Rozdział XIII - Plac zabaw

78 9 55
                                    

Oczami Pollen

Powoli otworzyłam oczy i oślepiło mnie światło. Próbowałam się podnieść, ale nie wyszło. Głowa bolała mnie niesamowicie bardzo i nie byłam pewna gdzie jestem. Jakby pokój Adriena... Ale co ja tu robię? A tak, wesele było i ostatnie co pamiętam to ten pokój... A co było później?

Spróbowałam jeszcze raz usiąść, jednak znowu się nie udało. Zaraz po tym usłyszałam za sobą huk, jakby coś dużego spadło. Niespecjalnie mnie to zainteresowało. Co spadło niech leży.

Udało mi się zobaczyć kątem oka butelki i kieliszki. Zaczynam sobie przypominać jak Trixx namawiał mnie do picia. Pewnie dlatego teraz jest mi niedobrze i boli mnie głowa.

Na biurku stała butelka z wodą. Wystarczy się do niej dostać. To tylko kilka kroków. Ale najpierw trzeba wstać i tu zaczyna się problem.

Jakimś cudem lekko podniosłam głowę i udało mi się zejść z łóżka, jednak nie miałam siły utrzymać się na nogach, dlatego do biurka musiałam się doczołgać. Oparłam się plecami o biurko i wypiłam pół butelki wody.

W międzyczasie do pokoju wszedł Wayzz i gdy zobaczył w jakim stanie jestem wybuchł śmiechem. Nic dziwnego, włosy rozczochrane, buty gdzieś przepadły, o makijażu szkoda gadać, poza tym siedzę ledwo żywa na podłodze i nie mam siły się ruszyć.

Po - Umieram...

W - Właśnie widzę - stwierdził rozbawiony, po czym wziął mnie na ręce i przeniósł z powrotem na łóżko. Po chwili obszedł mebel i zatrzymał się przy czymś leżącym na podłodze. - O witaj skrzacie - w odpowiedzi usłyszeliśmy niezadowolone mruknięcie Trixxa. Aaaa więc to on był tym czymś co spadło.

Ogólnie cały dzień minął leniwie. Ja pół dnia wymiotowałam, bo nie jestem przyzwyczajona do alkoholu, a już szczególnie takich ilości. Poza tym Wayzz próbował odratować mnie i Trixxa za pomocą wody z cytryną. Następnego dnia była sobota i czułam się już lepiej, choć nadal nie pamiętam co się działo tamtej nocy. I chyba nigdy się nie dowiem. Z resztą Trixx też nie pamięta. To pewnie nic ważnego.

~~~

I w końcu poniedziałek. Mój budzik zadzwonił o 6:30 jak zawsze.

Tx - Wyłącz to szatańskie urządzenie, ja chcę spać! - wkurzył się śpiący na dole Trixx.

Po - Już wyłączam - oznajmiłam i zrobiłam tak jak powiedziałam. Zeszłam z antresoli, wzięłam ubrania z szafy i poszłam do łazienki. Gdy się ubrałam, zrobiłam śniadanie dla siebie i Trixxa. Ciocia i wujek byli już w piekarni. Gdy zjadłam, była 7:20, dlatego poszłam do piekarni i pomogłam obsługiwać klientów, gdyż rano jest ich najwięcej. Trixx chyba nadal nie wstał, ale mniejsza.

O 7:50 poszłam do szkoły, a rudego nadal nie spotkałam. W szatni zmieniłam buty i gdy wychodziłam z pomieszczenia, ktoś biegnący wpadł na mnie. Prawie upadłam. Chłopak jednak nie zwrócił na to uwagi, tylko szybko sprawdził godzinę w telefonie.

Tx - O zdążyłem, fajnie.

Po - Taa, nic mi nie jest... - dodałam cicho, wkurzona.

Tx - Sory i dzięki za śniadanie - mówił zmieniając buty, po czym wyszliśmy z szatni i już mieliśmy iść do sali, gdy zobaczyliśmy coś.

Duusu i Nooroo szli korytarzem trzymając się za ręce.

Po - Ty też to widzisz?

Tx - Mhm.

Czyżby teorie Alyi były prawdziwe? Nie nie, to niemożliwe, bo przecież zostałam ja, a to się nie wydarzy.

Nie pytałam Duusu o to co zobaczyłam, bo wszystko co powiem, ona wykorzysta przeciwko mnie, ale mogłam się domyślać, że są razem. Jednak. A poza tym w szkole nic się nie działo. Po lekcjach jak zwykle siedziałam w piekarni, a Trixx był w mieszkaniu. Czekałam na Alyę, bo miałam dziś opiekować się Agnes. W końcu przyszła.

Ag - Pollen! - mała rzuciła się na mnie.

Po - Cześć Agnes.

Al - Dzięki, że się zgodziłaś, bo mam sporo pracy, a Nino też jest zajęty.

Po - Nie ma problemu. A swoją drogą dzisiaj widziałam jak Duusu i Nooroo trzymali się za ręce, więc mogłaś mieć rację co do nich.

Al - No proszę, to ty jesteś następna w kolejce!

Po - Nie było tematu - zaczęłam żałować, że w ogóle się odezwałam. Gdy Alya wyszła, ja i Agnes poszłyśmy na górę po Trixxa. Mieliśmy zamiar iść na plac zabaw. Agnes ubłagała mnie, żeby wziąć ciasteczka na drogę. Ciężko było odgonić od nich Trixxa.

Tx - No proszę, daj ciasteczka.

Po - Nie.

Tx - A jak będę uroczą pięciolatką to mi je dasz?

Po - To niemożliwe.

Tx - Jak niemożliwe? Przecież sama nazwałaś mnie uroczym! - stwierdził, a ja spaliłam buraka. Byłam absolutnie pewna, że skoro był wtedy pijany, to nie będzie tego pamiętał. - Coś nie tak, kwiatuszku? - uśmiechnął się chytrze.

Po - Nie, nic... - przyspieszyłam, żeby chłopak nie widział jak bardzo czerwona jestem. Ten jednak mnie dogonił. - Dlaczego nazywasz mnie kwiatuszkiem?

Tx - A bo ja wiem? Tak mi jakoś pasuje. Pszczoły zbierają pyłek z kwiatów.

Po - Na weselu mówiłeś, że kwiatki są ładne... - dodałam cicho, uśmiechając się na to wspomnienie. Mimo, iż wiedziałam, że wcale ładna nie jestem.

Tx - Też prawda - spojrzałam na niego zdziwiona, a on uciekł wzrokiem. Niby rozumiałam co powiedział, ale jednocześnie nie.

Zapadła niezręczna cisza, którą przerwała Agnes, bo doszliśmy na plac zabaw.

Ag - Tlixx! Pohuśtasz mnie?

Tx - Jeśli wtedy księżniczka podzieli się ciastkami.

Ag - Zgoda.

Poza nami na placu zabaw było kilka osób. Położyłam torebkę na ziemi i usiadłam na drugiej huśtawce. Praktycznie zapomniałam już o niezręcznej sytuacji z przed kilku minut. Siedziałam sobie, oglądałam niebo, wiał delikatny wiaterek, ale było ciepło i słonecznie. Agnes szybko znudziła się huśtawka, więc pobiegła do swojego kolegi z przedszkola, którego zobaczyła.

Tx - Ciebie też mam pohuśtać? - usłyszałam za sobą rozbawiony głos rudzielca.

Po - Nie, wolę nie - bałam się, że mnie zrzuci. Ten jednak, zamiast mnie posłuchać zaczął mnie huśtać. Z całej siły trzymałam się łańcuchów, żeby przeżyć. - Jesteś nienormalny!

Tx - Wiem.

A reszta popołudnia minęła spokojniej.

Hmm... Co mogę powiedzieć? Wreszcie mamy Duuroo 💙💜 i tym razem już naprawdę ☺️

The Flower - MiraculousOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz