XIII

501 30 1
                                    

- Oszałamianie to jedno z najbardziej przydatnych zaklęć. To absolutna podstawa ,więc... No dobra Nigel ,pokaż co potrafisz. - powiedział Harry odchodząc gdzieś dalej od chłopaka. Na tej lekcji mieli oszałamianie ,za to niektórzy mogli także przećwiczyć ''Expelliarmus'' ,w tym Neville. Każdy oprócz Harry'ego i Nigel'a stali w dwóch kolumnach obok i obserwowali co się dzieje i jak się dzieje. W ty ona. Nigel był małym chłopczykiem na drugim roku. Wyglądał na mocno zestresowanego. 

- Drętwota! - krzyknął ruszając różdżką ,a Harry wyleciał do tyłu. Tak samo Nigel.

- Nieźle.. Super ,Nigel. - powiedział Harry wstając z podłogi ,a Nigel pokiwał energicznie głową. Odszedł na bok i na środku został tylko Harry. - Dobrze ,więc... Ron ,Hermiona. - powiedział i przywołał do siebie dwójkę swoich przyjaciół. To oni teraz mieli stoczyć walkę i sprawdzić kto jest lepszy. 

- Spokojnie ,oszczędzę cię. - powiedział Ron cicho zniżając głowę do Hermiony. Elizabeth uniosła brwi lekko zdziwiona i obejrzała się na około. Każdy wyglądnął jakby wiedział kto wygra ,a dwoje bliźniaków zaczęło się zakładać. 

- Dzięki ,Ronald. - powiedziała Hermiona rozbawiona i tak samo zaskoczona jak Liz.  Odszedł od niej na drugi koniec. Każdy wiedział jak się zakończy ta walka. Harry odszedł na bok. Uczniowie będący z nami zaczęli się podśmiewać i dopingować Rona. Ron ustawił się do walki za to Hermiona wyglądała na mocno wyluzowaną. Kiedy tylko Ron uniósł różdżkę ,Hermiona szybko wypowiedziała zaklęcie ,przez co Ron ,tak samo jak Harry przedtem wylądował na podłodze parę metrów dalej. Chłopacy ,którzy dopingowali Rona opuścili głowy ,a dziewczyny zaczęły się śmiać. Ronald podszedł do swoich braci ,którzy udali ,że wierzą mu na słowo. Hermiona odeszła w stronę Elizabeth ,a za nią reszta dziewczyn. Zaczęły się śmiać z Rona. Elizabeth spojrzała na Harry'ego ,który opuścił głowę i cicho zaśmiał się pod nosem. Rozejrzał się i zobaczył ,że patrzy na niego. Odwrócił wzrok i jego mina wyglądała jakby odkrył najlepszy plan na świecie i miał za niego dostać Nobla. Znowu spojrzał na nią ,jednak to ona tym razem spuściła wzrok.

- Elizabeth. - usłyszała jego głos więc podniosła głowę. Przywołał ją ręką ,więc ruszyła w jego stronę. - Walcz ze mną. - powiedział jak podeszła i od razu zaśmiała się.

- Rzucasz mi wyzwalanie? - zapytała i spojrzała wyczekująco. On nic nie powiedział tylko odszedł na drugi koniec pustego pola. Uśmiechnął się i ona także odeszła na drugi koniec. Podniosła różdżkę i to samo zrobił Harry. Głosy na sali nagle ucichły i każdy patrzył to na nią ,to na Harry'ego z wyczekiwaniem. Ona nie miała zamiaru rzucić pierwsza zaklęcie. Nie rzucała zaklęć i nie atakowała pierwsza, tylko się broni.

- Drętwota! - wykrzyknął Harry po dłuższym zastanowieniu. Zauważył ,że nie ma zamiaru rzucać na niego zaklęć.

- Protego! - wykrzyknęła w niemal tym samym momencie. Zaklęcie odbiło się i Harry oraz parę innych osób na około odrzuciło pod wpływem mojego zaklęcia. Uśmiechnęła się z satysfakcją. Niektórzy byli zdziwieni ,a inni zaśmiali się. Harry i inne powstawali po czym spojrzeli zdziwieni. Nie czekała aż podejdzie ktoś do niej tylko odeszła na bok i czekała na reakcję Harry'ego.

- Jak to zrobiłaś? - zapytała jej szeptem Hermiona jak tylko podeszła.

- Tak... Bardzo dobrze... Protego jest zaklęciem obronnym ,który wyczarowuje tarcze i odbija zaklęcia. Bardzo dobrze ,Elizabeth. - wybrnął Harry. Każdy na niego patrzył i oczekiwał wyjaśnienia. Chyba nie do końca takiego.

- Normalnie się obroniłam. Nie wiem o co chodzi. - odpowiedziała Hermionie i odeszła w stronę drzwi.

Każdy z nas już wyszedł z pokoju życzeń. Wychodzili małymi grupkami na znak osoby patrzącej zza ściany czy nikogo nie ma. Wracała już z Danielle sama. Reszta grupy z Huflepuff'u pobiegła przed nimi bojąc się spotkać kogoś z brygady Inkwizycyjnej. Elizabeth z Danielle szła na spokojnie i wolno. Przynajmniej Elizabeth ,bo Danielle wydawała się być spięta.

- Elizabeth! Elizabeth Phelps! - usłyszała za sobą krzyk jednak nie był on głośny na tyle żeby ktoś zwrócił na to uwagę. Odwróciła się ,a Danielle stanęła w miejscu przerażona. Była to znana mi Azjatka ,którą ostatnio przyszła po Harry'ego ,a ten zostawił ją i został ze nią. Cho Chang.

- Danielle ,idź przodem. Zaraz do ciebie przyjdę. - powiedziała ,a jej siostra bez słowa odeszła niemal biegiem.

- W czym mogę służyć ,Cho? - zrobiła dobrą minę do złej gry. Było widać po niej ,że jest zirytowana i zła.

- Odczep się od Harry'ego. - powiedziała srogo i stanęła przed nią z podniesionym podbródkiem. Zaśmiała się.

- Słucham? - zapytała z podniesionymi brwiami.

- To co słyszysz. Nie jesteś dobra dla niego i nie pasujesz do tego towarzystwa.

- A twierdzisz tak bo?

- Zrobiłaś mu krzywdę na lekcji.

- To idź do Nigel'a powiedz mu ,że zrobił mu krzywdę ,ciekawe czy kiedykolwiek się obroni. - powiedziała także podnosząc podbródek. Dziewczyna wydawała się być zbita z tropu.

- Ale ty zrobiłaś mu krzywdę większą niż Nigel. Zresztą ludziom dookoła też. Nie będziesz i nie jesteś dla niego dobra ,więc się odczep. - drążyła.

- Rozumiem ,że ty będziesz dla niego najlepsza. - powiedziała ,a ta przytaknęła lekko. Zaśmiała się ponownie. - W takim razie bardzo mu współczuję. Nie dość ,że ma problem z Voldemortem ,który chce go zabić to jeszcze będzie musiał na każdym kroku bronić swojej dziewczyny , która sama tego nie zrobi ,bo dla niej zrobienie krzywdy jest nawet przez zwykle zaklęcie obronne. - powiedziała ,a ona momentalnie spuściła głowę zastanawiając się nad jej słowami i nad tym co jej odpowiedzieć. Nie miała zamiaru jej już słuchać. Odeszła bez zastanowienia. Zastanawiała się dlaczego niby myślała ,że to ona mogłaby być kiedykolwiek z Potter'em.

Burden •Harry Potter•Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz