Była ciemna noc. Większość Paryżan spokojnie spała. W pewnym pięknym domu spało młode małżeństwo. Tylko nieliczni wiedzą, że są to także Biedronka i Czarny Kot.
Marinette cały czas miała dziwne przeczucie, że wydarzy się coś złego. Przez sen obracała się z boku na bok i nerwowo łapała się za uszy, gdzie jeszcze kilka lat temu znajdowały się magiczne kolczyki. Można by powiedzieć, że takie zachowanie jest normalne, będąc strażnikiem miraculi, ale tym razem to było coś innego.
M - Nie!!! - zaczęła wrzeszczeć przez sen, czym obudziła Adriena.
Ad - Mari? - chłopak podniósł się i zobaczył swoją żonę zalaną łzami. Złapał ją za rękę. - Kochanie, obudź się. To tylko zły sen. - dziewczyna otworzyła oczy, przytuliła się do blondyna, po czym ponownie się rozpłakała. Adrien zaczął głaskać ją plecach, aby ją uspokoić. - Już dobrze. To był tylko sen...
Po chwili ciszy spędzonej razem, usłyszeli jakiś hałas dobiegający z pomieszczenia obok - gabinetu Marinette. Dziewczyna natychmiast oderwała się od męża.
M - Miracula! - krzyknęła głośnym szeptem i pobiegła do drzwi, lecz Adrien złapał ją, zanim nacisnęła klamkę.
Ad - Ja pójdę, a ty tu zostań - wyszedł na korytarz, a Marinette pomimo zakazu, poszła za nim. Drzwi do gabinetu były zamknięte, ale słychać było, że w środku ktoś jest. Adrien powoli je otworzył. Ich oczom ukazał się ogień. Na środku pokoju coś płonęło. Natomiast obok stał ubrany na czarno, wysoki blondyn, który z satysfakcją wpatrywał się w swoje dzieło. Właściciele domu nie widzieli twarzy mężczyzny, ponieważ stał tyłem. Jednak uwagę młodej strażniczki przykuł otwarty sejf. Pusty.
M - Adrien... Szkatułka... - płakała, patrząc na płonącą szkatułkę z miraculami. Chciała ją wyciągnąć, ale Adrien ją powstrzymał. Dopiero wtedy włamywacz zorientował się, że nie jest sam i obrócił się w ich stronę.
Ad - Felix!?!? Co ty tu robisz!? - wściekł się były Czarny Kot.
F - To dla dobra wszystkich! Przez miracula cierpieli niewinni ludzie. Adrien, Emilie zmarła przez miraculum. One są niebezpieczne!
M - To ty jesteś niebezpieczny!
F - A ty raczej jesteś kiepską strażniczką, skoro znalazłem szkatułkę.
Ad - Zabiję cię! - ruszył w stronę kuzyna, lecz wtedy stało się coś dziwnego. Felix ot tak po prostu zaczął płonąć.
F - Co się dzieje!? Aaaaaa!!! - całe pomieszczenie wypełniło światło. Marinette i Adrien oślepieni, zamknęli oczy. Ciało Felixa spłonęło, lecz jego ludzka dusza rozdzieliła się na 7 części. Wtedy światło stało się kolorowe, a już po chwili dało się słyszeć 7 krzyków.
- Czy my płoniemy?
- To my możemy płonąć? - odzywały się głosy.
Chwilę później światło zaczęło znikać, podobnie jak ogień. Marinette i Adrien otworzyli oczy i zobaczyli siedzących na podłodze, siedmioro zdezorientowanych nastolatków.
Ad - Oni się w ludzi zmienili, czy o co chodzi? - spytał szeptem.
M - Sama chciałabym wiedzieć - odpowiedziała, na co cała siódemka obróciła się do niej.
Tx - Za rzadko nas wypuszczałaś, to sami wyszliśmy. Choć wolałbym mniej bolesny sposób...
Marinette podeszła do szczątek szkatułki. Żadne miraculum nie przetrwało.
W - Jeśli nasze miracula spłonęły, to znaczy...
Tk - Że już nigdy nie zmienimy się w kwami?
W - To dzięki nim byliśmy kwami i chyba teraz utknęliśmy w tej postaci.
Tx - Czyli, że koniec przenikania przez ściany?
W - Koniec.
D - Koniec latania?
W - Również koniec.
Pg - I koniec transformacji??
W - Zgadza się.
Pg - A to mi pasuje - stwierdził zadowolony, na co wszyscy na niego spojrzeli. - No co? Nie cierpię transformacji.
M - Poczekajcie... Jakimś cudem staliście się ludźmi i tak już zostanie? Ale jak to wytłumaczyć? Ktoś w końcu się zorientuje, że istniejecie i jak wytłumaczyć skąd się wzięliście? - zaczęła panikować.
Ad - Coś wymyślimy. Będzie dobrze, zobaczysz.
CZYTASZ
The Flower - Miraculous
FanfictionTrixx x Pollen ,,- Mogłabyś uśmiechać się częściej? - Nie wiem... Czemu ci na tym zależy? - Bo wtedy ślicznie wyglądasz."