XXVIII

381 22 0
                                    

Wakacje mijały niezbyt spokojnie. Gazety huczały o ich występku w Departamencie tajemnic ,napadzie przez śmierciożerców ,ujawnienie się Voldemorta i o tym ,że Harry był na miejscu. Zrobili tam mnóstwo zdjęć i mimo ,że minął już pierwszy tydzień wakacji nadal można było zobaczyć je w gazecie. Tak jak było w planie na wakacje miały zamieszkać z Dorothy. Jej dom był bardzo przyjemny. Był w ciepłych odcieniach i był bardzo duży. Na parterze był salon z kominkiem fiuu ,kuchnia ,łazienka i korytarz. Na pierwszym piętrze były sypialnie. Ja z Danielle miałyśmy wspólny pokój w sypialni dla gości. Była tam także sypialnia Dorothy i jej syna ,który teraz przebywał z ojcem w innym domu. Nie do końca była zaznajomiona w ich sytuację rodzinną ,ale rozumiała że nie było kolorowo. Małżeństwo miało kryzys i bardzo prawdopodobny był rozwód. Nie mieszkali już razem ,a przynajmniej pan Skamander mieszkał w wynajmowanym mieszkaniu przez pewien czas. Był tutaj także strych ,na którym mieściła się mała sypialnia pani domu ,czyli teściowej Dorothy. Nie wychodziła zbyt często ,ale zdążyła ją poznać. Pani Adela była przemiłą starsza nawet już panią. Dorothy się nią zajmowała i mimo kryzysu małżeńskiego dobrze się dogadywały.
Liz właśnie siedziała w pięknym salonie. Siedziała na skórzanej kanapie i przeglądała gazetę. Był późny ranek i niezbyt miała co robić.

- Mogę cię o coś zapytać? - głos siostry wybudził ją z transu i szybko wpuściła głowę zamykając oczy. Po chwili spojrzała na nią. Stała w drzwiach i oparta o nie przyglądała jej się.

- Jasne. - odpowiedziała pewnie.

- Patrzyłam na ciebie już kilka minut i jak tak patrzyłam jak patrzysz na zdjęcie Harry'ego w tej gazecie przypomniała mi się sytuacja z dworca ,której nie zdążyłam z jeszcze z tobą omówić. - powiedziała ,a ją aż zatkało. Danielle często lubiła dużo gadać ,ale nie spodziewała się z jej strony aż tak poważnie brzmiących słów. Spojrzała na gazetę i zdała sobie sprawę ,że miała rację. Przez cały czas patrzyła się w zdjęcie Harry'ego w gazecie i nawet tego nie zauważyła.

- O co ci chodzi? - zapytała jej nie zdając sobie sprawy z tego o czym może że mną gadać. Brunetka nagle uśmiechnęła się od ucha do ucha i w jednym momencie zapiszczała podekscytowana i podbiegła do niej siadając przy mnie na kanapie.

- Zakochałaś się. - powiedziała zadowolona ,a ją wmurowało. Otworzyła usta zaskoczona i patrzyła na jej szczęśliwa twarz.

- Słucham?! Ja... Nie no co ty. Ubzdurało ci się coś. - od razu zaprzeczyła każdemu jej słowu i rzuciła gazetę na stolik obok.

- Więc jak wyjaśnisz to ,że na dworcu prawie się pocałowaliście ,ale ja wam brutalnie przerwałam? - zapytała śmiejąc się że mnie.

- O czym ty... My nie... Do niczego nie doszło... - powiedziała i podciągnęła kolana do klatki piersiowej.

- Bo wam przerwałam.

- Do niczego by nie doszło. Nie jestem zakochana i to po prostu twoje oczy optymisty pokazują ci jakieś niestworzone obrazy! - krzyknęła na nią lekko. Dziewczyna prychnęła na nią i odwróciła ode niej głowę.

- W sumie masz rację. Nic by między wami nie było. - powiedziała a Elizabeth spojrzała na nią zaciekawiona dalszej części zdania. Ona jednak nic dalej nie mówiła ,a ją aż dręczyła ciekawość. Nie potrafiła jednak wytłumaczyć dlaczego tak bardzo chciała to wiedzieć.

- Czemu? - zapytała po kilku minutach. Ciekawość wzięła górę.

- Ewidentnie podoba mu się inna dziewczyna. - stwierdziła a ona zaśmiałam się w głos.

- Między nim a Cho nic nie ma już od kilku miesięcy i każdy dobrze o tym wiesz. - śmiała się z niej a ta spojrzała na mnie z miną "czy na pewno?" ,Od razu przestała się śmiać. - Co?

- Nie mówię o niej. - powiedziała i spojrzała na nią wymownie. Coś w środku kazało jej naciskać żeby powiedziała więcej ,a rozsądek pragnął nie wiedzieć. Patrzyła na nią próbując coś wyczytać z jej wyrazu twarzy. - Mówię o Hermionie.

- Co?! Nie... Przecież... Hermiona i Harry nie... To kłamstwo! - wykrzyknęła oburzona tym co powiedziała. Jej serce coś mocno ukuło ,a oczy z jakiegoś powodu chciały zajść łzami ,jednak powstrzymała się od wypuszczenia ich na zewnątrz. - Harry i Hermiona nie są razem! Powiedzieliby mi. Przyjaźnie się z nimi i jakby nawet co było to przecież... Zauważyła bym. - powiedziała i nagle przerwała. Przez jej głowę przeszło tysiąc wspomnień i obrazów kiedy Hermiona i Harry dobrze się czuli w swoim towarzystwie i śmiali się w głos. Przyjaźnili się już dość długo ,a Hermiona to piękna i mądra dziewczyna ,więc nie zdziwiłaby się gdyby...

- Boże ,Liz ja blefowałam. - Danielle zaczęła zanosić się śmiechem a Liz przestała już nic rozumieć z ich rozmowy. - Chciałam tylko zobaczyć twoja minę i uzmysłowić ci ze jesteś zazdrosna! - krzyknęła jej to prosto w twarz. Zapowietrzała się i już miała zaczął coś także na nią wykrzykiwać ,ale nic nie mogła powiedzieć. - I ani wąż mi się tu zaprzeczać ,dobrze wiem co widziałam na dworcu i teraz kiedy ci o tym powiedziałam. Kiedy trzymałam cię w ciekawości myślałam że zaraz przewiercisz mnie na wylot ,a kiedy wspomniałam o Hermionie prawie się nie popłakałaś. - powiedziała usatysfakcjonowana. Za to Liz byłam przerażona. - Może i to ty masz dar patrzenia w myśli innych ,ale wiedz że ja jej nie potrzebuje żeby wiedzieć co czujesz ,bo jesteś moją siostrą i jedna ciemniejsza plamka w twoim oku ,czy lekko opadłe końcówki ust i już wiem co się z tobą dzieje.

- Masz rację ,jestem zakochana. - stwierdziła patrząc na zdjęcie Harry'ego w gazecie. Danielle od razu zaczęła piszczeć z podekscytowania ,za to Elizabeth nie wiedziała co teraz zrobić. 

Burden •Harry Potter•Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz