Po kilku następnych godzinach spędzonych w głównej sali jest w stanie przyznać ,że wie dlaczego Cruciatus jest w zaklęciach niewybaczalnych. Kilka sekund bólu i już leżała na podłodze. A minęło już kilka godzin od kiedy stara się przetrwać.
- Na brodę Merlina jaka ty jesteś wytrzymała. - stwierdziła Bellatriks stojąc nad nią. Kobieta stwierdziła ,że zanim ją zabiją spróbują wyciągnąć od niej kilka rzeczy na temat Pottera. Do tej pory nie odezwała się do nich słowem. - No cóż... Dam ci ostatnią szansę. - powiedziała i podeszła do niej. Złapała ją za włosy i pociągnęła do góry. - Gdzie jest Harry Potter?
- Przecież wiesz ,że nic ci nie powiem. - powiedziała głośno oddychając. Kobieta puściła jej włosy mocno pchając jej głowę w stronę podłogi przez co mocno uderzyła. Zrobiło jej się jeszcze bardziej słabo.
- Cruccio! - wykrzyczała kolejny raz. Przez jej ciało ponownie przeszły fale bólu i momentalnie zaczęła wrzeszczeć z bólu. - Nudzisz mnie już dziewczyno. - powiedziała kiedy przestała. Otworzyła oczy i spojrzała na jej pierścionek ,który oddał jej Dumledore. Zaczęła się zastanawiać w jaki sposób miałby dać jej ochronę. Wtedy zauważyła na pierścionku najmniejszy napis jaki w życiu widziała. Okręć mnie. - Najlepiej od razu to skończmy. - powiedziała Bellatriks i uniosła różdżkę. Ostatkiem sił okręciła pierścionkiem wokół palca. - Avada...
- Dość! - w pokoju nagle zjawiła się nowa osoba. Szła w ich kierunku i ściągnęła czary kaptur. Miała blond włosy ciasno związane w opadnięty kok z tyłu głowy.
- Heather! Chcesz się przyłączyć do zabawy? - zapytała ją Bellatriks unosząc ręce do góry.
- Zostaw nas same Bella ,proszę. - powiedziała blondynka stając obok niej. Bellatriks mlasnęła ustami niezadowolona po czym wyszła z pomieszczenia mrucząc coś pod nosem. Heather uklęknęła przy niej i złapała jej dłoń przyglądając się pierścionkowi. Po chwili puściła ją i westchnęła. - Skąd masz ten pierścień?
- Co cię to interesuję? - zapytała nie mając sił aby chociaż podnieść palec. Kobieta nie odezwała się tylko sięgnęła do niego i chciała go zdjąć jednak nie potrafiła. Pierścień był cały czas w tym samym miejscu i nawet nie drgnął.
- Dziewczęta! Mamy gości! - usłyszały krzyk Bellatriks z dołu.
- Najwyraźniej Dumbledore ci go ofiarował. - powiedziała wstając - Nie przewracaj nim często. Nie chcę mi się teleportować po to by kogoś ratować. I jeszcze jedno. Moce ci słabną.- powiedziała po czym teleportowała się gdzieś. Westchnęła po czym zamknęła oczy. Odwróciła głowę w stronę wejścia z którego w tym momencie weszła Bellatriks a za nią szmalcownicy ,którzy ją wcześniej złapali. Ciągnęli za sobą Hermione ,Rona oraz dziwnie zmutowanego Harry'ego ,którego od razu rozpoznała. Złapała z nim kontakt wzrokowy po czym znowu je zamknęła ze zmęczenia marząc o drzemce.
- Oh jaka szkoda ,Heather już poszła. Omija ją cała zabawa. - powiedziała kobieta - Dawać tu Dracona. - kiedy to powiedziała wszyscy Malfoyowie zjawili się w pokoju. - I co?
- Nie jestem pewny. - odpowiedział Draco patrząc na Harry'ego.
- Draco ,przyjrzyj się dobrze. - powiedział Lucjusz łapiąc go za kark. - Gdybyśmy to my oddali Harry'ego Pottera Czarnemu Panu on na pewno by przebaczył nam i wszystko byłoby jak dawniej. Rozumiesz?
- No ,ale chyba nie zapomnimy kto go naprawdę złapał. Dobrze mówię ,Panie Malfoy? - zapytał szmalcownik.
- Jak śmiesz się w ten sposób do mnie zwracać?! - wykrzyczał do niego.
-Lucjuszu... - Narcyza Malfoy podeszła do męża i zaczęła go uspokajać.
- Nie bój się kochanie. Podejdź. - powiedziała Bellatriks ciągnąc Malfoya za rękę. - Jeśli to nie jest on Draconie ,a wezwiemy Czarnego Pana zabije nas wszystkich. Musimy mieć pewność.
- Co z jego twarzą? - zapytał Draco.
-Właśnie ,a co z jego twarzą?- zwróciła się do szmalcowników.
- Był już taki jak go znaleźliśmy. -powiedział- Widać coś złapał w lesie.
- To chyba zaklęcie żądlące ,to twoja robota? - zapytała wskazując na Hermione. - Gdzie jej różdżka? Sprawdzimy co ostatnio rzuciła. - powiedziała idąc w stronę szmalcownika zaczynając się śmiać. Po chwili stanęła w miejscu. - Co to jest? Gdzie to znalazłeś mów.
- W torebce tej dziewczyny ,wziąłem go sobie. - zaśmiał się facet trzymając w ręku miecz Gryffindora. Bellatriks od razu rzuciła na niego zaklęcie odbierając miecz. Na wszystkich innych szmalcowników również.
- Precz ,won! - krzyczała ,a szmalcownicy od razu uciekli z dworu. - Cyziu ,bierz chłopców do piwnicy! - powiedziała i od razu zabrali Harry'ego i Rona ,po czym podeszła do Hermiony. - A my sobie trochę tu porozmawiamy ,jak to dziewczyny!
- Ten miecz był w mojej skrytce w banku Gringotta. Jak go zdobyliście? - zapytała Bellatriks ,kiedy już powaliła Hermionę na podłogę. Siedziała na niej z nożem w ręku. - Co jeszcze ty i dwaj wzięliście ze skrytki ,co?!
- Nie ,ależ nic proszę. - Hermiona błagała płacząc. - Nie wiem o co chodzi.
- Jakoś ci nie wierzę. - powiedziała kobieta po czym pochyliła się nad jej nadgarstkiem i zaczęła tnąc nożem. Hermiona krzyczała wniebogłosy ,a po Liz policzku spadła kolejna łza wiedząc ,że nie może pomóc przyjaciółce. Bellatriks przerwała w połowie i rozkazała przyprowadzić goblina. W końcu skończyła z Hermioną ,która teraz tak samo jak ona leżała na podłodze. Kiedy przyprowadzono goblina wypytywała go o wiele rzeczy. - Pytam cię po raz ostatni goblinie i przemyśl sobie odpowiedź bardzo ,bardzo dokładnie ,dobrze?
- Ale ja nic nie wiem. - odpowiedział goblin.
- Ty nic nie wiesz? Jaki słaby pracownik. Kto się włamał do mojej skrytki? kto go ukradł? Kto?
- Kiedy ostatnio wchodziłem do pani skarbca miecz tam był. - wyjaśnił.
- Może po prostu wymaszerował na własnych nogach. - zaśmiała się.
- Nie ma bezpieczniejszego banku niż Gringott. - oświadczył ,ale szybko mu przerwano.
- Kłamiesz! - wykrzyczała rozcinając mu skórę na policzku nożem. - Masz dużo szczęścia goblin. - odeszła do niego. - W przeciwieństwie do tych dwóch dziewczyn. Zajmiemy się najpierw Elizabeth ,szkoda... Dostałaś taką świetną szanse i ofertę... Byłaby z ciebie świetna śmierciożerczyni. - powiedziała po czym spojrzała na Hermione - Albo... może jeszcze się namyślisz ,zacznijmy od tej brudnej dziewczyny.
- Expelliarmus! - wykrzyczał Ron ,nagle wbiegając ze schodów. Różdżka wypadła z rąk Bellatriks.
- Drętwota! - wykrzyczał Harry i szybko podbiegł do Elizabeth biorąc ją na ręce. Ronowi cudem udało się odbijać wszystkie zaklęcia od matki Dracona i jego samego.
- Dosyć! - wykrzyknęła Bellatriks trzymając Hermione z przystawionym nożem do szyi. - Oddawać różdżki. Słyszeliście?! - Harry i Ron opuścili różdżki. - Podnieś je Draco już. - Draco podniósł różdżki i odszedł kawałek. Harry'emu zaczęła znikać opuchlizna z twarzy ,a Liz zaczęła powoli nabierać siły i świadomość. - No proszę ,proszę ,a kto to taki? To Harry Potter ,odzyskał swoją twarz w sam raz na spotkanie z Czarnym Panem. - powiedziała od czasu do czasu szepcząc. Po chwili zaśmiała się ponownie - A co to? Już rozumiem... Dlaczego Elizabeth tak długo się wzbraniała. Czarny Pan będzie aż poruszony widząc ten cudowny obrazek. Wezwij go. Wezwij! - Lucjusz Malfoy odsłonił swój znak i wyciągnął rękę. Wtedy każdy spojrzał w stronę żyrandola. Był tam Zgredek ,który kręcił jakieś śrubki. Chwilę po tym żyrandol padł ,a Bellatriks zostawiła Hermione ,która wpadła w ręce Rona. Harry odstawił Liz przy nich i pobiegł do Draco bardzo łatwo zabierając mu różdżki. Stała ledwo trzymając się ręką ramienia Rona ,aby nie upaść na podłogę. Harry po tym podszedł do nich.
- Głupi skrzat! - wykrzyczała Bellatriks stając na nogi - Mogłeś mnie zabić!
- Zgredek nikogo nie chciał zabić... Co najwyżej pokiereszować albo poważnie uszkodzić. - powiedział i pstryknięciem wytrącił różdżkę Narcyzie Malfoy.
- Jak śmiesz wytrącać różdżkę z dłoni czarownicy! Jak śmiesz sprzeciwiać się swoim Panom!
- Zgredek nie ma już Pana. Zgredek to wolny skrzat i przyszedł uwolnić Harry'ego Pottera i resztę swoich przyjaciół. - powiedział po czym złapał ich za rękę. Ostatnie co Liz widziała to Bellatriks rzucająca nóż w ich kierunku zanim ich przeteleportowano.
CZYTASZ
Burden •Harry Potter•
FanfictionHarry ostatnio bardzo często spotykał się z Dumbledore'em, więc nie zdziwiło go zbytnio prośba o kolejne. Zdziwiła go tylko pora spotkania, ponieważ odbyła się ona dosyć późnym wieczorem. Mogło się wydawać, że słowa jakie Dumbledore wypowiedział do...