LXXII

411 6 6
                                    

Harry wrócił do domu wraz z synem. Andy ciągle płakał ,a kiedy weszli do domu od razu pobiegł do swojego pokoju. Harry został w korytarzu i słuchał jak na dół schodzi Danielle. Trzymała w rękach Evelynn i spojrzała na Harry'ego zdziwiona. 

- Co się stało? - zapytała patrząc mu prosto w oczy - Andy wydawał się... Gdzie Liz? - zapytała ,ale Harry nic jej nie odpowiedział. Spuścił głowę i wciągnął powietrze głęboko ,po czym spojrzał do góry ,a z jego oczu wyleciały kolejne łzy. - Harry gdzie jest Liz? Gdzie ona jest! - wykrzyczała do niego. Harry nie był wstanie nic się do niej odezwać. Podszedł do niej i zabrał jej z rąk małą Evellyn po czym wszedł do innego pokoju zostawiając ja samą. Elizabeth oglądała przez jakiś czas jak Danielle rozgląda się po pokoju ,po czym wchodzi do kominka i znika. Wieczorem do domu wróciła Aurelie ,która dowiedziała się wszystkiego od dyrektorki ,która pozwoliła jej wrócić do domu na kilka dni. 

Harry w nocy siedział w kuchni pod ścianą i zanosił się łzami ,nie wiedząc co teraz ze sobą zrobić. Aurelie zeszła ze swojego pokoju i stanęła w rogu patrząc na załamanego ojca. Harry spojrzał na córkę ,która momentalnie się rozpłakała. Wstał z podłogi i od razu ją do siebie przytulił. Elizabeth również płakała stojąc z boku wiedząc ,że jej nie widzą i nie słyszą. 

- Liz? - usłyszała nagle i odwróciła się. Stała tam Dorothy z wyciągniętą ręką. - Musimy iść. 

- Nie. - odpowiedziała stanowczo. - Nigdzie nie idę. Harry mnie potrzebuję. 

- Wiem. - powiedziała - Ale musisz go już zostawić. Twój czas dobiegł końca. - uśmiechnęła się do niej łagodnie. Elizabeth spojrzała na Harry'ego i córkę zanoszących się w łzach. Chwilę jej zajęło kiedy zdecydowała się złapać Dorothy za rękę. Potem nie czuła już nic. 

- Andy

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

- Andy... - Harry wszedł do pokoju syna i zobaczył go siedzącego na łóżku. Odwrócił się do niego ,a potem powrócił do swojej poprzedniej pozycji. - Gotowy? Na piąty rok? - usiadł obok niego - To ważny rok. Ja w tym roku... - Andy spojrzał na niego lekko zmieszany nie chcąc wysłuchiwać czego dokonywał. - poznałem twoją mamę. - odpowiedział mu uśmiechając się ,a Andy spojrzał na niego w szoku. 

- Przepraszam... - powiedział Andy cicho spuszczając głowę. 

- Za co? - zapytał Harry nie rozumiejąc syna. 

- Gdybym się nie wychylał i stał gdzie mi kazano. - powiedział i się cicho rozpłakał.

- Andy ,to nie twoja wina. - powiedział Harry i otulił go jednym ramieniem. - To co ci powiedziałem ,było niewybaczalne. Nie mogę cię prosić ,żebyś o tym zapomniał ,ale liczę na to że uda nam się z tym uporać. Ze wszystkim. Postaram się być dla ciebie lepszym ojcem. Postaram się i... będę z tobą szczery. 

- Tato, nie musisz. - zaprzeczył Andy. 

- Myślałeś ,że Harry Potter niczego się nie boi ,a tak naprawdę boję się wszystkiego. Wiedziałeś ,że boję się ciemności? 

Burden •Harry Potter•Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz