- Powiedz mi kochana ,zapamiętałaś naszą ostatnią lekcję? - zapytała ją Umbridge ,kiedy siedziała na krzesełku w jej różowym gabinecie. Kobieta stała przed nią i uśmiechała się miło.
- Oczywiście. - odpowiedziała z chamskim uśmiechem. Oparła się o oparcie od krzesła i założyła nogę na nogę ,aby nauczycielka wiedziała ,że się jej nie boi i nic od niej nie wyciągnie.
- Jakie zdanie w takim razie pisałaś? - zapytała skanując mnie od nóg do głów. Przez chwilę udała ,że nie pamięta ,ale później spojrzała na rękę i przeczytała zdanie z blizny.
- Nie będę kwestionować zasad nauczyciela. - przeczytała i spojrzała na nią pytająco. - To było to zdanie ,pani profesor? - zapytała niewinnie ,a ta lekko poczerwieniała na buzi. Wciągnęła powietrze i uśmiechnęła się.
- Dokładnie to. - powiedziała. - Severus! - krzyknęła ,a do pomieszczenia wszedł nauczyciel. - Masz fiolkę? - zapytała kobieta ,a nauczyciel podniósł fiolkę do góry. Szybko przyjrzała się fiolce. Ciecz była bezbarwna i przypominała wodę. Kiedy Snape otworzył fiolkę ,nie poczuła nic.
- To veristaserum? - zapytała z udawanym przerażeniem na twarzy. Nauczyciel podszedł do niej. Próbowała wstać ,ale nauczycielka ją unieruchomiła. Nauczyciel wlał jej do ust ciecz. Obaj nauczyciele odsunęli się po chwili.
- Czy wiesz coś na temat nie zezwolonej organizacji? - zapytała Umbridge stając przed nią.
- Nie. - powiedziała nie szczerze. Na nią na szczęście nie działają tego typu eliksiry. Miała swój pewien sposób. Umbridge zmarszczyła brwi i odsunęła się lekko. Spojrzała na Severusa nie wiedząc co się stało.
- Uczęszczasz do tej organizacji?
- Nie. - kolejny raz skłamała. Nauczycielka zamknęła oczy zła.
- Możesz iść. - powiedziała i odwróciła się od niej zakładając ręce na piersi. Wstała powoli z krzesła i wyszła z gabinetu ukrywając swój uśmiech.
- Matthias , powinieneś inaczej ruszać ręką. Zobacz. To zaklęcie ma swój sposób ruchu różdżką. Przy zaklęciu expelliarmus ruszasz ręką w taką ukośną linię i do tego obrót. - wytłumaczyła chłopakowi trzymając jego rękę i odpowiednio nią kierując. - Spróbuj. - odsunęła się od niego. Chłopak szybko wykonał zaklęcie ,które cudem udało mu się prawidłowo. Matthias niestety był chłopakiem ,który nie ma zbyt wielkiego talentu do zaklęć. W sumie nie ma talentu chyba do niczego związanego z magią. - No w końcu! - wykrzyknęła rozradowana. Chłopak zaśmiał się i przytulił ją ucieszony. Trochę zaskoczyło ją to ,ale nie odsunęła się od niego. Poczekała aż sam to zrobi. Kiedy tylko odsunął się to nadal był bardzo szczęśliwy i nie zauważył tego ,że ją przytulił.
Szybko więc odeszła od niego do Danielle ,która stała sama i patrzyła na siostrę.- Szczerze mówiąc ,nie lubię go. - powiedziała kiedy do niej podeszła.
- A kto go lubi. - stwierdziła stając koło niej i spoglądając na chłopaka. Stał teraz zachwycony i patrzył na różdżkę jakby była pucharem domów.
- Dlaczego mu pomogłaś? Teraz się od ciebie nie odczepi. - powiedziała opuszczając ramiona. Wyglądała na załamaną.
- Wiem ,normalnie to bym mu nie pomogła ,ale obiecałam Harry'emu pomóc. - powiedziała i zaczęła się rozglądać. Osoby trenowały teraz różnie. Jedni trenowali expelliarmus ,inni Drętwotę ,a jeszcze inni wingardium leviosa.
- Teraz się na ciebie patrzy. - usłyszała głos Danielle i spojrzała na Matthias'a. Chłopak patrzył na nią ,po czym uśmiechnął się i odwrócił zaczerwieniony.
- Jest beznadziejny. - stwierdziła.
- Co? - Danielle nagle spojrzała na nią nie rozumiejąc o kim mówię. - A nie. Nie mówię o Matthias'ie tylko o Harry'm. - stwierdziła jakby to była najbardziej oczywista rzecz na świecie. Odwróciła głowę w stronę , którą Danielle pokazała mi oczami. Harry rzeczywiście patrzył na mnie przez ten czas ,ale jak tylko spojrzała na niego to odwrócił szybko wzrok i skierował się w stronę Cho. - Patrzy na ciebie od początku roku. To się robi przerażające. - powiedziała patrząc mi w oczy.
- Chyba mało osób na ciebie zwraca uwagę ,siostra. - zaśmiała się. - Po za tym ciebie prawie wszystko przeraża. - powiedziała i spojrzała w stronę Harry'ego. Trzymał teraz rękę Cho i kierował ją odpowiednio ,aby nie spadł Nigel na ziemię. Dziewczyna jednak mało zwraca uwagę na to co się wokół niej dzieje i jest ślepo wpatrzona w Harry'ego. Po chwili już Nigel spadł na ziemię. Harry spojrzał na Cho ,która nie zwróciła uwagi w żadnym stopniu na Nigel'a leżącego pod jej nogami i uśmiechnęła się niewinnie do chłopaka.
- Kim był ten chłopak? - usłyszała głos Hermiony koło ucha. Podniosła wzrok znad pergaminu i uśmiechnęła się lekko do ciekawskiej dziewczyny. Nagle w ich gronie zapadła cisza. Hermiona i Harry wpatrzeni byli we nią ,a Ron tak średnio wiedział o co chodzi.
- Jaki chłopak? - zapytał po chwili rudowłosy spoglądając na moją kartkę i próbując coś z niej wyczytać.
- Ten z ,któremu Elizabeth pomagała. - powiedziała cicho ,ale lekko jakby zafascynowana.
- To był stary znajomy. - powiedziała i spojrzała na pergamin. Nikt się nie odezwał. Hermiona nie mówiła nic tylko patrzyła na nią przeszywająco ,tak samo Harry. Ta cisza zaczęła ją męczyć już po trzech minutach. - Dobra. Poszliśmy razem na bal bożonarodzeniowy rok temu. - powiedziała w końcu.
- Czyli musi być fajny. - powiedziała dziewczyna zabierając jej pergamin jak kolejny raz chciała na niego spojrzeć.
- Weź przestań. Największy błąd mojego życia. - wybuchnęła - zaprosił mnie na bal ,a że jest przystojny i z mojego domu to się zgodziłam. Później się okazało ,że to największy idiota jakiego znam. Nic nie umie i tylko polega na wszystkich. A jak mu raz pomożesz ,albo coś powiesz to przyklei się do ciebie jak pijawka. - powiedziała i spojrzała na każdego po kolei. Hermiona śmiała się pod nosem ,Ron stal już nad nią i czytał moje wypracowanie ,a Harry mimo ,że miał spuszczoną głowę to wyglądał na zadowolonego.
CZYTASZ
Burden •Harry Potter•
FanfictionHarry ostatnio bardzo często spotykał się z Dumbledore'em, więc nie zdziwiło go zbytnio prośba o kolejne. Zdziwiła go tylko pora spotkania, ponieważ odbyła się ona dosyć późnym wieczorem. Mogło się wydawać, że słowa jakie Dumbledore wypowiedział do...