Oczami Trixxa
Siedziałem na brzegu Sekwany z gitarą i ćwiczyłem piosenkę, którą ostatnio pokochałem. Gitarę dostałem od Luki, to jedna z jego pierwszych. Chłopak ma ich mnóstwo. Przychodziłem do niego po lekcjach, żeby nauczył mnie grać. Nieskromnie powiem, że dobrze mi idzie.
Co prawda mógłbym ćwiczyć w domu, ale wtedy Pollen mogłaby się przyczepić, że hałasuję, czy coś. A poza domem nikt się mnie nie czepia. Przeważnie siedzę tu nad Sekwaną, czasami na jakimś dachu.
Dachy budynków to ciekawe miejsca. Wiele stamtąd widać. Może to niebezpieczne, ale mi to nie przeszkadza.
Jest już piątek, więc zadanie domowe mogę przepisać od Pollen jutro, gdy będzie w piekarni. Ciężko w to uwierzyć, ale ona odrabia lekcje gdy nie ma klientów. Zawsze. Można by powiedzieć, że skoro łączy naukę i pracę to pewnie potem ma sporo czasu dla siebie. Ale nie! Dlaczego? Bo to Pollen, proste. Po zamknięciu piekarni ona i tak znajdzie coś do roboty. Sprzątanie piekarni, przygotowywanie zamówień na następne dni, pieczenie większej ilości croissantów, bo wie, że i tak je zjem. Gdy ciocia i wujek już wyrzucą ją z piekarni, to sprząta dom, robi obiad lub kolację. A na koniec dnia kładzie się spać wykończona po całym dniu.
Ja jej po prostu nie rozumiem. Bierze na siebie za dużo obowiązków, wykańcza ją to, ale i tak udaje zadowoloną. Nikt nie każe jej tego robić, może poprosić o pomoc, albo po prostu odpuścić, ale po co? Przecież sama świetnie sobie radzi! Żeby nie było, to nie jest sarkazm, bo naprawdę ją podziwiam, ale moim zdaniem przesadza. Popadła w pracoholizm i nie widzi w tym żadnego problemu. Pewnie zaraz ktoś stwierdzi, że chcę przeciągnąć ją na stronę lenistwa, ale tak nie jest. Proponowałem jej pomoc w piekarni, ale powiedziała, że nie potrzebuje pomocy, bo sama sobie radzi. Najpierw odsunęła się od reszty przyjaciół, a teraz odsuwa się ode mnie. Ja po prostu nie chcę, żeby Pollen cierpiała, a codziennie widzę, że cierpi.
Ostatni raz widziałem Pollen chyba szczęśliwą jakieś 3 tygodnie temu, po weselu. Potem zaczęła się izolować. Niby wiem dlaczego tak jest. Ona nie może przeboleć faktu, że wszystko potoczyło się tak, a nie inaczej, że staliśmy się ludźmi i teraz mamy nowe możliwości. Pollen była kwami podporządkowania, całe życie wiernie służyła innym, dlatego teraz jest jej najtrudniej się przyzwyczaić. Ona po prostu nie chce ludzkiego życia. Nigdy mi tego nie powiedziała, ale wiem, że tak jest. Czasem gdy myśli, że już śpię, słyszę jak cicho płacze z tego powodu. A ja nie umiem jej pomóc...
Pollen ograniczyła kontakt z przyjaciółmi do spotkań w szkole. Na początku staraliśmy się wciągać ją we wszystkie inne spotkania, ale ona zawsze odmawiała. To nie tak, że już nie próbujemy, ale teraz głównie Duusu nad tym pracuje. Obmyśla jakieś mega tajne plany jak zmusić Pollen do spotkania z nami. Ja co prawda mam z nią kontakt, bo razem mieszkamy, ale ona zazwyczaj nie ma czasu nawet porozmawiać. A raczej chyba nie chce mieć czasu.
Wiem, że Wayzz czasami przychodzi do piekarni, bo Pollen go lubi i nie wyrzuci go. Poza tym on ma dobry wpływ na Pollen. Z tego co pamiętam, na weselu spędziliśmy w trójkę trochę czasu. I wtedy nazwałem Wayzza kwiatuszkiem... Potwornie wstydzę się, że to powiedziałem, bo to przezwisko zarezerwowane dla Pollen. W sumie nie pamiętam wszystkiego. Wiem, że leżałem na kolanach Pollen i zachowywałem się jak kot, a potem chyba chciałem ją upić i dalej nic nie pamiętam. Następnego dnia obudziłem się spadając na podłogę. Głowa bolała mnie od upadku i od alkoholu. Ale było fajnie i chętnie bym to powtórzył. Aczkolwiek Pollen stwierdziła, że po tym cierpieniu już nigdy nie napije się alkoholu. Ale ja jej nie wierzę.
Dzisiaj takie trochę obgadywanie Pollen.
Przypominam o mojej grupie na discordzie, jeśli ktoś jest zainteresowany, proszę o kontakt.
Następny rozdział w niedzielę (za tydzień, żeby nie było)
CZYTASZ
The Flower - Miraculous
FanficTrixx x Pollen ,,- Mogłabyś uśmiechać się częściej? - Nie wiem... Czemu ci na tym zależy? - Bo wtedy ślicznie wyglądasz."