Ich podróż trwała już trochę. Nocowali i przechodzili przez wiele miejsc i cały czas towarzyszyło im radio. Żadne z nich nie wiedziało do końca co robić ,a Ron wydawał się być z tego powodu coraz bardziej zdenerwowany.
- Zarosłeś ,Harry. - powiedziała bawiąc się jego włosami ,kiedy siedzieli na kanapie.
- Więc mnie obetnij. - odpowiedział Liz spoglądając na nią.
- Co ty... - zaśmiała się - Nie potrafię.
- Siadaj ,Harry. - powiedziała Hermiona wyciągając krzesło na środek i nożyczki. Harry usiadł na krześle a Liz stanęła razem z Hermioną za nim i przyglądała się jej poczynaniom. Robiła to spokojnie i mogłoby się wydawać ,że wie co robi. Nagle przestała i spojrzała na przyjaciółkę w szoku. - O matko...
- Co jest? - zapytał Harry i od razu złapał się za tył głowy kontrolując sytuacje. Hermiona podbiegła do stołu ,a Elizabeth od razu za nią. Za chwilę pojawił się Harry.
- Chyba wiem o co chodzi.- powiedziała biorąc do rąk książki.
- Wiedziałem ,że coś wymyślisz. - pochwalił ją Harry.
- Miecz gryfindora ,gobliny go zrobiły. - zaczęła.
- Świetnie. - Harry pokazał jej dwa kciuki i entuzjazm mu opadł.
- Nie ,zaraz ci wyjaśnię. Rdza i brud nie trzymają się ostrza. - powiedziała pokazując fragment książki. - Wchłania tylko to co może je wzmocnić.
- I co? - Harry zapytał nie do końca rozumiejąc.
- Harry zniszczyłeś już jednego horkruksa ,tak? Dziennik Toma Riddle'a w komnacie tajemnic. - wyjaśniła ,a Liz dopiero zrozumiała.
- Hermiona jesteś genialna. - pochwaliła ją od razu.
- Kłem bazyliszka. - Harry nam przerwał - Jeśli powiesz ,że masz zapas kłów w tej swojej dziwacznej torebce to..
- Dalej nie rozumiesz? - Hermiona usiadła ,a Liz zrobiła to samo. - W komnacie tajemnic przebiłeś bazyliszka mieczem Gryffindora ,więc miecz jest teraz nasycony jadem bazyliszka.
- Wchłania tylko to co go wzmacnia. - Harry załapał i usiadł przed nami.
- No właśnie a to znaczy ,że...
- Może niszczyć horkruksy.
- Dlatego Dumbledore ci go zapisał. - dokończyła Hermiona swoją myśl.
- Jesteś wyjątkowa ,Hermiona serio. - Harry także ją pochwalił pochylając się nad książką.
- To tylko analiza logiczna ,która pozwala pozornie nieistotne detale postrzegać w zupełnie innej perspektywie. - zaśmiała się.
- Tak ,ale jest jeden mały problem... - Harry zaczął ,ale przerwało mu zgaśnięcie światła ,które ewidentnie zabrał Ron.
- że miecz skradziono. - dokończył Ron i oddał światło patrząc na nich. -Tak ,jestem tu ciągle ,nie przeszkadzajcie sobie. Nie chce wam psuć zabawy.- powiedział patrząc to na Harry'ego to na Hermione.
- O co chodzi? - zapytał Harry odwracając się w jego stronę całym ciałem.
- O co? O co mi chodzi? Sam dobrze wiesz o co mi chodzi.
- Słuchaj jak chcesz coś powiedzieć to śmiało. Więcej odwagi ,Ron.
- Dobra sam tego chciałeś. - Ron się nabuzował. - Nie myśl sobie ,że jestem szczęśliwy ,że muszę szukać tych głupich horkrusksów.
- Myślałem ,że dobrze wiesz w co wchodzisz.
- Ta... byłem naiwny.
- Nie no nie mogę ,posłuchaj bo cię w tej chwili nie do końca rozumiem. - Harry wstał z krzesła i podszedł do Rona. - Czego właściwie ty się stary spodziewałeś? - Harry również się dość mocno nabuzował ,a Elizabeth z Hermioną spojrzały po sobie ,po czym wstały z krzesła podchodząc do nich. - Myślałeś sobie ,że będziemy mieszkać w pięciogwiazdkowych hotelach ,codziennie znajdować po horkruksie ,a do domu spokojnie wrócimy na gwiazdkę?
- Spodziewałem się ,że przez tyle czasu uda nam się cokolwiek osiągnąć! Myślałem ,że wiesz co robisz i ,że Dumbledore dał ci przynajmniej jakieś wskazówki ,że masz plan!
- Powtórzyłem ci dokładnie to co Dumbledore powiedział mnie ,a jakbyś nie zauważył to mamy jednego horkruksa.
- Ta ,a my cały czas stoimy w miejscu i kompletnie nie wiemy gdzie szukać kolejnych!
- Ron... - w końcu Hermiona postanowiła się wtrącić pomiędzy nich. Wyciągnęła ręce w stronę medalionu ,który nosił. - Proszę ,zdjemij...Zdejmij tego horkruksa , nie zachowywałbyś się tak gdybyś go cały dzień nie nosił.
- Chcesz wiedzieć dlaczego cały dzień słucham radia? - Ron nie zwrócił uwagi na Hermione i odpychał ją zwracając się do Harry'ego. - Żeby mieć pewność ,że nie usłyszę nic o Ginny ,Fredzie ,Georgu, o mamie...
- A ty myślisz ,że ja nie słucham?! Że ja nie wiem jak to jest?!
- A właśnie ,że nie wiesz! - wykrzyczał na poważnie Ron - Elizabeth jest tutaj a twoi rodzice nie żyją! - kiedy Ron to wykrzyczał Harry od razu rzucił się w jego kierunku. Zaczęli się szarpać ,a dziewczyny krzycząc starały się ich rozdzielić.
- Wynoś się stąd! - wykrzyczał Harry kiedy już ich rozdzieliłyśmy - Wynoś się!
- Ron... - Hermiona chciała zwrócić jego uwagę kiedy ten zdjął medalion rzucając go w bok i zabierając swój plecak.
- A ty? - zwrócił się do Hermiony ,która była między młotem a kowadłem - Idziesz ze mną czy zostajesz? - Hermiona patrzyła na każdego z nich nie wiedząc co odpowiedzieć. Ron prychnął po czym spojrzał na Elizabeth. - Liz? - po chwili ją zapytał o to samo przez co zamrugała kilka razy patrząc na niego w szoku nie do końca przysuwając sobie wszystkie zdarzenia ,które właśnie miały miejsce. - Naprawdę nie widzisz co się dzieję? - zapytał ją patrząc na Harry'ego i Hermionę.
- Ron ,nic... nic się nie dzieje.. - zaprzeczyła Hermiona ,a Ron bez słowa wyszedł z namiotu.- Ron! Ron! - krzyczała Hermiona wybiegając za nim i co chwilę go wołając.
CZYTASZ
Burden •Harry Potter•
FanfictionHarry ostatnio bardzo często spotykał się z Dumbledore'em, więc nie zdziwiło go zbytnio prośba o kolejne. Zdziwiła go tylko pora spotkania, ponieważ odbyła się ona dosyć późnym wieczorem. Mogło się wydawać, że słowa jakie Dumbledore wypowiedział do...