Cały dzisiejszy dzień bardzo jej się dłużył. Wszystkie lekcje wydawały się nudne i specjalnie przedłużane. Nawet zaklęcia nie dawały tej samej radości i zainteresowania co zawsze. Profesor Filius Flitwick mówił same oczywiste rzeczy i zaklęcia już jej znane.
- Wszystko gra?
- Co? - uniosła głowę zdezorientowana i spojrzała na siostrę. Danielle przyglądała jej się z zmartwieniem. Oderwała się od owsianki i puściła łyżkę ,którą do tej pory grzebała w misce.
- Pytałam czy wszystko gra. - powtórzyła ,a Elizabeth uniosła brwi i otworzyła usta. Pokiwała głową twierdząco.
- Tak ,dlaczego miałoby coś nie grać? - skomentowała i zaśmiała się lekko.
- Nic nie mówisz od wczoraj. - za argumentowała patrząc na nią. Jej mina aż za bardzo dawała jej znak ,że nie wierzy w żadne słowo.
- Wydaje ci się tylko. Muszę iść. Mam jeszcze do zrobienia wypracowanie z eliksirów. - powiedziała i jak najszybciej wyszła, aby uniknąć dalszej rozmowy. Bardzo szybko przedostała się do biblioteki i zabrała się za pisanie wypracowania. Nie szło jej to sprawnie. Ledwo mogła się skupić i napisać jedno zdanie. Trzymała w ręku pióro i bazgrała na kartce nic nie warte słowa. Pierwszy raz od bardzo dawna miała problem z jakąkolwiek pracą i bardzo ją to denerwowało. Nie czuła satysfakcji z samej siebie i była bardzo poddenerwowana.
- Hej ,Elizabeth. - usłyszała koło siebie głos ,który sprawił ,że przez chwilę zamarła. Zamknęła oczy na chwilę potrzebując wyciszenia. Akurat najmniej chciała teraz czyjegoś towarzystwa ,a tym bardziej towarzystwa Pottera. Otworzyła oczy i nawet nie spoglądając na niego znowu zabrała się za pisanie czegokolwiek.
- Hej. - odburknęła pod nosem. Miała tylko nadzieję ,że zaraz sobie stąd pójdzie.
- Co u ciebie? - zapytał cicho siadając przed nią i patrząc na nią dziwnie a nawet podejrzanie.
- Robię wypracowanie ,więc mi nie przeszkadzaj. - kolejny raz odburknęła tym razem próbując go spławić. Nie chciała być dla niego nie miła ,ale czuła ,że nie dawał jej innego wyjścia.
- Ale... Co się stało? - zaczął drążyć temat ,a ona zaczęła się bardzo niecierpliwić. Przestała pisać i mocno ścisnęła pióro w dłoni.
- Nic. - lekko uniosła głos.
- Ale przecież widzę ,że jesteś jakaś inna. - on nie przestawał próbować wyciągnąć ze niej czegokolwiek. Bardzo ją to irytowało.
- Nic. - tym razem bardzo uniosła głos. Jej cierpliwość zaczęła dosięgać końca.
- Elizabeth...
- Harry ,daj mi spokój. Jestem zajęta ,nie widzisz? Idź się zajmij swoją dziewczyną. Ona z pewnością bardziej potrzebuje twojego towarzystwa. A ja zdecydowanie mniej potrzebuje problemów. - wypowiedziała wszystko najszybciej jak potrafiła upuszczając pióro. Nie potrafiła już się hamować.
- Ale ja nie mam...
- Do widzenia ,Harry. - wstała pospiesznie z krzesła i zabrała swoje kartki po czym opuściła bibliotekę. Nie mogła znieść jego widoku ,głosu ,zapachu ,a nawet samej obecności. Dlatego wyszła. Wiedziała ,że nie da jej spokoju i sama musi o to zadbać. Chyba muszę się jakoś wyluzować.
- Nie mam pojęcia o co jej chodzi? Dlaczego jest na mnie zła? Hermiona. Mówiła ci coś? - Harry kręcił się w kółko obok dwójki przyjaciół. Ron stał patrząc na niego jak na wariata ,a Hermiona trzymała się za głowę pochylona w dół. Zatrzymał się i spojrzał na nią.
- Jedno pytanie. Co robiłeś wczoraj z Cho ,jak zostaliście sami w pokoju życzeń? - zapytała podnosząc głowę i spoglądając na niego. Wciągnął powietrze.
- Całowaliśmy się. - powiedziałe jak gdyby nigdy nic ,a Hermiona załamana przybrała inną pozę siedzenia na kanapie.
- No i wszystko jasne. - powiedziała jakby odkrywa teorie Darwina ,a Ron zaśmiał się.
- I jak było? - zapytał ciekawy śmiejąc się cicho.
- Ron, to nie jest teraz ważne. - powiedziała Hermiona zganiając chłopaka i spojrzała na Harry'ego.
- Więc co jest jasne? - zapytał ,a Hermiona znowu załamała ramiona. Westchnęła głośno po czym odpowiedziała.
- Harry, wyobraź sobie ,że Liz to książka. Czytasz ją już nie wiadomo ,który raz ,a dalej nie wiesz jaką ma puentę i jaki jest jej sens. Nadal dziwisz się w tych samych momentach i mimo ,że zaczynasz znać ją na pamięć to i tak nic się z niej nie nauczyłeś. - powiedziała na jednym wdechu. Nastała cisza. Była zbyt długa żeby Hermiona mogła ją wytrzymać ,więc jak najszybciej wyszła do swojego dormitorium. Spojrzał na Rona ,a on na niego.
- Jej już kompletnie odbiło o tych książek, nie? - zapytał Ron.
Nie odpowiedział mu tylko zastanawiając się nad jej słowami poszedł do dormitorium. Umył się i położył się do łóżka. Ron już smacznie spał. A on leżał wpatrzony w sufit ,zastanawiając się nad każdym słowem Hermiony i całą sytuacją z Elizabeth. Widać była na coś zła ,ale czy na mnie?
Po chwili zasnął i rozpoczął się najgorszy koszmar w jego życiu.
CZYTASZ
Burden •Harry Potter•
FanfictionHarry ostatnio bardzo często spotykał się z Dumbledore'em, więc nie zdziwiło go zbytnio prośba o kolejne. Zdziwiła go tylko pora spotkania, ponieważ odbyła się ona dosyć późnym wieczorem. Mogło się wydawać, że słowa jakie Dumbledore wypowiedział do...