Rozdział LXVII - Pod kloszem

29 4 54
                                    

Oczami Pollen

Cały poniedziałek przeleżałam w łóżku. Nie jadłam śniadania, dopiero zjadłam trochę obiadu, zanim Trixx wrócił ze szkoły, żeby nie czepiał się, że nic nie jem. W nocy budziłam się co jakiś czas, więc w ciągu dnia zdrzemnęłam się na trochę. A poza tym cały czas rozmyślałam o tym co się stało, a kiedy myślałam, oczywiście od razu płakałam. Zaraz po lekcjach przyszły Tikki i Duusu. Oczywiście wyglądałam fatalnie, skoro praktycznie nie wychodziłam z łóżka od wczoraj, tylko do łazienki czasami. Dziewczyny bardzo się martwiły, a ja starałam się nie rozpłakać, kiedy były obok mnie, ale nie potrafiłam. Powiedziałam im jak to było i trochę mi ulżyło. One natomiast nic nie mówiły o Wayzzie, o tym jak się czuje. I może tak jest lepiej, jeśli nie będę o nim słyszeć, myśleć...

Po jakimś czasie poszły do domu, żeby mnie nie męczyć. Trixx zastępował mnie w piekarni, ale przychodził sprawdzić jak się czuję. Poza tym, że mi ulżyło, wcale nie czułam się lepiej. Bałam się, po prostu bałam się, że bez Wayzza sobie nie poradzę, potrzebuję go...
A później przyszła jeszcze Ash. Pytała jak się czuję i może nie została długo, ale powiedziała mi coś o czym nikt wczoraj mnie nie poinformował. Otóż opowiedziała mi o wybuchu agresji Trixxa w szkole. Wiedziałam, że on czasami się nie kontroluje, ale jak dotąd chyba tylko ja go tak denerwowałam. A przynajmniej nie wiem nic o innej takiej sytuacji... I teraz jest mi głupio, że Trixx zrobił w naszej klasie, naszym przyjaciołom taką awanturę, bo to właściwie znowu moja wina. Dlaczego dla wszystkich muszę być problemem? Byłoby po prostu lepiej gdyby mnie nie było...

~~~

Oczami Trixxa

Wieczorem byłem sam w piekarni, kiedy sprzątałem. Do południa zdążyłem się uspokoić po tym co odwaliłem rano. Nadal byłem wściekły na Wayzza, w końcu obiecałem zemstę. Ale wiedziałem, że nie mogę się wyżywać na innych osobach. W sumie nawet pani Bustier zauważyła, że dziwnie się zachowuję, bo pytała czy coś się stało. Miałem tylko nadzieję, że nie nakrzyczę na żadnego klienta w piekarni, ale na szczęście ciocia Sabine była ze mną większość czasu i mnie pilnowała.

Liczyłem na to, że Tikki i Duusu pomogą Pollen, że chociaż trochę jej się poprawi. Wydawało mi się, że dziewczyna szybciej otworzy się przed przyjaciółkami niż przede mną. I poniekąd miałem rację, ale chyba niewiele pomogło to spotkanie. Myślałem, że Ash, psycholożce, pójdzie lepiej, dlatego pozwoliłem jej wejść. Kiedy wychodziła, zatrzymała się w piekarni.

Tx - I jak tam? - oparłem się o blat.

Sh - Źle... Ale po pierwsze to muszę cię opieprzyć, że ty w ogóle z nią nie rozmawiałeś.

Tx - Nie chciałem na nią naciskać.

Sh - Powiedziałam jej o tym jaki byłeś dzisiaj wkurwiony i lepiej jej to wytłumacz, bo teraz pewnie ma wyrzuty sumienia.

Tx - Czemu jej mówiłaś??

Sh - Bo ty najchętniej teraz zamknął byś ją w tym pokoju i chronił przed całym światem. Cenzurowałbyś wszystkie informacje, które do niej docierają. Nie mówię, że to zły pomysł, ale jeśli sprawisz, że Pollen poczuje się okłamywana przez najbliższą osobę, to będzie gorzej.

Tx - Że... Ja jestem jej najbliższą osobą?

Sh - No a kurwa kto? Ja?? - udała się w stronę drzwi. - Nie spierdol tego, bo ukręcę ci łeb. Nara.

Kiedy białowłosa wyszła, ja jeszcze przez dłuższą chwilę analizowałem wszystko co powiedziała. Fakt, mi najbliższa jest Pollen, ale nie pomyślałbym, że ja dla niej też. Jakby nie było, rzeczywiście chciałbym zamknąć ją w pokoju i nie dopuszczać żadnego zła. Zaczynam się zachowywać jak Gabriel Agreste...

The Flower - MiraculousOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz