Rozdział XXXVII - Specjalistka ds. niepotrzebnych

69 11 59
                                    

Harry pracował właśnie nad plakatami. Wszystko co miał tego dnia zrobić, załatwił jak najszybciej, nawet odpuścił sobie obiad z szefową, żeby jeszcze przed końcem pracy dyrektor działu dostał gotowe plakaty.

Sh - Są za ciemne - usłyszał głos za sobą i niemalże dostał zawału.

H - Co ty tu robisz!? - zobaczył Ashley, przyglądającą się ekranowi komputera.

Sh - Te plakaty są za ciemne. Bardziej przyciągną uwagę klientów ciepłe kolory, na przykład pomarańczowy lub czerwony.

H - Długo tu jesteś? - nie zamierzał przyznać jej racji, choć wiedział, że to prawda.

Sh - Tak z 10 minut.

H - Kawę mam, długopisy też, śmieci sam wyrzucę, nie mam nic do przekazania, głodny nie jestem. Idź sobie - obrócił się z powrotem do biurka.

Sh - A jeśli powiem, że Josie wysyła ci ciastko? - pokazała ciastko z czekoladą.

H - Daj mi to. Coś jeszcze? - próbował udawać miłego.

Sh - Mnie ciężko się pozbyć - dziewczyna wzięła fotel obrotowy z sąsiedniego, pustego biurka i usiadła koło bruneta. - Poprawiasz ten plakat czy już nie zależy ci na awansie?

H - Kim ty jesteś, żeby mi rozkazywać?

Sh - Ashley Taiga, specjalistka ds. niepotrzebnych.

H - Tak właśnie myślałem... Więc po co tu siedzisz?

Sh - Mama kazała mi poobserwować pracowników różnych działów, żebym lepiej poznała firmę. Także obecnie jesteś moją ofiarą.

H - No dobra... Skąd wiesz o awansie?

Sh - Jasmine mi powiedziała. Z resztą nie tylko to... - z podejrzliwym uśmieszkiem spojrzała na leżące na biurku ciastko.

H - O co ci chodzi!?

Sh - No wiesz... Jas od półtorej roku słuchała o tej nieodwzajemnionej miłości do Josie, więc nie dziw się, że musiała komuś powiedzieć.

H - Idź sobie - nie miał zamiaru się przyznawać. Dziewczyna wstała i oddaliła się o kilka kroków, po czym wyciągnęła swój notatnik i uśmiechnęła się do niego.

Sh - Skoro wolisz mieć we mnie wroga...

H - Grozisz mi? - oderwał się od pracy i obrócił do niej.

Sh - Nie, aczkolwiek wiedz, że załatwienie ci tego awansu to dla mnie nic trudnego. A robisz to, żeby zaimponować Josie, więc tą sprawę też mogłabym ci ułatwić. Ale nie chcesz mojej pomocy, to trudno. Mi tam szczególnie nie zależy - powolnym krokiem ruszyła w stronę windy. Po chwili zgodnie z jej założeniem, Harry pobiegł za nią.

H - A co ty z tego będziesz miała?

Sh - Satysfakcję.

H - Dobra, więc możesz mi pomóc? - spytał cicho i niechętnie.

Sh - Okej. Doskonale wiesz, że dyrektor za niedługo przechodzi na emeryturę i następca zostanie wybrany na podstawie jego opinii. Fakt dobrze i szybko wykonujesz swoją pracę, ale brakuje ci pewnych cech, żeby trafić na to stanowisko. Po pierwsze robisz wszystko sam, nie umiesz współpracować z innymi.

H - I zgaduję, że właśnie dlatego do mnie przylazłaś... - wrócili do biurka.

Sh - Dokładnie. Po drugie musisz nauczyć się uśmiechać, zaplusujesz też u Josie. I trzeci szczegół... Skoro chodzi przede wszystkim o opinię dyrektora, to lepiej, żeby widział cię jako dobrego człowieka, a nie tylko pracownika.

The Flower - MiraculousOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz