XLIX

300 20 0
                                    

Ich podróż trwała już trochę. Nocowali i przechodzili przez wiele miejsc i cały czas towarzyszyło im radio. Żadne z nich nie wiedziało do końca co robić ,a Ron wydawał się być z tego powodu coraz bardziej zdenerwowany. 

- Zarosłeś ,Harry. - powiedziała bawiąc się jego włosami ,kiedy siedzieli na kanapie. 

- Więc mnie obetnij. - odpowiedział Liz spoglądając na nią.

- Co ty... - zaśmiała się - Nie potrafię. 

- Siadaj ,Harry. - powiedziała Hermiona wyciągając krzesło na środek i nożyczki. Harry usiadł na krześle a Liz stanęła razem z Hermioną za nim i przyglądała się jej poczynaniom. Robiła to spokojnie i mogłoby się wydawać ,że wie co robi. Nagle przestała i spojrzała na przyjaciółkę w szoku. - O matko...

- Co jest? - zapytał Harry i od razu złapał się za tył głowy kontrolując sytuacje. Hermiona podbiegła do stołu ,a Elizabeth od razu za nią. Za chwilę pojawił się Harry. 

- Chyba wiem o co chodzi.- powiedziała biorąc do rąk książki. 

- Wiedziałem ,że coś wymyślisz. - pochwalił ją Harry. 

- Miecz gryfindora ,gobliny go zrobiły. - zaczęła. 

- Świetnie. - Harry pokazał jej dwa kciuki i entuzjazm mu opadł. 

- Nie ,zaraz ci wyjaśnię. Rdza i brud nie trzymają się ostrza. - powiedziała pokazując fragment książki. - Wchłania tylko to co może je wzmocnić. 

- I co? - Harry zapytał nie do końca rozumiejąc. 

- Harry zniszczyłeś już jednego horkruksa ,tak? Dziennik Toma Riddle'a w komnacie tajemnic. - wyjaśniła ,a Liz dopiero zrozumiała. 

- Hermiona jesteś genialna. - pochwaliła ją od razu.

- Kłem bazyliszka. - Harry nam przerwał - Jeśli powiesz ,że masz zapas kłów w tej swojej dziwacznej torebce to..

- Dalej nie rozumiesz? - Hermiona usiadła ,a Liz zrobiła to samo. - W komnacie tajemnic przebiłeś bazyliszka mieczem Gryffindora ,więc miecz jest teraz nasycony jadem bazyliszka. 

- Wchłania tylko to co go wzmacnia. - Harry załapał i usiadł przed nami. 

- No właśnie a to znaczy ,że...

- Może niszczyć horkruksy. 

- Dlatego Dumbledore ci go zapisał. - dokończyła Hermiona swoją myśl. 

- Jesteś wyjątkowa ,Hermiona serio. - Harry także ją pochwalił pochylając się nad książką. 

- To tylko analiza logiczna ,która pozwala pozornie nieistotne detale postrzegać w zupełnie innej perspektywie. - zaśmiała się. 

- Tak ,ale jest jeden mały problem...  - Harry zaczął ,ale przerwało mu zgaśnięcie światła ,które ewidentnie zabrał Ron. 

- że miecz skradziono. - dokończył Ron i oddał światło patrząc na nich. -Tak ,jestem tu ciągle ,nie przeszkadzajcie sobie. Nie chce wam psuć zabawy.- powiedział patrząc to na Harry'ego to na Hermione. 

- O co chodzi? - zapytał Harry odwracając się w jego stronę całym ciałem. 

- O co? O co mi chodzi? Sam dobrze wiesz o co mi chodzi. 

- Słuchaj jak chcesz coś powiedzieć to śmiało. Więcej odwagi ,Ron. 

- Dobra sam tego chciałeś. - Ron się nabuzował. - Nie myśl sobie ,że jestem szczęśliwy ,że muszę szukać tych głupich horkrusksów. 

- Myślałem ,że dobrze wiesz w co wchodzisz. 

- Ta... byłem naiwny. 

- Nie no nie mogę ,posłuchaj bo cię w tej chwili nie do końca rozumiem. - Harry wstał z krzesła i podszedł do Rona. - Czego właściwie ty się stary spodziewałeś? - Harry również się dość mocno nabuzował ,a Elizabeth z Hermioną spojrzały po sobie ,po czym wstały z krzesła podchodząc do  nich. - Myślałeś sobie ,że będziemy mieszkać w pięciogwiazdkowych hotelach ,codziennie znajdować po horkruksie ,a do domu spokojnie wrócimy na gwiazdkę? 

- Spodziewałem się ,że przez tyle czasu uda nam się cokolwiek osiągnąć! Myślałem ,że wiesz co robisz i ,że Dumbledore dał ci przynajmniej jakieś wskazówki ,że masz plan! 

- Powtórzyłem ci dokładnie to co Dumbledore powiedział mnie ,a jakbyś nie zauważył to mamy jednego horkruksa. 

- Ta ,a my cały czas stoimy w miejscu i kompletnie nie wiemy gdzie szukać kolejnych! 

- Ron... - w końcu Hermiona postanowiła się wtrącić pomiędzy nich. Wyciągnęła ręce w stronę medalionu ,który nosił. - Proszę ,zdjemij...Zdejmij tego horkruksa , nie zachowywałbyś się tak gdybyś go cały dzień nie nosił. 

- Chcesz wiedzieć dlaczego cały dzień słucham radia? - Ron nie zwrócił uwagi na Hermione i odpychał ją zwracając się do Harry'ego. - Żeby mieć pewność ,że nie usłyszę nic o Ginny ,Fredzie ,Georgu, o mamie...

- A ty myślisz ,że ja nie słucham?! Że ja nie wiem jak to jest?!

- A właśnie ,że nie wiesz! - wykrzyczał na poważnie Ron - Elizabeth jest tutaj a twoi rodzice nie żyją! - kiedy Ron to wykrzyczał Harry od razu rzucił się w jego kierunku. Zaczęli się szarpać ,a dziewczyny krzycząc starały się ich rozdzielić. 

- Wynoś się stąd! - wykrzyczał Harry kiedy już ich rozdzieliłyśmy - Wynoś się! 

- Ron... - Hermiona chciała zwrócić jego uwagę kiedy ten zdjął medalion rzucając go w bok i zabierając swój plecak. 

- A ty? - zwrócił się do Hermiony ,która była między młotem a kowadłem - Idziesz ze mną czy zostajesz? - Hermiona patrzyła na każdego z nich nie wiedząc co odpowiedzieć. Ron prychnął po czym spojrzał na Elizabeth. - Liz? - po chwili ją zapytał o to samo przez co zamrugała kilka razy patrząc na niego w szoku nie do końca przysuwając sobie wszystkie zdarzenia ,które właśnie miały miejsce. - Naprawdę nie widzisz co się dzieję? - zapytał ją patrząc na Harry'ego i Hermionę.

- Ron ,nic... nic się nie dzieje.. - zaprzeczyła Hermiona ,a Ron bez słowa wyszedł z namiotu.- Ron! Ron! - krzyczała Hermiona wybiegając za nim i co chwilę go wołając. 

Burden •Harry Potter•Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz