LXVII

144 7 0
                                    

- Cedrick Digorry jest na arenie! - usłyszeli słowa Ludo Bagmana - Wydaję się gotowy. Wystraszony ,ale gotowy. Robi unik w jedną stronę, potem w drugą. Dziewczęta mdleją, gdy pikuje ,by się ukryć. i krzyczą unisono: panie smoku ,nie rób krzywdy naszemu Cedrikowi. Cedrik skręca w lewo i daje nura w prawo ,szykując różdżkę. 

- Za długo to trwa. - powiedziała zniecierpliwiona Elizabeth - Zmieniacz czasu wiruje. 

- Jakiegoż to asa w rękawie ma ten dzielny młody przystojniak? - zapytał Ludo Bagman. Hermiona wyjęła swoją różdżkę i obserwowała w skupieniu Andy'ego i Scorpiusa ,stojących daleko przed nimi. Jednym ruchem zablokowała jego zaklęcie. Andy spojrzał zdziwiony na swoją różdżkę. 

- I to jest mój syn? - zapytała lekko zdziwiona Liz przyglądając mu się. - Wygląda jak...

- Harry. - powiedział Ron również się przyglądając. Zmieniacz czasu w tym momencie zaczął mocniej wirować. Hermiona spojrzała na Liz w lekkiej panice. Zmieniacz czasu wciągnął ich. 

- Auuu... - zawołał Ron w panice i w bólu. 

- Ron co ci się stało? - zapytała Hermiona podchodząc i łapiąc go w ramiona. Elizabeth rozejrzała się po Zakazanym Lesie nie zwracając uwagi na przyjaciół. 

- O niee... - powiedziała cicho Elizabeth i łapiąc się za głowę. - Wiedziałam.

- Za pierwszym razem Andy'emu też się coś stało. - powiedział Scorpius. 

- Musimy stąd uciekać I to już. - powiedziała Liz łapiąc Hermione za nadgarstek - Jesteśmy na powierzchni. 

- Ron ,możesz chodzić. - powiedziała do niego Mionka - Chodź. - Ron wstał ,ale krzyknął z bólu. Elizabeth westchnęła i przeklęła pod nosem. Wyciągnęła różdżkę i uniosła ją. 

- Udało się? - zapytał Scorpius podchodząc do Liz. 

- Tak, Cedrik zachował różdżkę. - oznajmiła - Zadziałało ,ale wróciliśmy w niewłaściwe miejsce. Jesteśmy na zewnątrz ,wy jesteście. 

- Musimy użyć zmieniacza czasu żeby się stąd wydostać. - powiedział Ron.

- Musimy się ukryć. Jesteśmy na widoku i bezbronni. - powiedziała Liz odwracając się do nich. Poczuła na sobie podmuch lodowatego wiatru. Widząc wzrok Hermiony i Rona też to poczuli. Odwróciła się i zobaczyła nadlatujących dementorów. 

- Za późno. - powiedziała Hermiona. Liz spojrzała na Hermione smutno ,która pokiwała do niej głową. Myślały o tym samym. - Chcą dopaść tylko mnie. Nie zależy im na was. Ron ,kocham cię i zawsze kochałam ,ale musicie uciekać. W trójkę.

- Co? - zapytali w tym samym czasie Ron i Scorpius. Oboje byli w szoku. Liz podeszła bliżej Scorpiusa ,ale ciągle patrzyła jaka odległość dzieli ich od dementorów. 

- Odkręćcie następne zadanie. To zmieni wszystko. - odpowiedziała im Hermiona. 

- Ale wyssą z ciebie duszę. - zaprzeczył Scorpius. 

- A wy zmienicie przeszłość. Uciekajcie! Natychmiast! - krzyknęła do  nich. Elizabeth podeszła do Scorpiusa i łapiąc go za nadgarstek zaczęła biec. Chłopiec przez to musiał przestać oglądać romantyczną scenę Rona i Hermiony i biec razem z nią. Potem nagle się zatrzymała ,a Scorpius spojrzał na nią. Odwrócił się i widział jak dementorzy wysysają z Rona i Hermiony duszę. 

- Cicho. - powiedziała lekko łamiącym się głosem - Teraz nie biegnij. Zejdziemy do wody. - spojrzała na niego i wyglądał na przestraszonego. Patrzył na nią i zobaczył jedną łzę na jej policzku. - Nie bój się. Są ślepi ,ale wyczuwają twój strach. 

Burden •Harry Potter•Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz