XXXVI

341 22 1
                                    

- Nie mogę nic znaleźć! - oburzyła się Hermiona przeszukując kolejną księgę w bibliotece. Elizabeth spojrzała na nią i odłożyła książkę.

- Po co ja się dałam wciągnąć w te poszukiwania. - powiedziała patrząc na stos ksiąg leżących na stole. - Przecież to oczywiste ,że nic nie znajdziemy.

- Dlaczego?

- Książę Półkrwi? Pewnie ktoś tylko nadał sobie taki przydomek żeby poczuć się lepiej. - stwierdziła. - I był po prostu bardzo dobry z eliksirów. To tyle.

Hermiona usiadła przy niej w ciszy i patrzyła na książki. Po chwili pokiwała głową.

- Chodź. Sprzątnijmy to i chodzimy do Hogsmeade. - powiedziała odkładając już niektóre książki - Harry i Ron pewnie czekają na nas już przed wyjściem.

- No w końcu jesteście. - powiedział Ron wyrzucając ręce do góry. - Czekamy na was już półgodziny.

- Jasne. - oburzyła się Hermiona i spojrzała na Harry'ego ,który chował książę w plecak. - Cały czas chodzisz z tą książką. Praktycznie z nią śpisz. I nie chcesz się dowiedzieć kim jest ten książę Półkrwi? 

- Nigdy nie mówiłem ,że nie chcę się dowiedzieć. - oznajmił Harry. - I nie śpię z nią.

- Ale to prawda. - wtrącił się Ron. - Zanim zasnę lubię pogadać ,a ty siedzisz z nosem w książce. Zupełnie jak Hermiona.

- Byłam bardzo ciekawa ,więc poszłyśmy do... 

- Do biblioteki. - przerwali Hermionie naraz. - No i co?

- I nico. Nigdzie nie znalazłyśmy żadnej wzmianki o Księciu Półkrwi.- dokończyła.

- I dobrze sprawa zamknięta. - powiedział Harry po czym zatrzymał się a one z nim. 

- Miałem nadzieje ,że spotkam cię w Trzech Miotłach. - usłyszeli Slughorna przed nami.

- Nie ,wzywają mnie na niespodziewaną próbę chóru.- odezwał się drugi nauczyciel po czym odszedł.

- Może pójdziemy na małe piwko? - zapytał brunet. Jako ,że byli blisko podążyli za Slughornem ,który podszedł do baru. Podeszli do wolnego stolika. - Siądź koło mnie. 

- Okej. - powiedziała Liz po czym usiadła i zauważyła ,że gdybym usiadła na tamtym miejscu zasłaniałaby mu widok na nauczyciela eliksirów. - Jego też żeś się przyczepił jak tej książki. - stwierdziła na co Ron zaśmiał się. Hermiona w tym czasie zamówiła piwa kremowe.

-A niech to szlag. - wyszeptał Ron patrząc na stolik ,przy którym siedziała Ginny z Dean'em.-Śliski gamoń.

- Spokojnie tylko trzymają się za ręce. - Hermiona chciała go uspokoić. 

- I całują. - zaśmiała się Liz ze zdenerwowania Rona.

- Ja wychodzę. - oznajmił poważnie.

- Co? - zaśmiała się Hermiona. - Chyba żartujesz. 

- Ale to jest moja siostra. 

- I co? Myślisz ,że gdyby zobaczyła ,że my się całujemy to by wstała i wyszła? - zapytała a gdy zdała sobie sprawę z przykładu jaki podała złapała za kufel piwa i zaczęła pić. 

- Harry mój drogi. - Slughorn uradowany podszedł do nich. Harry wstał i uściskał jego dłoń. 

- Dzień dobry. Miło pana widzieć. - uśmiechnął się do niego.

- I ciebie również. 

- Co pana sprowadza? 

- Przychodzę do trzech mioteł od wielu lat. Znacznie dłużej niżbym sobie życzył. Jeszcze pamiętam kiedy to była jedna miotła. - zaśmiał się i przypadkowo wylał trochę piwa na Hermione. - Uwaga Panno Granger. Słuchaj chłopcze. Organizowałem u siebie takie małe przyjęcia dla kilku wybranych uczniów. Dasz się zaprosić? 

- Będzie to dla mnie wielki zaszczyt. 

- Panna Gragner też przyjdzie? I Panna Phelps? - zwrócił się do nich. 

- Z wielką radością. - powiedziała Hermiona ,a Elizabeth pokiwała głową zgadzając się. 

- Świetnie. Wypatrujcie mojej sowy. - zaśmiał się i dopiero teraz spojrzał na Rona. - Dzień dobry Wollenby. - powiedział odchodząc. 

- Co to było? - zapytał Ron zadając pytanie jakie Liz chciała zadać od dawna. 

- Dumbledore chciał żebym się zgodził.

- A dlaczego niby?

- Tego nie wiem. - przyznał. - Wiesz może to jest ważne. Jakby nie było to by nie prosił. 

- Coś tu chyba masz. - Ron wskazał na swoje usta patrząc na Hermione. Szybko bez odpowiedzi starła piankę. 

Kiedy każdy już wypił swoje piwo zaczęli się zbierać do wyjścia. Wyszli z Trzech Mioteł i skierowali się dróżką do Hogwartu. Hermiona wydawała się być lekko wstawiona ,albo bardzo szczęśliwa po tym piwie. Liz szła razem z nią a za nimi szli chłopacy ,którzy obgadywali Hermione za nawiązanie do pocałunku. Po chwili przed nimi upadła dziewczyna ,a jej przyjaciółka wydała przeraźliwy i głośny krzyk.

- Ostrzegałam ją. Mówiłam żeby tego nie dotykała. - dziewczyna wykrzyczała do nich. Przyjaciółka leżąca na ziemi zaczęła się dziwnie poruszać po czym wyleciała do góry niczym opętana. Po chwili mocno upadła na ziemie. 

- Nie podchodźcie. Odsuńcie się. - powiedział Hagrid ,który podszedł do nich. Podniósł dziewczynę. - Nie dotykajcie tego. Chyba ,że przez coś. Zrozumieliście? -za ziemi leżało opakowanie i piękny niebieski naszyjnik. Szybko przybiegli inni nauczyciele i zabrali ich wszystkich do jednej z sal. 

- Widziałaś czy Katie miała go już ze sobą kiedy wchodziłyście do Trzech Mioteł? - zapytała McGonagall patrząc na naszyjnik. 

- Naturalnie. - odezwała się przyjaciółka Katie Bell. - Poszła wtedy do toalety ,a kiedy wróciła trzymała te paczkę. Coś mówiła ,że musi ją komuś dać. 

- Czy powiedziała komu? 

- Profesorowi Dumbledore'owi. - odpowiedziała.

- Bardzo ci dziękuję ,Leanne. Możesz odejść. - nauczycielka ją odesłała ,a oni zostali z nią sami. - Dlaczego gdy dzieję się coś złego zawsze akurat wy tam jesteście? 

- Pani profesor ja zadaje sobie te pytanie od sześciu lat. - westchnął Ron. 

- Severus. - przywitała McGonagall profesora ,który wszedł do sali. Podszedł do naszyjnika i za pomocą zaklęcia podniósł go i przyjrzał mu się uważnie. - Co ty na to?

- Zdaje się ,że panna Bell ma szczęście ,że żyje. - oznajmił.

- Trafił ją urok, tak? Znamy ją przecież nie od dziś. Nie skrzywdziłaby muchy. - zapytał Harry patrząc na nauczycieli. - Jeśli niosła to profesorowi Dumbledore'owi to nie robiła tego świadomie. 

- Tak to był urok. - przyznała kobieta.

- To był Malfoy. - powiedział Harry a Liz spojrzała na niego. Zawsze rzucał oskarżenia od razu.

- Myślę ,że to jest bardzo poważne oskarżenie panie Potter. - upomniała go Minewra. 

- Rzeczywiście. Masz dowody? - zapytał Severus rzucają mu wyzwanie na spojrzenie. 

- Ja to wiem.- odparł. 

- Ty to wiesz... Tak samo ja wiem ,że jedna osoba stojąca w tej sali ma podobny status krwi ,a nawet gorszy patrząc na przodków. Mogła mieć podobny motyw. - odparł Snape. 

- To nie ja. - odpowiedziała Elizabeth od razu.

- Każdy czarodziej czystej krwi czy półkrwi jest ze sobą choć w najmniejszym stopniu spokrewniony. - odezwała się Hermiona. 

- Możemy zaręczyć za Liz. - powiedział Harry patrząc na Snape'a tak wrogim wzrokiem jak on na niego.

- Cały czas była z nami. -potwierdził Ron.

- Idźcie do siebie. Wszyscy. - zarządziła profesor ,po czym grzecznie wyszli z sali.

Burden •Harry Potter•Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz