Pg - Nie wiem co to było - usiadł na stole w piwnicy. - Pytałem czy wszystko w porządku, ale mówiła, że tylko mi się wydawało.
Sh - Ciekawe - białowłosa zapisała coś w notatniku, siedząc na biurku.
Pg - Co w tym ciekawego? To było trochę straszne!
Sh - No mówię przecież - zamknęła notatnik i odłożyła na bok. - Ale rozumiesz... Ja nie mogę nic zrobić. Nie wiemy co się dzieje, a ja nie mogę ją podpytać, bo już próbowałam i nie będzie ze mną rozmawiać.
Pg - Okej, rozumiem. Więc jak ja mam jej pomóc, jeśli nie wiem o co chodzi?
Sh - Hmm... Kłóciliście się kiedyś?
Pg - Tak na poważnie, nigdy... Może przed przemianą, ale to bardzo dawno temu - chłopak poczuł w tym momencie niepokój, że zachowanie Tikki to jego wina.
Sh - Czyli zgaduję, że nigdy wcześniej w tym życiu nie widziałeś jej złej, smutne, zestresowanej.
Pg - No nie...
Sh - Więc nie mamy żadnego sprawdzonego sposobu działania... Dobra, słuchaj. Jako jej chłopak i przyjaciel powinieneś po prostu ją wspierać, być przy niej, pokazać, że może na ciebie liczyć. Ale ani się waż o cokolwiek wypytywać. Gdy będzie chciała, sama coś powie, a na razie nie możemy jej wystraszyć. A jak czegoś się dowiesz, to mi powiedz, pomyślimy razem.
Pg - Jasne... - wstał, a dziewczyna schowała notatnik i też chciała wyjść. - Dzięki za wszystko.
Sh - Taki obowiązek psychologa i przyjaciółki.
~~~
Oczami Pollen
Moim zdaniem Trixx przesadzał z tym wszystkim. Naprawdę byłoby łatwiej, gdyby zostawił mnie w spokoju i pozwolił powoli umierać. Ale on taki już jest. I powinnam wcześniej o tym wiedzieć. Kocham go, ale naprawdę nie mam już siły.
Zgodziłam się na to badanie krwi, po to żeby się odczepił. Nawet nie myślałam, że to może coś zmienić. Przecież nawet jak dostanę jakieś tabletki, co to da?
W piątek rano poszliśmy do przychodni, tak, Trixx znowu nie poszedł do szkoły. Twierdzi, że jestem jego priorytetem. W sumie nie wiem co to było, ta przychodnia wydawała mi się trochę mała, ale z drugiej strony nigdy w takim miejscu nie byłam. Jedynie w szpitalu. Ale było bardzo mało ludzi, więc okej. Trixx wszystko załatwił, nie musiałam z nikim rozmawiać i nikomu się z niczego tłumaczyć. Pielęgniarka wpuściła go razem ze mną i trzymał mnie za rękę, żebym się nie bała. Choć nie było aż tak źle jak myślałam. Z tym, że pani pobrała mi aż 3 fiolki krwi i to było trochę dziwne. Potem kilka razy pytała mnie czy wszystko dobrze, chyba wyglądałam jakbym miała zemdleć.
Dostałam lizaka i naklejkę ,,dzielny pacjent". Trixx nawet kupił mi kawę w automacie. Zanim wyszliśmy, posiedziałam sobie chwilę w poczekalni, bo rudy wdał się w rozmowę z jakąś lekarką, chyba nazywała się Sofia. Nie wiem o czym rozmawiali, ja w tym czasie piłam kawę i odżywałam. Wróciliśmy tak samo jak przyjechaliśmy, czyli metrem. Wyniki miały być za kilka godzin, ale mnie to i tak niespecjalnie interesowało. Gdy byliśmy w domu, ja trochę posprzątałam i znowu oglądałam te powtórki do matury.
Natomiast Trixx siedział w piekarni. W sumie to czułam się trochę winna, że mnie zastępuje, ale z drugiej strony sam zabronił mi pracować. Nie wnikałam wcześniej co on tam robi. Widzieliśmy się tylko przy obiedzie, bo znowu zmusił mnie do jedzenia. Tak jakoś późnym popołudniem zaczęłam się nudzić, a z doświadczenia wiem, że o tej porze nie ma wielu klientów, więc zeszłam na dół. Praktycznie minęłam się z ciocią i wujkiem, bo pewnie nie mieli już tam nic do roboty i poszli do domu. Gdy weszłam, Trixx kończył obsługiwać klienta, więc nawet mnie nie zauważył w drzwiach. Jak zawsze w piekarni, miał związane włosy i muszę przyznać, że fartuch mu pasował...
CZYTASZ
The Flower - Miraculous
FanfictionTrixx x Pollen ,,- Mogłabyś uśmiechać się częściej? - Nie wiem... Czemu ci na tym zależy? - Bo wtedy ślicznie wyglądasz."