XLIII

349 26 4
                                    

Następnego dnia kiedy się wstała z łóżka po długim patrzeniu w sufit od razu spojrzała przez okno. Pogoda była okrutna ,a ona nie mogła pozbyć się myśli ,że wydarzy się coś złego. 

- Też się dzisiaj dziwnie czujesz? - zapytała ją siostra kiedy pakowała książki do torby szkolnej i ciuchy do bagażu. Jutro już mieli wyjeżdżać z Hogwartu na wakacje. 

- Tak ,czuje taki dziwny niepokój. - odezwała się obracając się w jej kierunku. Liz także byłam już spakowana. 

- Uznajmy ,że to przed ostatnią obroną przed czarną magią. - zażartowała i weszła do łazienki. Elizabeth nie było do śmiechu. Od razu zeszła na śniadanie. Harry ,Ron i Hermiona spojrzeli na nią kiedy weszła do sali i Harry od razu posunął się robiąc jej miejsce. 

- Cześć ,Liz. Nie wyglądasz dzisiaj dobrze. - odezwała się do niej Hermiona. - Zjedz coś.

- Nie mam ochoty jeść dzisiaj i nie spałam w nocy. To dlatego tak wyglądam. - przyznała. Harry spojrzał na mnie jakby czuł się winny. - Cóż... pójdę na lekcje dzisiaj szybciej. - uznała i wstała ze stolika po czym wyszła z wielkiej sali. Lekcje nie były dzisiaj interesujące. Powtarzali już tylko materiał przed zakończeniem lekcji. Kiedy wyszła z ostatniej i szła przez korytarz wszystkie były puste. Uczniowie już poszli na kolacje do wielkiej sali albo do swoich dormitorium. 

- Liz zaczekaj ,ja... - usłyszała za sobą głos Harry'ego. Zatrzymała się i spojrzała na niego. Stanął przed nią i spojrzał jej w oczy. - Co do wczoraj ja... przepraszam. - powiedział przez co trochę się zmieszała. 

- Za co przepraszasz? - dopytała. 

- No wiesz za ten pocałunek jak wracałaś z biblioteki. - wyznał lekko się jąkając. Spuściła wzrok na podłogę i odchrząknęła lekko. - Byłem pod wpływem eliksiru i jakoś tak wyszło. 

- Harry przejdźmy do sedna. - przerwała mu szybko chcąc jak najszybciej przerwać te przeprosiny - Nie do końca teraz wiem dlaczego mnie przepraszasz ,albo mi powiesz ,że to co wczoraj powiedziałeś było kłamstwem albo przepraszasz mnie ,bo nie wiesz czy mnie wczoraj nie uraziłeś swoimi uczuciami. - stwierdziła i spojrzała mu prosto w oczy. Harry zamilkł i nie wiedział co powiedzieć. Minuty mijały a oni stali w tym samym miejscu w ciszy. - Skoro tak to chyba ja muszę spróbować to rozwiązać. - odezwała się i westchnęła. - Nigdy tego nie mówiłam. Nikomu ,nawet siostrze ,więc jest mi dziwnie... ale ,jeżeli to co wczoraj powiedziałeś było prawdą to wiedz ,że ja...też cię kocham - powiedziała i spojrzała na niego niepewnie. Harry otworzył usta zdziwiony i nadal się nie odezwał po chwili zaczęła mówić bardzo szybko - No ale skoro nie było to prawdą to może lepiej będzie jak zakończymy te beznadziejną rozmowę. - stwierdziła i chciała odejść.

- Liz... zaczekaj. - Harry znowu ją zatrzymał i podszedł do niej. Zbliżył się i jego usta ponownie złączyły się z jej. Od razu odwzajemniła pocałunek i zbliżyła się jeszcze bardziej.

- O ku*wa... - nagle najszybciej jak potrafili oderwali się od siebie. Za nimi stała Hermiona ,która trzymała się za usta cała czerwona. Patrzyła na nich a oni na nią. Zaczęło się robić dziwnie niezręcznie. 

- Ja... muszę iść do Dumbledore'a. Mam sprawę do załatwienia. - powiedział Harry po czym odszedł. Stała tak i patrzyła na przyjaciółkę ,która patrzyła jak Harry odchodzi. Kiedy zniknął w innym korytarzu Hermiona nagle zaczęła piszczeć i rzuciła się na Elizabeth. 

- W końcu! Ile miałam czekać? Muszę zaraz wszystko powiedzieć Ginny. - powiedziała śmiejąc się co od razu i jej się udzieliło. - Boże wasz pierwszy pocałunek a ja wam tak przerwałam. 

- Co? -zapytała patrząc na nią ,a ona spojrzała na nią. Od razu zdałam sobie sprawę ,że o wcześniejszych nic nikomu nie powiedziała. Złączyła usta w cienką linię i przygotowała się na wybuch. 

- Chcesz mi powiedzieć ,że już się całowaliście a to nie był pierwszy pocałunek? A ja nic o tym nie wiedziałam?! - wykrzyczała oburzona. 

- No...tak wyszło. 

- Tak wyszło? Liz ,ja już się cieszyłam ,że poczyniliśmy jakieś postępy w waszym rozkwitającym związku ,a tu się okazuję ,że nie. - powiedziała zrozpaczona. - Musisz mi to teraz wynagrodzić. 

- Dosyć gadania ,do sypialni! - usłyszały okrzyk McGonagall ,która przechodziła przez korytarze. Zrobiło się dość ciemno. Zaczęła się burza. Szybko wróciły do swoich domów. 

Stanęła przed oknem i wyjrzała. Miała ładny widok na wieże astronomiczną. Coraz bardziej padało i rozpętała się burza. 

- To tylko burza ,Liz. - usłyszała głos swojej siostry. Siedziała na łóżku i czytała książkę. Pokiwała jej tylko głową i dalej patrzyła na wieże. Cały czas czuła niepokój ,a teraz tylko narastał. Nagle na wieży pojawiła się zielona poświata. Wzdrygnęła się i momentalnie zbliżyła się do okna. - Co się stało? - zapytała Danielle podchodząc do niej. W pewnym momencie zauważyły z wieży spadające ciało. Był to Albus Dumbledore. Danielle od razu się rozpłakała. Kiedy ciało spadło na ziemie na niebie przy wieży pojawił się mroczny znak. Elizabeth od razu odeszła od okna i zabierając ze sobą różdżkę i chciała wybiec z pokoju. - Nie Liz. Nie idź nigdzie. - błagała ją siostra trzymając za rękaw i płacząc z przerażenia. Kiedy to powiedziała rozległo się głośne tłuczenie szkła i szyb. Nie mówiąc nic więcej wybiegła z pokoju nie słuchając siostry. Na korytarzach pojawiło się sporo ludzi biegnących w tym samym kierunku. Wszyscy wybiegli na dwór i stali na trawie patrząc na leżące ,martwe ciało. Wzrokiem od razu znalazła Hermione ,która płakała trzymając rękę na buzi. Podeszła do niej i złapała ją za ramiona. 

- Widziałaś Harry'ego? - zapytała Liz szeptem ,a ona tylko zaprzeczyła kręceniem głowy. Po chwili Harry wyszedł z tłumu i podszedł do Dumbledore'a. Uklęknął przy nim i coś zabrał. Nie wiedziała co mają teraz wszyscy zrobić. Harry zaczął szybciej oddychać ,więc puściła Hermione i podeszła do chłopaka. Uklęknęła przy nim ,a on niewiele myśląc wtulił się nią zaczynając płakać. Za nimi wszyscy zaczęli płakać podnosząc różdżki do góry i zapalając małe światełko. Chwilę później mroczny znak zniknął z nieba. 

Następnego dnia każdy miał wracać do domów. W całej szkole było nadzwyczajnie cicho. Zanim wszyscy udaliby się do pociągu weszli na wieże astronomiczną. 

- Myślisz ,że mógłby to zrobić? Draco? - zapytała Hermiona kiedy wysłuchali od Harry'ego co naprawdę tam się stało.

-Nie ,on był na to za słaby. - stwierdził Harry - To dzieło Snape'a. Zawsze był z nimi ,a ja nic nie zrobiłem. - po chwili podał Hermionie medalion. - fałszywy. Otwórz. 

Hermiona otworzyła medalion ,a w środku była mała karteczka. 

"Do czarnego pana. Będę dawno martwy zanim go odczytasz ,ale chce byś wiedział ,że odkryłem twoją tajemnicę. Wykradłem prawdziwego horkruksa i postanowiłem go zniszczyć. Zmierzę się ze śmiercią w nadziei ,że kiedy trafisz na godnego siebie przeciwnika będziesz znów śmiertelny. R.A.B." 

- R.A.B.? - zapytała Hermiona po przeczytaniu notatki. 

- Nie wiem ,ale ktokolwiek to jest ma horkruksa. Wszystko poszło na marne. - powiedział Harry patrząc na Rona. - Nie wracam do szkoły. Muszę skończyć to co zaczął Dumbledore i nie wiem gdzie mnie to doprowadzi ,ale dam wam znać gdzie akurat jestem i co ze mną. - stwierdził na co Liz momentalnie się roześmiała. Spojrzał na nią zdziwiony. 

- No chyba cię powaliło jeżeli myślisz ,że pojedziesz gdzieś beze mnie. - stwierdziła patrząc na niego. 

- Czasem podziwiam twoją odwagę ,ale czasem jesteś naprawdę szalony. Chyba nie spodziewasz się ,że samemu uda ci się odnaleźć pozostałe horkruksy. - Hermiona od razu poparła przyjaciółkę. - Przydamy ci się Harry. 

Burden •Harry Potter•Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz