Rozdział LXXXIII - W dobrą stronę

38 5 40
                                    

Zgodnie z umową, rozdział bez udziału mojej destrukcyjnej natury. Znajcie łaskę pana.

Oczami Trixxa

Między mną a Pollen w ostatnim czasie działo się bardzo dużo, ale wszystko idzie w dobrą stronę. Dziewczyna dalej bierze leki, ale jeszcze raz robiliśmy badanie krwi i jest poprawa. Już nie pilnuję jej z jedzeniem, ufam jej. Jedynie czasem ma problem z jedzeniem w szkole przy ludziach, ale jakoś sobie radzimy. Razem pracujemy w piekarni i ja jedynie przypominam brunetce, że powinna czasami zrobić sobie przerwę. Od tamtego weekendu kiedy się upiliśmy, między nami jest coraz lepiej. Nie nazwałbym nas parą, ale to wyraźnie więcej niż przyjaźń i Pollen też o tym wie. Nie chciałbym jej denerwować, dlatego nikomu nic nie mówiłem, nawet Plaggowi. Z resztą przy ludziach zachowujemy się normalnie. My tylko śpimy razem na antresoli, spędzamy razem większość czasu, dużo się przytulamy i w ogóle.

Po - Nie wiem jak ty, ale ja idę spać - wstała z krzesła, dlatego złapałem ją za rękę. Był niedzielny wieczór, siedzieliśmy przy komputerze, grając w Ogień i Wodę i jedząc ciasteczka.

Tx - No weź, jeszcze przynajmniej 2 poziomy.

Po - Nie ma mowy - wyrwała się, zdjęła szlafrok i powiesiła na krześle. - Jeszcze chwila i zasnę na klawiaturze - wdrapała się na antresolę.

Tx - Dobra dobra... - westchnąłem, wyłączając komputer po czym też wszedłem na górę. Położyłem się obok i wyłączyłem światło. - Jakie masz plany na jutro? - poprawiłem kołdrę dziewczyny.

Po - Jest dość duże zamówienie na wtorek, więc całe popołudnie w piekarni.

Tx - No chyba żartujesz - oburzyłem się na myśl, że brunetka chce spędzić urodziny w pracy. W dodatku osiemnaste. Z tym trzeba było coś zrobić i już nawet miałem pomysł. - Nie pozwalam ci - przysunąłem się bliżej, żeby ją pocałować. Właściwie to od tamtego weekendu ani razu tego nie robiliśmy. Po chwili odsunęliśmy się od siebie i w słabym świetle księżyca widziałem, że dziewczyna zasłoniła twarz dłonią.

Po - Nie ty o tym decydujesz. Mam obowiązki i nie będę mieć jutro czasu na nic innego.

Tx - Zobaczymy... - powiedziałem tajemniczo, kładąc się wygodnie na drugim boku. - Dobranoc Kwiatuszku.

Po - Dobranoc.

Tak jak już któryś raz z kolei, Pollen bardzo szybko zasnęła i przytuliła się do mnie przez sen. To jest niesamowicie urocze, ona jest urocza. Zgaduję, że nawet nie wie, że tak robi, bo do rana obróci się na drugi bok. Ale sam fakt, że robi to nieświadomie... Kocham ją. Rano bez problemu wstałem z łóżka, bo miałem genialny plan i nawet wujek Tom zwrócił uwagę, że zachowuję się podejrzanie. Wyszliśmy razem z piekarni, przeszliśmy na drugą stronę ulicy i byliśmy już na schodach przed budynkiem, kiedy się zatrzymałem. Pollen zauważyła to i spojrzała pytająco.

Tx - Kwiatuszku, odpowiedz mi na jedno pytanie. Czy nam chce się tam dzisiaj iść?

Po - Eee... Zgaduję, że tobie się nie chce... I właściwie ja też niespecjalnie mam ochotę, ale muszę...

Tx - Jesteś pewna, że musisz? - złapałem ją za rękę i pociągnąłem w kierunku przeciwnym do drzwi wejściowych.

Po - Co ty robisz?

Tx - Uzupełniam braki w naszej młodości - udaliśmy się w stronę Sekwany, dziewczyna ewidentnie była wściekła za ten mój plan, ale nie protestowała. Przeszliśmy się kawałek wzdłuż rzeki w milczeniu. Lekcje już dawno się zaczęły.

Po - Mam rozumieć, że nie idziemy do szkoły?

Tx - Dokładnie - objąłem ją ramieniem. Przeszliśmy się jeszcze kawałeczek i usiedliśmy na pierwszej ławce. - Jak się czujesz na pierwszych wagarach w życiu?

The Flower - MiraculousOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz