Rozdział LXXIV - Szlaban na wszystko (Plagg to mood)

52 6 88
                                    

4 rozdziały w 8 dni, osobiście jestem w ciężkim szoku

Tytuł rozdziału wymyślę jutro, albo możecie coś zaproponować, bo ja byłam zajęta pisaniem

Oczami Pollen

Rano obudził mnie budzik Trixxa. Podniosłam się lekko i nieprzytomnie znalazłam jego telefon. Była 7:30, wyłączyłam budzik i położyłam się z powrotem, przytulając się do rudzielca. Nie jestem pewna czy się przebudził, ale przytulił mnie mocniej i spaliśmy dalej.

Obudziłam się drugi raz po 9, leżałam tyłem do Trixxa, więc obróciłam się w jego stronę, żeby zobaczyć czy śpi. Leżał z telefonem i dopiero teraz zauważyłam, że przygniotłam mu rękę.

Po - Sory - podniosłam się szybko.

Tx - Nic się nie stało, spokojnie - usiadł, uśmiechając się. - Jak się czujesz?

Po - Dobrze.

Tx - Pytam serio - złapał mnie za rękę.

Po - Nie mam najmniejszej ochoty rozmawiać o tym drugi raz - wyrwałam się i zeszłam z antresoli. Wzięłam szlafrok z krzesła i założyłam go. W tym czasie Trixx też zszedł na dół.

Tx - Mówiłem poważnie. Zależy mi na tobie - oparł się o biurko. - Jestem kretynem i długo tego nie rozumiałem. Powinienem wcześniej zwrócić uwagę na to, że coś się dzieje. Cały czas myślałem, że ci przejdzie, albo przeszło... Że to wszystko było tymczasowe... Jestem po prostu ślepy - patrzył w podłogę, a do jego oczu napływały łzy. - Nie rozumiałem powagi sytuacji... Nie pomyślałbym, że naprawdę chciałabyś... - nie dokończył, płacząc. Ja też już prawie płakałam. Podeszłam i przytuliłam go.

Po - Za bardzo się mną przejmujesz...

Tx - Nie mów tak... - staliśmy tak przytuleni przez dłuższą chwilę, aż oboje się uspokoiliśmy. Gdy trochę się od siebie odsunęliśmy, delikatnie wytarłam kciukiem jego łzy. - Wiesz co jest najgorsze?

Po - Co?

Tx - To że teraz ani ja ani ty nie możemy zejść na dół, tak żeby nikt nie pytał co się stało - zaśmiał się. Rzeczywiście źle by to wyglądało, gdybyśmy zeszli na dół zapłakani. A napiłabym się kawy.

Po - Zgaduję, że ciocia i wujek są w piekarni, więc raczej powinno być bezpiecznie. Ale zejdę pierwsza - podeszłam do klapy i powoli zeszłam po schodach. W kuchni i salonie nikogo nie było, tak jak zakładałam. Wydaje mi się, że gdyby ktoś zobaczył, że ja płakałam, to byłoby mniej dziwne niż płaczący Trixx. - Nikogo nie ma, chodź tu.

Chłopak zszedł i zaczął robić sobie śniadanie, a ja włączyłam czajnik i poszłam do łazienki. Kiedy wróciłam, siedział przy stole. Zrobiłam sobie kawę i też usiadłam. Rudzielec przestał jeść płatki z mlekiem i przysunął w moją stronę jakąś miskę.

Tx - Masz to zjeść - powiedział jak do dziecka.

Po - Co to jest?

Tx - Kleik - nabrał trochę na łyżkę, z zamiarem karmienia mnie. Już wolałam wziąć tą łyżkę i sama trochę zjeść. Nigdy tego czegoś nie jadłam, to w ogóle nie miało smaku. Właściwie miałam tego mało, a i tak nie zjadłam wszystkiego. Ale nie mogłam, nic na to nie poradzę. Wolałam kawę. Trixx darował mi już tą końcówkę, bo cokolwiek zjadłam i posprzątał po śniadaniu. Potem ja poszłam do pokoju pooglądać coś do matury, bo tak oficjalnie nie chodzę do szkoły, bo jestem chora czy coś takiego. A rudy skoro został w domu, poszedł do piekarni, żeby w czymś pomóc.

~~~

D - Dlaczego znowu nie ma ich oboje? - niebieskowłosa położyła się na ławce, wpatrując się w telefon. - I żadnego znaku życia...

The Flower - MiraculousOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz