szybko założyła Harry'emu jego okulary na nos. Chłopak uśmiechnął się i dopiero teraz dostrzegł Cho. 

- Cho. Co ty tu robisz? - zapytał Harry spoglądając na dziewczynę. Dziewczyna uśmiechnęła się do niego. 

- Chciałam z tobą pogadać. Ale chyba jesteś zajęty. - powiedziała Azjatka patrząc na mnie lekko wyzywającym wzrokiem. Spojrzała na Harry'ego ,a ten lekko zmieszał się. 

- Może pogadamy innym razem ,jak już zauważyłaś jestem lekko zajęty. - powiedział i spojrzał na Cho. Dziewczyna otworzyła usta lekko zdziwiona jego decyzją. Zapewne była pewna ,że to Elizabeth Harry postanowi spławić. 

- Jasne. Rozumiem. To do zobaczenia. - powiedziała z smutnym uśmiechem. Spojrzała na nią zła po czym wyszła bez słowa. 

- Jak chcesz to idź pogadać z Cho. Przecież mogę poczekać. - powiedziała uśmiechając się to niego. On odwzajemnił mój uśmiech. 

- To z tobą miałem się spotkać. - powiedział i podszedł do drzwi i poczekał aż wyjdzie pierwsza. 

- Harry ,bo ja zawsze uważałam ,że z uczniów to ty masz najlepszy kontakt z dyrektorem. Tymczasem widzę ,że Dumbledore przed tobą ucieka. - powiedziała w końcu jak już drugą godzinę przegadali w szkolnej bibliotece. Chłopak spojrzał na nią i szybko opuścił głowę. 

- Też to zauważyłaś?

- No nie trudno tego zauważyć jak biegniesz za Dumbledore'em i krzyczysz na cały korytarz ,a ten udaję ,że cię nie słyszy. 

- Przecież mógł nie słyszeć. - powiedział po chwili ,ale widać było po nim ,że sam w to nie wierzy. Nie patrzył na nią więc pochyliła głowę w dół i spojrzała na niego z podniesioną brwią. - Dobrze. Tak unika mnie ,ale nie mam pojęcia dlaczego. - powiedział szybko podnosząc głowę. Już więcej nic nie powiedziała. Widać było po nim ,że nie chce drążyć tematu ,więc nie naciskała. 

- Słyszałem ,że wychowałaś się w sierocińcu. - powiedział znowu spoglądając na mnie ,po chwili ciszy. Westchnęła i tym razem to ona odwróciła wzrok. Pokiwała głową na 'tak' ,jednak Harry nie miał zamiaru odpuścić.  - Jak tam trafiłaś? - zapytał.

- Z tego co opowiadała mi moja dawna opiekunka to moja prawdziwa matka zostawiła mnie i Danielle przy śmietniku. Do naszych sweterków były doszyte naszywki z imieniem i nazwiskiem. A przechodząc jedna pani z sierocińca nas zauważyła i zabrała ze sobą do pracy. - powiedziała krótko nie patrząc na niego. 

- Czyli nie masz pewności ,że to twoje prawdziwe nazwisko? - zapytał patrząc na mnie ,a ze zdziwienia na zadane pytanie spojrzała na niego marszcząc brwi. 

- Nie ,dlaczego? - powiedziała ,a on zaprzeczył głową i wstał z krzesła na przeciwko mnie. 

- Nie ważne. Takie głupie pytanie. Muszę już iść do dormitorium. - powiedział i jak najszybciej wyszedł. Odprowadziła go wzrokiem nic nie mówiąc. O co mu chodzi? 

Burden •Harry Potter•Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz