XLII

347 27 17
                                    

- Cześć. - przywitała się ze trójką siadając obok nich. - Jak się czujesz ,Mon-Ron? - zapytała chłopaka ,który patrzył w coś za nią. Spojrzał na Liz karcącym wzrokiem ,a Harry zaśmiał się pod nosem czytając książkę.

- Nie przesiadaj się. - powiedział cicho. - Lekko zasłaniasz jej widok.  

- Patrz co robisz Ron. - zwróciła Hermiona uwagę na spadające płatki śniegu. Ron odłożył różdżkę i płatki przestały spadać.

- Opowiedz mi jeszcze raz jak zerwałem z Levander. - powiedział zwracając się do Hermiony. Hermiona spojrzała na nich szukając ratunku.

- To było tak. Ona odwiedziła cię w szpitalu ,coś tam mruczałeś. Trudno powiedzieć nawet ,że to było coś konkretnego. - powiedziała przez co Liz nie mogła powstrzymać uśmiechu. 

- No niestety nasz związek nie przetrwał długo ,ale ona dziwnie wygląda. - rzekł na co każde z nas odwróciło się w jej kierunku. Dziewczyna wbijała łyżkę w stół i patrzyła na nich co chwilę otwierając i zamykając usta.

- Rzeczywiście ,dziwnie jakoś. - stwierdziła.

- Ona się chyba dusi. - powiedziała Elizabeth odwracając się. 

- Serio nie pamiętasz niczego z tamtej nocy? Zupełnie niczego? - zapytała Hermiona kiedy przestała się podśmiewać z tego komentarza. 

- Wydaje mi się... Nie, nie możliwe. - zaśmiał się. - Kompletnie odjechałem ,no nie? 

- Tak ,odjechałeś. - stwierdziła cicho patrząc w stół. Liz spojrzała na książkę Harry'ego i zobaczyłam tam zaklęcie ,o które wcześniej wypytywał. - Harry ,to Katie. Katie Bell. - zwróciła ich uwagę Hermiona. Odwrócili się w stronę dziewczyny od naszyjnika. Harry wstał po czym poszedł do dziewczyny zabierając książkę.

- Idę do biblioteki. - powiedziała uśmiechając się do Hermiony ,która wzrokiem błagała ją żebym została. Postanowiła jednak pobawić się jak Hermiona i zostawić ją samą z Ronem. Poszła do biblioteki i usiadła przy biurku i wyjęła książkę z zielarstwa. Razem z Danielle miały książki razem więc podręcznik od zielarstwa był mocno popisany ołówkiem w środku. Jako ,że zielarstwo nie było Elizabeth specjalnością szło jej o wiele lepiej uczenie się go patrząc na notatki siostry. 

- Liz ,szybko chodź ze mną. - usłyszała nagle szybki krok i głos Ginny. Wbiegła do biblioteki cała zdyszana i złapała ją za rękę ciągnąc. 

- Co się stało? Ginny ,spokojnie. - pociągnęła ją w swoją stronę przez co zatrzymała się. 

- Harry zaatakował Malfoya w łazience. - wypowiedziała to szybko i zaczęła ją znowu ciągnąć. Jak się okazało zaprowadziła ją do pokoju wspólnego gryfonów. W pomieszczeniu byli tylko Ron ,Hermiona i Harry. Harry siedział na podłodze i wpatrywał się pustym wzrokiem w dal. Hermiona i Ron patrzyli na niego z kanapy. Ginny usiadła przy nich. Elizabeth podeszła do Harry'ego i usiadła po jego prawej stronie. Nawet na nią nie spojrzał ,więc złapała go za rękę chcąc dać trochę otuchy. Harry spojrzał na nią ukradkiem i podał jej książkę. Spojrzała mu w oczy i pokiwała głową rozumiejąc o co chodzi. Wstała trzymając go za rękę przez co wstał razem z nią i bez słowa wyszli z pokoju wspólnego na korytarz. 

- Liz ja... - Harry zaczął kiedy już zbliżali się do pokoju życzeń. 

- Spokojnie ,Harry. Nie musisz mi się tłumaczyć. - przerwała mu - Wiem ,że nie zrobiłeś tego celowo. - Podeszła do ściany i po chwili pokazały się drzwi. Weszli do środka. W całym pomieszczeniu walało się wiele rzeczy i gratów. 

- To pokój życzeń. - stwierdził Harry kiedy stanęli na środku. 

- Tak ,tylko w tym miejscu mogę mieć pewność ,że nie znajdziesz tego ponownie. - powiedziała i zaczęła się rozglądać szukając idealnego miejsca. 

- Więc czemu zabrałaś mnie ze sobą? - zapytał podchodząc do jakiejś szafy. Spojrzała na niego i nie odpowiedziała mu na to pytanie. Po chwili usłyszeli jakieś szemranie. 

- Co to było? - zapytali w tym samym momencie. Harry otworzył szafę a z niej wyleciał ptaszek. 

- Teraz zamknij oczy ,żebym mogła schować książkę. - podeszła do niego podnosząc ją do góry. - Zamknij.- powtórzyła kiedy nadal na nią patrzył. Kiedy zamknął oczy o razu podeszła do jakiegoś pierwszego lepszego miejsca i włożyła w środek różnych rzeczy i upewniła się ,że nie jest zbytnio widoczna. Nie chciałam się bardzo zastanawiać gdzie zrobić skrytkę. Wróciłam do Harry'ego i podeszła do niego. Harry ,mimo że dobrze wiedział ,że już jest obok nadal nie otworzył oczu. Od razu naszła ją ,według niej najgłupsza myśl o jakiej mogła w tym momencie pomyśleć. Oczywiście postanowiła tą najgłupszą myśl spełnić ,więc podeszła bliżej Harry'ego i powoli musnęła jego wargi swoimi. Ku mojemu zdziwieniu Harry od razu pogłębił pocałunek ,który nie trwał długo. Kiedy odsunęła się od niego uśmiechnęła się do niego i przygryzła wargę. - Idziemy? - zapytała i Harry otworzył oczy śmiejąc się cicho. Złapał ją za dłoń i wyszli z pokoju życzeń. Kiedy szli korytarzem natknęli się na Rona ,który podbiegł do nich. 

- I co? Zrobiliście to? - zapytał od razu ,a Liz podniosła brwi nie do końca teraz wiedząc o co pyta. 

- Co? - zapytał Harry ,który najwyraźniej też nie wiedział. 

- No ,schowaliście książkę? - zapytał ,a Liz miała ochotę walnąć się w czoło. 

- A tak. - odpowiedział i spojrzał na Slughorna ,który właśnie wyszedł z sali. Spojrzał na nich i po chwili jego wzrok dość dłużej zatrzymał się na złączonych dłoniach Harry'ego i Elizabeth. Po chwili zaczął mówić do siebie i odszedł. 

- Muszę iść do biblioteki. - powiedziała patrząc na chłopaków. - Zostawiłam tam książki. - powiedziała i pożegnała się z nimi i szybko odeszła. Słyszała jeszcze jak rozmawiali po czym odeszli. Szybko weszła do biblioteki i spakowała zeszyty i książki ,które nadal tam leżały. Wyszła z biblioteki i zeszłam ze schodów po czym szłam długim korytarzem prosto do swojego dormitorium. Zauważyła jak z dala nadchodzi jakaś postać. Po chwili zauważyła ,że to Harry ,który szedł jakimś dziwnie radosnym krokiem. Zaczął jej machać z daleka przez co zatrzymała się zdziwiona patrząc na niego. Szedł w jej kierunku z wielkim uśmiechem. Od razu odwzajemniła uśmiech.

- Harry gdzie... - zaczęła kiedy już był blisko jednak nie było dane jej skończyć. Harry od razu jak podszedł złapał ją talii i szybko pocałował. Była w takim szoku ,że aż spadły jej niektóre książki. Po chwili dopiero odwzajemniła pocałunek. Harry odsunął się od niej z jeszcze większym uśmiechem. 

- Idę do Hagrida. - powiedział, a mi ręce opadły. To wszystko co teraz chciał mi powiedzieć? 

- Słucham? - zapytała i szybko zabrała książki z podłogi. 

- No tak. To mój przyjaciel i muszę się z nim zobaczyć. - powiedział wymijając ją i szedł tyłem mówiąc. Po chwili pomachał jej. - Pa ,kocham cię. 

Powiedział i pobiegł w stronę chatki Hagrida. Książki ,które dopiero zebrała znowu jej spadły. Tej nocy już nie spała. 

Burden •Harry Potter•Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz