XXXI

371 22 0
                                    

Następnego ranka ranka każdy robił co chciał i nikt nie miał narzuconego zajęcia. Wszyscy siedzieli w swoich pokojach aż cały dzień minął. Danielle pisała coś w zeszycie ,Liz czytała książkę a Ginny siedziała w oknie z kartką i ołówkiem. Hermiona była w łazience. Zamknęła książę i jeszcze raz rozejrzała się po pokoju. Znudzona wstała z materaca i podeszła do Ginny. 

- Co robisz? - zapytała patrząc na jej bazgroły na kartce. Otworzyła usta żeby jej odpowiedzieć ,ale w tym momencie przerwało im pohukiwanie sowy z dołu. Spojrzała na Ginny a ona na Elizabeth i razem zeszły na dół. 

- Nie brzmiało to jak Errol. - stwierdziła na schodach. Weszły do salonu i zobaczyły tam Hedwige i kufry. 

- Hedwiga. - Liz przywitała się z sową podchodząc do klatki i przez nią głaszcząc ją jednym palcem. 

- Mamo?! - krzyknęła Ginny stając przy schodach ,a Liz podeszła do niej. 

- Ginny ,o co chodzi? - zapytała pani Weasley wychylając się z góry. 

- Nie wiesz kiedy przyjechał Harry? - zapytała niewinnie. 

- Co? - kobieta lekko zeszła ze schodów zdziwiona - Jaki Harry? 

- Harry Potter. 

- Wiedziałabym ,że Harry Potter jest w domu ,tak czy nie? - Molly od razu zaprzeczyła schodząc do nich. 

- Ale przecież w kuchni jest Hedwiga. - powiedziała i spojrzała na Liz zrezygnowana. 

- I kufry. - Elizabeth potwierdziła jej słowa ,ale kobieta zaprzeczyła ruchem głowy. 

- Nie dziewczynki ,to nie jest możliwe. - stwierdziła i po tym Hedwiga od razu zahuczała. 

- Harry? Przyjechał Harry? - Ron od razu przybiegł na schody. 

- Nie wygłupiaj się. Jest u ciebie? - zapytała Ginny.

- Jasne ,że nie. Wiedziałbym ,że mój kumpel jest w moim pokoju. - Liz przewróciła na to oczami myśląc ,że jest podobny do matki. 

- Czyja sowa tak krzyczy? - zapytała Hermiona ,a za nią wyskoczyła Danielle. 

- Co ty też go nie widziałaś? - spytała Ginny a Liz odwróciła głowę od nich wszystkich i spojrzała na drzwi. W oknie było widać zbliżającą się postać. 

- Harry! - wykrzyknęła Pani Weasley ,a każdy zaczął zbiegać ze schodów. Ginny przytuliła się do niego ,a po niej Elizabeth. Następna była Hermiona z szczoteczką do zębów. Później Ron a na końcu Molly.

- Jaka miła niespodzianka. - stwierdziła piszcząc. 

- Pozwól Harry ,że ja cię nie będę przytulać ,ale masz strasznie brudne nogawki. - powiedziała Danielle patrząc na jego spodnie. - A ja się dopiero umyłam. 

- Czemu nie dałeś znać ,że do nas przyjedziesz? - pani Molly zignorowała siostrę Phelps ,ale Harry zdążył się do niej uśmiechnąć. 

- Nic nie wiedziałem ,to Dumbledore...

- Oh... Co za człowiek ,ale bez niego byłoby nudno. - powiedziała odwracając się do nich. Każdy spojrzał na Rona ,który już chwilę pokazywał palcem na policzek Hermiony ,która cały czas się uśmiechała. 

- Chyba... pasta do zębów. - powiedział ,a Hermiona zaśmiała się nerwowo ,po czym poszła do łazienki. 

Po ugoszczeniu Harry'ego przez panią Weasley każdy poszedł do siebie

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

Po ugoszczeniu Harry'ego przez panią Weasley każdy poszedł do siebie. Ginny poszła się umyć za to reszta poszła do pokoju Rona gdzie miał spać Harry. Siedzieli na podłodze i rozmawiali. 

- Długo tu jesteście? - zapytał w końcu Harry po krótkiej ciszy. 

- Już od kilku dni ,nie wiedziałam czy w ogóle przyjadę. - powiedziała Hermiona cicho i spojrzała na Liz. 

- My przyjechałyśmy dzień po Hermionie. - odezwała się. 

- Mama też zaczęła już przesadzać. - odezwał się od razu Ron - wymyśliła ,że nie wrócimy z Ginny do Hogwartu ,bo to jest niebezpieczne. 

- No co ty? - zapytał Harry zdziwiony. 

- Nie tylko ona ,nawet moi rodzice mugole wiedzą ,że coś się dzieję. 

- Ale w końcu tata się wtrącił i powiedział ,że to już histeria. I stanęło na tym ,że jednak jedziemy. - po komentarzu Rona nastąpiła krótka cisza. 

- Przecież to jest Hogwart. Dumbledore pilnuję ,żeby tam było bezpiecznie. - Harry chciał jakoś za argumentować swoje rację. 

- Ale sporo ludzi uważa ,że Dumbledore się starzeję. - Rzekła Hermiona. 

- To bzdury. Właściwie... ile on ma lat? - zapytał Harry patrząc na każdego z nich. Kiedy spojrzał na Liz wzruszyła ramionami. 

- Jakieś 150. - powiedział Ron - Tak na oko licząc. - Elizabeth wybuchnęła śmiechem chowając twarz w dłoniach i po niej każdy zaczął się śmiać. 

Jako ,że było późno szybko się rozeszli do swoich pokojów. Już leżała na materacu i zasypiała ,ale poczuła ,że ktoś ją szturcha. 

- Liz. Obudź się. - odwróciła się i zobaczyła Danielle ,która patrzyła na nią jak zbesztany szczeniak. - Zostawiłam swój zeszyt w pokoju Rona. 

- No to idź po niego. - powiedziała i znowu się położyła jednak dziewczyna nie dała jej zasnąć. 

- Ale to ty idź po niego... 

- Dlaczego ja? to twój zeszyt i...

- Ale ty ich znasz lepiej. - szybko mi przerwała. 

- Co to ma do rzeczy?

- To ,że nie wiadomo co oni tam robią. Będzie mniej niezręcznie jak ty tam wejdziesz. 

- Dramatyzujesz... Dobra ,dobra już idę. - powiedziała kiedy zaczęła ją mocno szturchać. Po cichu wyszła z pokoju Ginny i podeszła do pokoju Rona. Mimo ,że wiedziała ,że nie dzieję się tam nic złego wolała przystawić ucho do drzwi i chwilę posłuchać za nim wejdzie. Spodziewała się ,że już się położyli jednak się myliła. 

- Serio jej to zabrałeś? skąd ty to w ogóle masz? - usłyszała śmiejącego się po ciuchu Rona. Mimo ,że śmiał się cicho było słychać ,że i tak bardzo go to bawi. 

- Ja... miałem jej to oddać na peronie ,bo kiedy czytała książkę w przedziale wypadło to na podłogę ,ale... tego nie zrobiłem. - wytłumaczył się Harry ,a ona zmarszczyła brwi. 

- Nie wyglądało to jakbyś chciał jej to oddać. - Ron bardziej się roześmiał. 

- O co ci chodzi? 

- Przestań udawać. Każdy widział ,że zaraz ją pocałujesz. 

- Co? To nieprawda... 

- Jasne... - postanowiła w tym momencie przestać się przysłuchiwać i po prostu wejść. Szybko otworzyła drzwi i wejrzała do środka. Harry szybko coś włożył pod poduszkę i wyglądało to na kartkę albo zdjęcie. Ron spojrzał na nią i znowu zaczął się śmiać. 

- Hej. Danielle zostawiła tu swój zeszyt. Widzieliście go? - zapytała.

- Jasne ,położyłem na stół. - Ron wskazał ręką na miejsce ,a ona szybko zabrała własność. 

- Dzięki ,to cześć. - powiedziała i wyszła z pokoju. Harry nawet na nią nie spojrzał. 

Burden •Harry Potter•Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz