LXIII

193 10 0
                                    

Wrócili do domu Potterów wraz z Hermioną i Ronem. Nie dziw ,że nie byli zadowoleni skutkiem spotkania. 

- Ciągle powtarzam Draco ,że nikt w ministerstwie nie mówi nic o Scorpiusie. Te plotki to nie nasza sprawka. - wyjaśniła Hermiona zakładając ręce. 

- Wysłałam do niego list po śmierci Irene. Napisałam ,że jeśli potrzebuję pomocy mogę mu pomóc ,tym bardziej ,że Scorpius przyjaźni się z Andym. Ostatecznie wysłał mi odpowiedź. Powiedz mężowi ,żeby zdementowali pogłoski o moim synu. 

- Ma obsesję. - stwierdziła Hermiona. 

- Jest mu ciężko. - Elizabeth obroniła Draco. 

- Przykro mi z powodu jego straty ,ale od kiedy oskarża Hermionę... - powiedział Ron ,ale po chwili się jakby rozmyślił - Ej, tam stary to pewnie nic wielkiego. Trolle mogły wybrać się na imprezę ,olbrzymy na ślub ,ty masz koszmary ,bo martwisz się o Andy'ego ,a blizna cię boli bo się starzejesz. - Liz uśmiechnęła się lekko. 

- Starzeje się? Wielkie dzięki ,stary. - odpowiedział Harry. 

- Poważnie ,ja za każdym razem kiedy siadam stękam. Uff! Uff! A moje stopy? Mógłbym napisać pieśni o bólach stóp. Może z twoją blizną jest podobnie. -powiedział Ron wydając się bardzo przekonany swoją teorie. Na to zaśmiała się. 

- Co ty gadasz ,Ron? - zapytała Elizabeth śmiejąc się pod nosem.

- Jeśli jakaś cząstka Voldemorta przetrwała ,w takiej czy innej formie musimy być przygotowani. Boje się. - powiedziała Hermiona ,a Liz jej przytaknęła. 

- Ja tam się niczego nie boje. - stwierdził Ron - Oprócz Hermiony. - Szepnął Liz na ucho przez co uśmiechnęła się pod nosem. 

- Nie zamierzam iść w ślady Korneliusza Knota i chować głowy w piasek. - ciągnęła przyjaciółka. - I mam gdzieś jeśli przez to stracę w oczach Draco Malfoya. 

- Nigdy nie byłaś zbytnio popularna ,co? - powiedział Ron i szybko uchylił się przed zmierzająca w jego kierunku ręką Hermiony. - Pudło. - zaśmiał się ,ale krótko. Liz stała obok niego więc uderzyła go ręką w tył głowy. Hermiona uśmiechnęła się do niej dumnie. - Trafiony ,bardzo mocno. - Ron złapał się tył głowy i masował miejsce. W tym momencie do kuchni wleciała sowa z listami ,więc złapała ją i pogłaskała ,po czym zabrała listy. Pierwszy z nich był od Seamusa i Laury Finnigan. Otworzyła list i zaczęła czytać. 

Drogi Harry, bardzo dziękuję ci za zaproszenie na święta. Razem z Laurą i Finnem jesteśmy bardzo zaszczyceni i z radością przyjmujemy zaproszenie. 

List był krótki ,ale wystarczył ,żeby zrozumiała o co chodzi. Ręce jej opadły i spojrzała na Harry'ego surowym wzrokiem. Patrzył na nią chwilę ,ale po chwili odwrócił wzrok patrząc na Rona. 

- Czy ty naprawdę zaprosiłeś Finniganów na święta? - zapytała lekko załamana. Hermiona spojrzała na nią nie rozumiejąc. - Przecież... Harry ,Aurelie jest dużą dziewczynką ,nie musisz jej kontrolować. - powiedziała na co Hermiona zaśmiała się rozumiejąc sytuację. 

- Chce wiedzieć z kim się spotyka. - powiedział i ponownie spojrzał na Rona szukając wsparcia. Ten jednak nie odzywał się. - Prawda ,Ron? 

- Mnie w to nie mieszkaj ,stary. - zaśmiał się Ron unosząc ręce. - Ja już dostałem po głowie. 

- Przez ciebie będę musiała szykować jakiej wymyślne święta. - powiedziała lekko jęcząc pod nosem. Nienawidziła gotować ,a i tak spędzali świętą z całą gromadą Weasleyów. W między czasie Harry otworzył drugi list i zaczął czytać. Po chwili wstał mocno czymś otumaniony. Spojrzała na niego zdziwiona. Harry spojrzał na nią przerażony trzymając w rękach list. 

- Profesor McGonagall napisała... - powiedział chwilę potem - Andy i Scorpius nie dotarli do szkoły ,zaginęli. - powiedział ,a jej się jakby klatka piersiowa załamała. 

Nie minęło sporo czasu od kiedy otrzymali te wiadomość. Harry wysłał swoich pracowników z departamentu w różne okolice. Evelyn szybko zostawiła u Ginny ,a razem z Harrym ,Hermioną ,a nawet Draco spotykali się w Ministerstwie Magii. 

- Czy dokładnie sprawdziliśmy obszar w pobliżu torów? - zapytał Draco ,który denerwował się niemniej niż ona. Siedziała na jednym z krzeseł i schowała głowę w dłonie. Nie do końca wiedziała co ma w tym momencie robić. Tym bardziej ,że od razu wysłali wielu ludzi na poszukiwania. Byłam załamana swoją bezradnością. 

- Mój departament już tam szukał ,teraz robią to ponownie. - odpowiedział Harry ,a jego głos lekko drżał. 

- A pani z wózkiem nie potrafi powiedzieć nic istotnego? - zapytał Draco ponownie.

- Pani z wózkiem jest wściekła. - odpowiedziała Hermiona - Ciągle mówi jak zawiodła Ottalinę Gambol. Szczyci się swoją nienaganną historią dostaw do Hogwartu. 

- A mugole... - zaczęła Elizabeth i spojrzała na nich w końcu. Ręce odłożyła na kolana. Oczy z pewnością miała czerwone. - jakieś doniesienia na temat użycia magii? - dokończyła. 

- Niestety nie. - powiedziała Hermiona patrząc na nią ze smutkiem - Poinformowałam mugolskiego premiera o sytuacji. Zaklinał się ,że zajmie się sprawą. 

- A więc teraz liczymy na to ,że mugole znajdą nasze dzieci? - lekko prychnął Draco - O bliźnie Harry'ego też już wiedzą? 

- Tylko poprosiliśmy mugoli o pomoc. Nie wiemy czy blizna ma cokolwiek wspólnego z zniknięciem chłopców ,ale traktujemy sprawę bardzo poważnie. Aurorzy sprawdzają aktualnie każdego kto parał się czarną magią... - mówiła Hermiona. 

- To nie ma nic wspólnego ze śmierciożercami. - stwierdził Draco. 

- Może ty nie masz ,ale jesteś w stanie poręczyć za swoich dawnych pobratymców? - prychnęła na blondyna przez co spojrzał na nią. 

- Mój syn ma na nazwisko Malfoy ,nie ośmieliliby się. - odpowiedział. 

- Obyś miał rację. - powiedziała opadając na krzesło. Harry spojrzał na nią ,ale odwróciła wzrok i wypuściła powietrze. 

- Pomimo moich starań Scorpius pozostał typem wykonawcy , nie przywódcy. - rzekł Draco - Bez wątpienia to Andy zabrał go z pociągu. Pytanie brzmi dokąd. 

- Oni uciekli. - powiedziała patrząc na Harry'ego ,a on spojrzał na nią i spuścił wzrok. Wiedziała ,że miał wyrzuty sumienia z tego co się stało. Ja również je miała. 

- Czego nam nie mówicie? - zapytał Draco poprawcie wnioskując. - Jeśli coś ukrywacie ,sugeruje ,żebyście od razu o tym powiedzieli. 

- Niedawno ja i Andy trochę się pokłóciliśmy. - zaczął Harry. 

- I? - Draco spojrzał marszcząc brwi.

- I powiedziałem mu ,że czasami żałuje ,że jest moim synem. - przyznał się Harry. Każdy spojrzał w jego stronę i nastała głucha cisza. Draco podszedł do niego szybkim krokiem. 

- Jeśli coś się stanie Scorpiusowi. - powiedział przez zęby. 

- Draco ,proszę cię. - powiedziała wiedząc ,że jeżeli się jeszcze bardziej pokłócą mają mniejsze szansę na znalezienie dzieci. Jakaś moja część chciała jednak ,żeby Draco go uderzył w twarz. Wstała z krzesła i zaczęła iść w kierunku drzwi. 

- Mój syn zaginął! - wykrzyczał w jej kierunku ,przez co zatrzymała się i odwróciła w jego. 

- Mój też! - wykrzyczała i patrzyła mu prosto w oczy. - Jeśli myślisz ,że tylko ciebie interesują ich losy to się mylisz. - powiedziała na końcu po czym wyszła z sali narad. 


Burden •Harry Potter•Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz