Rozdział XXXII - Chcę do domu!

68 11 120
                                    

U góry krótko o mnie codziennie - tytuł purrrfekcyjny

Oczami Pollen

Tx - Kwiatuszku - obudził mnie głos z dolnej części pokoju. Nie chcąc wstawać, szczelniej przykryłam się kołdrą. Trixx wdrapał się na antresolę i usiadł pod ścianą. - Wstawaj - roześmiał się, widząc mój sprzeciw.

Po - Po co? - mruknęłam niechętnie.

Tx - Otrzymałem pisemny nakaz przyprowadzenia cię na spotkanie - wyszczerzył się.

Po - Nie idę, źle się czuję - obróciłam się na drugi bok z zamiarem dalszego spania. Jednak nie było mi to dane.

Tx - Symulujesz, żeby nie iść - zabrał mi kołdrę, przez co zrobiło mi się zimno i podniosłam się.

Po - Nie symuluję, brzuch mnie boli - próbowałam odebrać swoją własność.

Tx - Jadłaś kolację?

Po - Co to za przesłuchanie?

Tx - Czyli nie. Idziemy - wziął mnie za rękę i musiałam posłusznie za nim iść, gdyż chłopak jest ode mnie silniejszy i pewnie zrzuciłby mnie z antresoli.

Po - Poczekaj - zatrzymałam się, żeby zabrać mój żółty szlafrok z fotela.

Tx - Tobie naprawdę jest zimno? - zdziwił się, gdyż jest prawie czerwiec, ale nic nie poradzę, że tak mam.

Po - Mhm...

Zeszliśmy do kuchni, gdzie na stole czekała na mnie jajecznica z warzywami i herbata. Trixx pewnie zjadł wcześniej. Usiadłam przy stole, a rudy na przeciwko mnie. Napiłam się herbaty i zaczęłam dłubać widelcem w jedzeniu.

Po - Nie jestem głodna.

Tx - Niemożliwe - zabrał mi widelec i zaczął mnie karmić, tak jak miesiąc temu. Trochę zjadłam, ale więcej nie mogłam. Tak naprawdę bardzo stresowałam się dzisiejszym spotkaniem, ale teraz już musiałam iść, bo sama się zgodziłam. Od tego stresu bolał mnie brzuch i od wczoraj nie byłam w stanie nic zjeść.

Po - Dość, już nie mogę - wstałam szybko i poszłam do pokoju się ubrać. Musiałam wziąć kilka głębokich oddechów zanim zeszłam z powrotem na dół. - Możemy już wyjść?

Tx - Zjadłaś bardzo mało, zemdlejesz mi po drodze.

Po - Obiecuję, że nie zemdleję.

Tx - Dobra, ale będę cię pilnował - oznajmił z pełną powagą, po czym zabrał torbę z obiadem przygotowanym przez ciocię. Zdaje się, że spędzimy w parku trochę czasu, dlatego wszyscy zjemy tam obiad.

Jednak przed spotkaniem udaliśmy się w kierunku domu Alyi i Nina. Mieliśmy zabrać Agnes ze sobą. Ashley opiekuje się Oscarem, dlatego dziś też bierze go ze sobą, więc mogą się razem pobawić. Większość drogi szliśmy w milczeniu. Szczerze mówiąc zachowanie Trixxa wydawało mi się dziwne. Zazwyczaj tak się mną nie przejmuje, do tego ostatnio jest bardziej zainteresowany Ash niż kimkolwiek innym.

Tx - Jak się czujesz? - spytał w końcu, jakby zmartwiony.

Po - Tak samo... Mogę iść do domu? - spytałam błagalnie.

Tx - Nie. To już nawet nie jest ten cały nacisk, ale po prostu czasem musisz wyjść ze swojego schronu.

Po - Schronu? - to raczej dość mocne słowo.

Tx - A jak inaczej nazwać piekarnię, skoro to tam się ukrywasz przed światem.

Po - Nie uk... - chciałam zaprzeczyć, ale uświadomiłam sobie, że to bez sensu i westchnęłam ciężko.

The Flower - MiraculousOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz