- Nie mogę nic znaleźć! - oburzyła się Hermiona przeszukując kolejną księgę w bibliotece. Elizabeth spojrzała na nią i odłożyła książkę.
- Po co ja się dałam wciągnąć w te poszukiwania. - powiedziała patrząc na stos ksiąg leżących na stole. - Przecież to oczywiste ,że nic nie znajdziemy.
- Dlaczego?
- Książę Półkrwi? Pewnie ktoś tylko nadał sobie taki przydomek żeby poczuć się lepiej. - stwierdziła. - I był po prostu bardzo dobry z eliksirów. To tyle.
Hermiona usiadła przy niej w ciszy i patrzyła na książki. Po chwili pokiwała głową.
- Chodź. Sprzątnijmy to i chodzimy do Hogsmeade. - powiedziała odkładając już niektóre książki - Harry i Ron pewnie czekają na nas już przed wyjściem.
- No w końcu jesteście. - powiedział Ron wyrzucając ręce do góry. - Czekamy na was już półgodziny.
- Jasne. - oburzyła się Hermiona i spojrzała na Harry'ego ,który chował książę w plecak. - Cały czas chodzisz z tą książką. Praktycznie z nią śpisz. I nie chcesz się dowiedzieć kim jest ten książę Półkrwi?
- Nigdy nie mówiłem ,że nie chcę się dowiedzieć. - oznajmił Harry. - I nie śpię z nią.
- Ale to prawda. - wtrącił się Ron. - Zanim zasnę lubię pogadać ,a ty siedzisz z nosem w książce. Zupełnie jak Hermiona.
- Byłam bardzo ciekawa ,więc poszłyśmy do...
- Do biblioteki. - przerwali Hermionie naraz. - No i co?
- I nico. Nigdzie nie znalazłyśmy żadnej wzmianki o Księciu Półkrwi.- dokończyła.
- I dobrze sprawa zamknięta. - powiedział Harry po czym zatrzymał się a one z nim.
- Miałem nadzieje ,że spotkam cię w Trzech Miotłach. - usłyszeli Slughorna przed nami.
- Nie ,wzywają mnie na niespodziewaną próbę chóru.- odezwał się drugi nauczyciel po czym odszedł.
- Może pójdziemy na małe piwko? - zapytał brunet. Jako ,że byli blisko podążyli za Slughornem ,który podszedł do baru. Podeszli do wolnego stolika. - Siądź koło mnie.
- Okej. - powiedziała Liz po czym usiadła i zauważyła ,że gdybym usiadła na tamtym miejscu zasłaniałaby mu widok na nauczyciela eliksirów. - Jego też żeś się przyczepił jak tej książki. - stwierdziła na co Ron zaśmiał się. Hermiona w tym czasie zamówiła piwa kremowe.
-A niech to szlag. - wyszeptał Ron patrząc na stolik ,przy którym siedziała Ginny z Dean'em.-Śliski gamoń.
- Spokojnie tylko trzymają się za ręce. - Hermiona chciała go uspokoić.
- I całują. - zaśmiała się Liz ze zdenerwowania Rona.
- Ja wychodzę. - oznajmił poważnie.
- Co? - zaśmiała się Hermiona. - Chyba żartujesz.
- Ale to jest moja siostra.
- I co? Myślisz ,że gdyby zobaczyła ,że my się całujemy to by wstała i wyszła? - zapytała a gdy zdała sobie sprawę z przykładu jaki podała złapała za kufel piwa i zaczęła pić.
- Harry mój drogi. - Slughorn uradowany podszedł do nich. Harry wstał i uściskał jego dłoń.
- Dzień dobry. Miło pana widzieć. - uśmiechnął się do niego.
- I ciebie również.
- Co pana sprowadza?
- Przychodzę do trzech mioteł od wielu lat. Znacznie dłużej niżbym sobie życzył. Jeszcze pamiętam kiedy to była jedna miotła. - zaśmiał się i przypadkowo wylał trochę piwa na Hermione. - Uwaga Panno Granger. Słuchaj chłopcze. Organizowałem u siebie takie małe przyjęcia dla kilku wybranych uczniów. Dasz się zaprosić?
- Będzie to dla mnie wielki zaszczyt.
- Panna Gragner też przyjdzie? I Panna Phelps? - zwrócił się do nich.
- Z wielką radością. - powiedziała Hermiona ,a Elizabeth pokiwała głową zgadzając się.
- Świetnie. Wypatrujcie mojej sowy. - zaśmiał się i dopiero teraz spojrzał na Rona. - Dzień dobry Wollenby. - powiedział odchodząc.
- Co to było? - zapytał Ron zadając pytanie jakie Liz chciała zadać od dawna.
- Dumbledore chciał żebym się zgodził.
- A dlaczego niby?
- Tego nie wiem. - przyznał. - Wiesz może to jest ważne. Jakby nie było to by nie prosił.
- Coś tu chyba masz. - Ron wskazał na swoje usta patrząc na Hermione. Szybko bez odpowiedzi starła piankę.
Kiedy każdy już wypił swoje piwo zaczęli się zbierać do wyjścia. Wyszli z Trzech Mioteł i skierowali się dróżką do Hogwartu. Hermiona wydawała się być lekko wstawiona ,albo bardzo szczęśliwa po tym piwie. Liz szła razem z nią a za nimi szli chłopacy ,którzy obgadywali Hermione za nawiązanie do pocałunku. Po chwili przed nimi upadła dziewczyna ,a jej przyjaciółka wydała przeraźliwy i głośny krzyk.
- Ostrzegałam ją. Mówiłam żeby tego nie dotykała. - dziewczyna wykrzyczała do nich. Przyjaciółka leżąca na ziemi zaczęła się dziwnie poruszać po czym wyleciała do góry niczym opętana. Po chwili mocno upadła na ziemie.
- Nie podchodźcie. Odsuńcie się. - powiedział Hagrid ,który podszedł do nich. Podniósł dziewczynę. - Nie dotykajcie tego. Chyba ,że przez coś. Zrozumieliście? -za ziemi leżało opakowanie i piękny niebieski naszyjnik. Szybko przybiegli inni nauczyciele i zabrali ich wszystkich do jednej z sal.
- Widziałaś czy Katie miała go już ze sobą kiedy wchodziłyście do Trzech Mioteł? - zapytała McGonagall patrząc na naszyjnik.
- Naturalnie. - odezwała się przyjaciółka Katie Bell. - Poszła wtedy do toalety ,a kiedy wróciła trzymała te paczkę. Coś mówiła ,że musi ją komuś dać.
- Czy powiedziała komu?
- Profesorowi Dumbledore'owi. - odpowiedziała.
- Bardzo ci dziękuję ,Leanne. Możesz odejść. - nauczycielka ją odesłała ,a oni zostali z nią sami. - Dlaczego gdy dzieję się coś złego zawsze akurat wy tam jesteście?
- Pani profesor ja zadaje sobie te pytanie od sześciu lat. - westchnął Ron.
- Severus. - przywitała McGonagall profesora ,który wszedł do sali. Podszedł do naszyjnika i za pomocą zaklęcia podniósł go i przyjrzał mu się uważnie. - Co ty na to?
- Zdaje się ,że panna Bell ma szczęście ,że żyje. - oznajmił.
- Trafił ją urok, tak? Znamy ją przecież nie od dziś. Nie skrzywdziłaby muchy. - zapytał Harry patrząc na nauczycieli. - Jeśli niosła to profesorowi Dumbledore'owi to nie robiła tego świadomie.
- Tak to był urok. - przyznała kobieta.
- To był Malfoy. - powiedział Harry a Liz spojrzała na niego. Zawsze rzucał oskarżenia od razu.
- Myślę ,że to jest bardzo poważne oskarżenie panie Potter. - upomniała go Minewra.
- Rzeczywiście. Masz dowody? - zapytał Severus rzucają mu wyzwanie na spojrzenie.
- Ja to wiem.- odparł.
- Ty to wiesz... Tak samo ja wiem ,że jedna osoba stojąca w tej sali ma podobny status krwi ,a nawet gorszy patrząc na przodków. Mogła mieć podobny motyw. - odparł Snape.
- To nie ja. - odpowiedziała Elizabeth od razu.
- Każdy czarodziej czystej krwi czy półkrwi jest ze sobą choć w najmniejszym stopniu spokrewniony. - odezwała się Hermiona.
- Możemy zaręczyć za Liz. - powiedział Harry patrząc na Snape'a tak wrogim wzrokiem jak on na niego.
- Cały czas była z nami. -potwierdził Ron.
- Idźcie do siebie. Wszyscy. - zarządziła profesor ,po czym grzecznie wyszli z sali.
CZYTASZ
Burden •Harry Potter•
FanficHarry ostatnio bardzo często spotykał się z Dumbledore'em, więc nie zdziwiło go zbytnio prośba o kolejne. Zdziwiła go tylko pora spotkania, ponieważ odbyła się ona dosyć późnym wieczorem. Mogło się wydawać, że słowa jakie Dumbledore wypowiedział do...