- Elizabeth.- usłyszała cichy szept przed nią w bibliotece więc od razu odwróciła wzrok od książki i spojrzała na Hermionę. Dziewczyna patrzyła w książkę z dziwnym wyrazem twarzy. Po chwili spojrzała na nią i odwróciła książkę w jej stronę.
- Definicja zaklęcia przemieniającego i zaklęcie znikania. - powiedziała pokazując Elizabeth jedno z przykładowych zadań jakie mogą odbyć się na sumach. Zostało do nich bardzo mało czasu ,więc wspólnie uczyły się w bibliotece.
- Przecież to umiesz. - stwierdziłam, a ona spojrzała na nią w szoku marszcząc brwi. - Kiedy to mieliśmy zdobyłaś z tego punkty. - powiedziała, a ona zabrała książkę do siebie . Jej oczy bardzo szybko poruszały się w tą i z powrotem szukając jakiejś odpowiedzi.
- No nie... - jęknęła po czym jej głowa mocno opadła na ławkę. Szybko zabrała ręce i odsunęła się trochę od ławki. Zamknęła książkę i przyłożyła dłoń do jej głowy sprawdzając czy wszystko okej. Nagle wstała ,a Liz się przestraszyła i szybko zabrała dłoń. - Stresuję się przed tymi sumami.
- Będzie dobrze. W końcu jesteś tą z najlepszych w klasie.
- Powiedz chociaż zaklęcie znikania. - pochyliła się w moją stronę. Westchnęła i Liz też to zrobiła.
- Słuchaj i się skup. -powiedziała i spojrzała jej prosto w oczy. - Eva...
- ...nesco! - wykrzyknęła wkurzona.
- Cześć dziewczyny. - podeszli do nich Harry i Ron i usiedli obok.
-Cześć. - przywitała się ,a Hermiona była zbyt zajęta powtarzaniem do sum żeby choćby na nich spojrzeć.
-Hermionaa... - przeciągnął Ron ,ale zamknął się kiedy zobaczył wściekły wyraz twarzy dziewczyny. - Umiecie wszystko?
- Zamknij się Ron. - ostrzegła go cicho. Była zdenerwowana tym ,że ze stresu wszystko zepsuję. Liz wiedziała ,że Hermiona denerwuje się na darmo i jak ostanie kartkę to wszystko napisze na wybitny. Ta samo wiedzieli to Ron i Harry.
- A ty ,Elizabeth? - zapytał Harry przyzwyczajony już to stanu emocjonalnego Hermiony przed większością egzaminów.
- Tak. - powiedziała pewnie z szybko zamknęła książkę.
Kiedy tylko sumy się rozpoczęły zauważyła ,że Hermiona od razu zaczęła wszystko pisać. Umbridge stała przed nimi z uśmiechem na ustach. Ścisnęła lekko piórko i wzięła się do roboty. Jedno pytanie ,drugie ,trzecie ,czwarte i tak dalej. Właśnie kończyła test z Historii Magii. Wszystko poszło szybko i sprawnie. Kiedy już zaczęła składać test usłyszeli huk. Spojrzała na Umbridge ,która z zainteresowaniem patrzyła na drzwi. Odwróciła się i zobaczyła ,że każdy uczeń zrobił to samo. Kolejny huk. Umbridge zaczęła iść w stronę drzwi szybkim krokiem w gotowości do opierniczenia osobnika. Otworzyła drzwi wyszła lekko na zewnątrz. Rozejrzała się ,ale najwyraźniej nikogo tam nie było. Po chwili pojawiła się przed nią mała petarda ,która zrobiła kilka obrotów i wleciała do sali wybuchając lekko. Umbridge wyjrzała bardziej w stronę schodów ,po czym usłyszeli szum i śmiechy. W jednym momencie do Wielkiej sali wlecieli Fred i George. Wyrzucili oni w powietrze kolejne petardy ,a każdy uczeń wyrzucił swój test do góry. Wszyscy wstali z ławek w szoku. Petardy leciały po kolei i wszystkie wybuchały na rożne kolory. Umbridge weszła do sali ponownie machając rękoma. Kilka małych petard uwzięło się na Malfoya i jego bandę. Do sali nagle wpadł Filch z miotłą.
- Dobra robota. - wykrzyczał jeden z bliźniaków ,po czym wyrzucili największą petardę. Wybuchnęła z wielkim hukiem ,a z niej zrodził się wielki ,lśniący smok. Petardowe zwierzę zaczęło momentalnie gonić za Umbridge ,która uciekała w stronę drzwi z krzykiem. Kiedy była już w drzwiach smok połknął ją rozsyłając we wszystkie strony petardy ,a one wybuchając rozwaliły wszystkie ramki z zasadami nowej dyrektorki. Wszystko nagle zniknęło i nastąpiła cisza. Widać było tylko spadające kartki i szkło na ziemie. A kiedy tylko wszystkie ramki spadły był to jakby znak dla wszystkich żeby zacząć krzyczeć i wybiec z sali na dziedziniec gdzie stali niektórzy nauczyciele. Fred i George wylecieli w gorę i wyrzucili petardę ,która wybuchnęła i sformowała się w kształt litery W oznaczającej ich nazwisko ,Weasley. Wszyscy uczniowie krzyczeli rozradowani i klaskali w dłonie ,a Elizabeth razem z nimi. Spojrzała na Harry'ego ,który nic nie robił. Jego twarz była obojętna. W pewnym momencie upadł ,a ona szybko podeszła do niego i uklęknęła przed nim.
- Harry... - powiedziała i lekko potrząsnęła nim ,żeby jej odpowiedział. W tym momencie przybiegła do nas Hermiona. Pomyślała ,że Harry mógł mieć jakaś z tych swoich wizji , o których czasem jej opowiadał. Musiała w tym momencie skorzystać z moich umiejętności na których pozwolenia od Dumbledore'a nie miała. Miała wręcz zakaz. - Przepraszam ,Harry ,ale muszę to zrobić. - powiedziała i spojrzała mu w oczy szybko przedostając się do mózgu. Zobaczyła tam ciemne pomieszczenie i wiele korytarzy. Wszystko było pokryte ciemnymi kafelkami. Na półkach były jakby kryształowe kule podobne do tych z lekcji wróżbiarstwa tyle ,że posiadały różne wielkości. Na środku jakiegoś korytarza stał Voldemort z Syriuszem. Ewidentnie był związany.
- Potrzebuje tej przepowiedni. - powiedział męski głos podobny do lekkiego syczenia. Był to Voldemort ,który okrążał Syriusza jak jakąś padlinę.
- Będziesz musiał mnie zabić. - Syriusz zachował powagę ,a Liz coraz mniej wierzyła to co widzi.
- Tak zrobię to ,ale najpierw mi ją przyniesiesz. - zapewnił go ,po czym zaczął torturować. - Crucio! Crucio. - Syriusz nie krzyczał za mocno ,ale kilka osobnych jęków wyleciało z jego ust. Po chwili jednak krzyczał ,a dziewczynę przeszedł dreszcz i od razu wyszła z jego głowy.
- Syriusz. - powiedział Harry lekko się podnosząc i odzyskując siły i rozum.
CZYTASZ
Burden •Harry Potter•
FanfictionHarry ostatnio bardzo często spotykał się z Dumbledore'em, więc nie zdziwiło go zbytnio prośba o kolejne. Zdziwiła go tylko pora spotkania, ponieważ odbyła się ona dosyć późnym wieczorem. Mogło się wydawać, że słowa jakie Dumbledore wypowiedział do...