Rozdział XXVIII - Dam ci szansę

68 10 73
                                    

Oczami Trixxa

Była niedziela, 5 rano, a ja nie mogłem spać. Po tym wszystkim co działo się w tym tygodniu. Obróciłem się na drugi bok, po czym stwierdziłem, że to nie ma sensu i usiadłem. Rozejrzałem się po pokoju, sam nie wiedząc czy czegoś szukam. Przypomniałem sobie całą wczorajszą rozmowę z Ash. Czy ja naprawdę straciłem zaufanie Pollen? Odruchowo zerknąłem na antresolę, gdzie dziewczyna jeszcze spała. Faktycznie nie mówi mi jak się czuje, ale wcześniej też tak było...

Westchnąłem ciężko i poszedłem do kuchni. Włączyłem czajnik i zrobiłem sobie kawę z trzema łyżkami cukru, bo jakżeby inaczej. Usiadłem z napojem przy stole i jeszcze raz przeanalizowałem wszystko czego dowiedziałem się o Ashley. Cały czas o niej myślałem...

Nagle mnie olśniło. Wszedłem na górę do pokoju, żeby się ubrać. Oczywiście nie ruszam się z domu bez moich czarnych rękawiczek bez palców. Po prostu są fajne. Już miałem wychodzić, gdy usłyszałem, jak Pollen schodzi z antresoli.

Po - Trixx... Co ty robisz? Jest 6... - mówiła zaspana. Wyglądała przy tym naprawdę uroczo.

Tx - Wychodzę.

Po - Tak wcześnie? - zdziwiła się, a ja się zaśmiałem.

Tx - No właśnie, wcześnie. Dlatego ty teraz grzecznie wrócisz do łóżka i będziesz spała dalej - obróciłem ją w stronę drabinki. Niechętnie mnie posłuchała i weszła z powrotem na antresolę z obrażoną miną, mówiącą ,,przestań traktować mnie jak dziecko". Przepraszam, ale przy jej naturze czasami inaczej się nie da. Ja tylko chcę dla niej dobrze.

Po wyjściu z domu, udałem się w stronę mieszkania Alyi i Nina. Dopiero po drodze zorientowałem się, że nie jadłem śniadania. Trzeba coś wymyśleć. Wszedłem do kamienicy i wdrapałem się na odpowiednie piętro, po czym zadzwoniłem dzwonkiem. Nikt nie reagował więc zadzwoniłem jeszcze kilka razy. Gdy to dalej nic nie dało, zacząłem pukać, a następnie walić do drzwi.

Tx - Alya! - wydarłem się może trochę za głośno, jak na tak wczesną porę, ale mniejsza. Po chwili łaskawie otworzono mi drzwi, a stanęła w nich mulatka, która ewidentnie właśnie się obudziła.

Tx - Alya, jak miło cię widzieć - uśmiechnąłem się szeroko.

Al - Czego? - mruknęła widocznie zła, za obudzenie.

Tx - Pożyczysz mi Agnes? - spytałem z nadzieją.

Al - Że co kurwa zrobię!?

Tx - Czy pożyczysz mi Agnes? - spytałem jeszcze raz, ale powoli.

Al - Co ma znaczyć, że chcesz ją pożyczyć?

Tx - Zabiorę ją na plac zabaw i później oddam - dziewczyna patrzyła na mnie, jakby próbowała zrozumieć co jest ze mną nie tak. - Błagam, potrzebuję jej.

Ag - Mogę iść z Trixxem? - Agnes nie wiedzieć kiedy wyszła z pokoju, już ubrana i z plecakiem. Alya westchnęła.

Al - No dobrze...

Już mieliśmy wychodzić, ale postanowiłem, jeszcze o czymś wspomnieć.

Tx - Chyba zepsuł się dzwonek. Dzwoniłem kilka razy i nie reagowaliście.

Al - Nie zepsuł... - zamknęła za mną drzwi.

Tx - Dobrze Agnes, to może najpierw frytki na śniadanie? - zaproponowałem, gdy opuściliśmy kamienicę.

Ag - Tak!

Po śniadaniu poszliśmy na plac zabaw. Zbliżała się 8. Po jakiejś godzinie zacząłem tracić nadzieję, ale wtedy zobaczyłem, że na teren placu zabaw wchodzi Ash trzymając za rękę małego szatyna. Rozsiadłem się na ławce udając, że jej nie zauważyłem. Jednak kącikiem oka dostrzegłem, że Agnes podbiega do chłopca i przytulają się na powitanie, po czym idą się pobawić. Przyznam, że odrobinę mnie to zaskoczyło, chociaż jakby się zastanowić, już chyba widziałem, że bawiła się z tym dzieciakiem. Ashley widząc mnie, podeszła do ławki.

Tx - Witaj, co za niespodzianka - udałem zaskoczonego jej widokiem.

Sh - A wiesz? Jakoś podejrzewałam, że cię tu spotkam - usiadła obok i wpatrywała się w Agnes i Oscara. - Sąsiadka jakimś cudem cię wczoraj zobaczyła. Podejrzewa mnie o spotykanie się z tobą w tajemnicy przed moją matką.

Tx - I co jej powiedziałaś?

Sh - Że jakiś debil włamał mi się do domu.

Tx - Fajnie - wyszczerzyłem się. - A potem praktycznie wyrzuciłaś mnie przez okno.

Sh - Sory, nie miałam wyboru.

Tx - O co wtedy chodziło? - zainteresowałem się.

Sh - Mama wróciła z pracy wcześniej. Gdyby cię zobaczyła, ciebie zabiłaby za włamanie, a mnie za to, że ci na to pozwoliłam. Z resztą kto jak kto, ale ja nie będę ci się tłumaczyła.

Tx - No dobra, nie to nie.

Sh - Ale mimo wszystko, uznałam, że dam ci szansę i nie będę cię odpychała.

Tx - To było do przewidzenia, że mi ulegniesz - oświadczyłem pewny siebie.

Sh - Wcale ci nie uległam, tylko daję ci szansę.

Tx - Jak tam uważasz... A mogłabyś mi powiedzieć taką jedną rzecz?

Sh - Słucham.

Tx - Pollen też masz w notatniku?

Sh - Tak.

Tx - Mógłbym... - nie dokończyłem, bo dziewczyna mi przerwała.

Sh - Nie. Pollen widziała swoją kartkę i obiecałam jej, że nikt tego nie zobaczy.

Tx - Jej to wolno!?

Sh - Na to wychodzi - roześmiała się.

The Flower - MiraculousOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz