LVI

270 17 0
                                    

- Cześć - podeszła do niej Hermiona kiedy zostały same na chwilę. 

- Cześć ,co tam? - zapytała widząc ,że jest zdenerwowana. Usiadła przy niej.

- Powiedz Harry'emu. - odezwała się na co Liz zmarszczyła brwi. 

- Co? - zapytała ,a ona westchnęła. 

- Widziałam ,że miałaś problem z różdżką. - odezwała się na co ucichła. 

- Lepiej nie. 

- Dlaczego? - zapytała nie rozumiejąc - Harry się o ciebie martwi. Kiedy zniknęłaś w lesie załamał się.

- No właśnie...Nie chcę go bardziej martwić ,Hermiona. I zaraz mi pewnie przejdzie. - stwierdziła i podeszła do chłopaków. Złapali się za ręce i przenieśli do Hogsmeade. Od razu włączył się dziwny alarm i wiele magów zaczęło biegać po ulicach wołając Pottera. Szybko schowali się za jakąś komodą. 

- Tutaj Potter. - usłyszeli nagle cichy szept. Ktoś otworzył drzwi i szybko tam weszli. 

- Ty go widziałaś? - zapytał Ron Hermiony. - Przez chwilę myślałem ,że to...

- Ja też ,Dumbledore. - potwierdziła Hermiona. Pomieszczenie nie było wielkie ,ale odznaczał się tutaj głównie wielki obraz blondynki. - Harry? Czemu ja cię tutaj widzę? - zapytała patrząc na lusterko. Odwróciła się w stronę Harry'ego ,który trzymał jedną z część lusterka w dłoni i przyglądał mu się. Harry podszedł do niej zdezorientowany. Wtedy przyszedł mężczyzna ,który ich tutaj wpuścił. 

- Zgłupieliście? Po jakie licho tu przyszliście? Niby nie wiecie jak tu jest niebezpiecznie? - wykrzyczał do nich.

- Pan Aberforth ,brat Dumbledore'a. Znaczy ,że to pana widziałem tutaj. To pan wysłał po nas Zgredka. - Harry połączył fakty.

- Gdzie teraz jest? - zapytał surowo.

-Nie żyję.

- Szkoda ,bo lubiłem tego skrzata. - oznajmił. 

- Kto to panu dał? Te lusterko? - Harry się nabuzował. 

- Mundungus Fletcher ,jakiś rok temu. - przyznał. 

- Nie miał prawa tego ruszać ,ono należało...

- Do Syriusza. - przerwał mu - Albus mi powiedział. Powiedział mi także ,że na pewno się wkurzysz ,gdy się dowiesz ,że je wykorzystałem ,ale zastanów się. Co by z wami było gdybym tego nie zrobił?- powiedział po czym na stole położył tacę z ciepłą herbatą oraz bułki. Od razu rzucili się na nie. 

- Ma pan informacje od innych? Z zakonu? - zapytała Hermiona gryząc bułkę. 

- Zakon nie istnieje. - powiedział - Sami wiecie kto wygrał, każdy kto uważa inaczej sam siebie oszukuję. 

- Muszę się dostać do Hogwartu ,dzisiaj. - Harry przerwał naszą rozmowę. - Dumbledore wyznaczył nam zadanie. 

- Cóż takiego? Ciekawe chociaż? - zapytał - Łatwe?

- Nie do końca ,szukamy horkruksów. Uważamy ,że ostatni znajduję się w zamku. Bez pana pomocy nie wejdziemy tam. - wyjaśnił Harry na szybko.

- Mój brat nie zleciłby tego. To zadanie dla samobójców. Dobrze radzę ,wracajcie do domu. Pożyjecie dłużej. 

- Dumbledore wierzył ,że się tym zajmę. 

- Myślisz ,że jemu można by było wierzyć? Skąd wiesz ,że to co mówił ci mój brat było prawdą? Kiedykolwiek mówił o mnie? A może wspomniał o niej? - zapytał wskazując na blondynkę na obrazie. 

Burden •Harry Potter•Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz