Rozdział XLV - Wielkie plany

54 10 26
                                    

Oczami Pollen

Wayzz jeszcze w pierwszym tygodniu szkoły zgłosił swoją kandydaturę na przewodniczącego szkoły. Duusu w końcu zgodziła się być przewodniczącą klasy, a Ella zastępcą. Znowu wszystko szybko się działo, ale chyba zaczynam się przyzwyczajać. Właściwie była jeszcze jedna taka większa zmiana. Otóż nasza wuefistka postanowiła przejść na emeryturę, dlatego z powodu braku nauczycieli, połączono naszą grupę z chłopakami. Tak, to w sumie dwie klasy, ale ponoć miało to nie stanowić problemu, bo nasza jest mała. Jednak facet, z którym dotychczas chłopaki mieli wf, nie miał wcześniej pojęcia o tej zmianie i gdy zobaczył nas tak dużo na pierwszej lekcji, chyba doznał załamania nerwowego. Wuefista dużo nie mówił, ale za to Chris wyjaśnił nam, że on zawsze był jakiś nieogarnięty i na lekcji robili co chcieli. Czyli można powiedzieć, że mamy wolną lekcję.

A skoro już jest ta wolna lekcja, to usiadłam z Tikki na ławce i odrobiłyśmy lekcje. Wayzz miał iść po coś do pani Bustier. Kilku chłopaków rzucało piłkę do kosza, grupki przyjaciół rozmawiały ze sobą, części osób w ogóle nie było na sali gimnastycznej, a Trixx jak gdyby nigdy nic spał na parapecie. Przez te kilka dni, od kiedy wróciliśmy do szkoły, moje nastawienie do niego trochę złagodniało. Chłopak zrezygnował z pracy w piekarni ze względu na lekcje, a ja absolutnie nie mam nic przeciwko temu! Jest tak jak było wcześniej. Wracam ze szkoły do domu i popołudnie spędzam w piekarni, a Trixxa widzę dopiero wieczorem. Układ idealny.

Oczami Wayzza

Wracając na salę gimnastyczną, zajrzałem do szatni. Zastałem taki sam widok, jak 10 minut wcześniej. Ashley siedziała po turecku na ławce, tyłem do drzwi. Na kolanie miała telefon, na którym ze skupieniem oglądała jakiś filmik, a w rękach pojemnik z zupką chińską. Nie wiem co oglądała, ale aż zapomniała o jedzeniu. Naprawdę śmieszyło mnie to, że jeszcze mnie nie zauważyła. Szczególnie, że od kiedy wróciliśmy do szkoły, starała się nie pokazywać na oczy ani mi ani Pollen.

Aczkolwiek musiałem zdradzić swoją obecność, gdyż musiałem odłożyć kilka rzeczy do szafki. Wszedłem do pomieszczenia, a białowłosa słysząc kroki, obróciła się do mnie gwałtownie, po czym chciała wstać i jak najszybciej wyjść.

W - Nie uciekaj, przecież nic ci nie zrobię - podszedłem do swojej szafki i schowałem to co miałem, po czym obróciłem się do dziewczyny. Ta niepewnie stała 3 metry ode mnie, gotowa do ucieczki.

Sh - Prawie wylałeś mi zupę - zmrużyła oczy, starając się uzyskać nade mną przewagę, żebym nie był w stanie jej nic zarzucić. Sprytnie, ale i tak nie miałem takiego zamiaru.

W - Prawie - uśmiechnąłem się. - Mam sprawę.

Sh - Jaką? - spytała podejrzliwie.

W - Pewnie już wiesz, że kandyduję na przewodniczącego. Rozmawiałem z nauczycielami i dowiedziałem się, że do psychologa praktycznie nikt nie przychodzi. Podobno uczniowie przychodzą z problemami do ciebie, bo tobie łatwiej zaufać.

Sh - Zgadza się i co w związku z tym?

W - Chciałem zaproponować ci dołączenie do nas. Przydałby się ktoś taki.

Sh - Oh... Więc o to chodzi... - przez chwilę widziałem w jej oczach zaskoczenie i radość, ale szybko wróciła do swojego cwanego uśmieszku. - A ty wiesz kto jest twoim przeciwnikiem w wyborach? Niejaki Scott Hale. Innymi słowy, moja klasa. Jeśli przejdę na waszą stronę, oni uznają to za zdradę - oparła się o szafki za nią i wróciła do jedzenia zupy. - Ale przetrzymaj mi to miejsce - uśmiechnęła się. - Nieoficjalnie wolę trzymać się zwycięzców.

W - Mhm... - uśmiechnąłem się, a ona zamierzała już odejść, ale zatrzymała się przed drzwiami, milcząc chwilę.

Sh - Pollen mnie nienawidzi, co nie? - spytała cicho.

The Flower - MiraculousOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz