Rozdział LIII - Walka samców alfa

28 5 30
                                    

Oczami Trixxa

Dwa dni po tym jak Ash u nas była, po prostu zniknęła. Nie było jej w szkole, nie odpisywała na wiadomości. Sam przyszedłem do niej po lekcjach, tak jak prosiła, drzwiami. Zadzwoniłem, odczekałem chwilę i otworzyła mi młoda kobieta o jasnobrązowych włosach i zielonych oczach.

Ja - Tak? - nie spodziewałem się, że będzie tu ktokolwiek inny. Przecież ona nie ma rodziny.

Tx - Ash jest w domu?

Sh - Trixx, cholera! - białowłosa wybiegła z salonu owinięta kocem. - Nie mogłeś zadzwonić?

Tx - Nie odbierasz i nie odpisujesz.

Ja - No właśnie - przesunęła się, wpuszczając mnie do środka. Nadal nie wiedziałem kto to.

Sh - Chodź, jeśli musisz - ewidentnie była na mnie zła, choć nie wiedziałem za co. Szatynka zniknęła w kuchni, a my poszliśmy do salonu. Na kanapie i podłodze leżały zużyte chusteczki, a na stoliku stało kilka pustych kubków i miska z niedojedzoną zupą. I jakżeby inaczej, włączony Netflix.

Tx - Co zrobiłem?

Sh - Przyszedłeś w nieodpowiednim momencie.

Tx - No sory, nie wiedziałem...

Sh - Okej, czekaj - poszła do tajemniczej szatynki, która chyba zamierzała właśnie wychodzić.

Ja - Camila kończy pracę o 18. I odbieraj telefon.

Sh - Nie mów jej, proszę...

Ja - Oczywiście - było słychać zamykane drzwi, po czym dziewczyna wróciła do salonu.

Sh - Okej, załatwione - usiadła na kanapie, wracając do tej zupy.

Tx - A ty... Czekaj, ty poważnie celowo zaraziłaś się od Pollen? - połączyłem fakty.

Sh - Tak, a co?

Tx - Po co? Pojebało cię?

Sh - Nie chciało mi się iść do szkoły, więc teraz siedzę w domu, oglądam anime... Bawię się świetnie. I Jasmine przywiozła mi zupę.

Tx - Kim ona jest?

Sh - A faktycznie, nie znasz jej. To asystentka mamy. Częściej rozmawiam z nią niż z samą panią Camilą Taigą.

Jakiś czas siedziałem u białowłosej, ale niedługo, bo wieczorem miała przyjść jej matka. Było widać, że dziewczyna jest chora, ale nie było aż tak źle, więc chyba nie musiałem się martwić. W domu od razu poszedłem do piekarni. W sumie na kasie było fajnie, dopóki nie zaczynałem się nudzić. A potem uwaga uwaga, do piekarni zszedł Wayzz.

W - Do widz... A to ty... - zapewne spodziewał się tu cioci Sabine.

Tx - Też cię lubię.

W - Taa, bardzo... - wyszedł z lokalu.

~~~

Około godziny 10, większość ludzi w szkole. Pollen leżała w łóżku, przeglądając Pinteresta, gdy zadzwoniła do niej Ashley.

Sh - Hejo, nudzisz się, mam rację?

Po - Może trochę?

Sh - No i super! To teraz rób co ci mówię. Zejdź z antresoli, nie spadnij z niej - brunetka zrobiła tak jak jej kazała. - Teraz idziesz do komputera, siadasz, włączasz go. Chyba nie było hasła z tego co pamiętam.

Po - Do czego ty zmierzasz? - założyła żółty szlafrok, żeby nie zmarznąć i włączyła urządzenie.

Sh - Spokojnie. Już się włączył?

The Flower - MiraculousOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz