Rozdział XXII - Nie szukajmy już winnych

80 9 30
                                    

Oczami Wayzza

Trixx niby wytłumaczył o co chodzi, ale dalej coś mi tu nie pasowało. Wydaje mi się, że mała kłótnia to za mało, żeby ktoś tak radosny jak on, nagle tak bardzo zmienił swoje zachowanie. Jestem absolutnie pewien, że chłopak czegoś nam nie powiedział.

Po lekcjach rozeszliśmy się do domów. Uznałem, że najlepszym sposobem na ocenienie sytuacji, będzie odwiedzenie Pollen i Trixxa. Dlatego zaraz po obiedzie udałem się do piekarni. Ciocia Sabine powiedziała mi, że Pollen i Trixx są na górze w mieszkaniu. Zadzwoniłem do drzwi i po chwili otworzył mi Trixx.

Tx - Hej... - przywitał się z wymuszonym uśmiechem, po czym bez życia rzucił się na kanapę i wrócił do jedzenia ciasta. - Pollen jest na górze, śpi.

Tymczasem ja wszedłem do środka i zdjąłem buty.

W - Właściwie przyszedłem do ciebie - usiadłem na kanapie. - Czegoś nam jeszcze nie powiedziałeś.

Tx - To aż tak widać? - odłożył talerz.

W - Od rana jesteś przygaszony.

Tx - Dobrze... Nie chodziło tylko o akt małżeństwa. Tydzień temu gdy dziewczyny zobaczyły mnie w łóżku Pollen, ja tak po prostu ją zostawiłem i wszyscy podejrzewali nas o coś co nie było prawdą. Mi to nie przeszkadzało, ale Pollen przeze mnie cierpiała. Zresztą wiele razy raniłem ją mniejszymi rzeczami. Wczoraj gdy pokaleczyła się tym szkłem, powiedziała, że woli umrzeć niż cierpieć przez to co jej robię. Dopiero w szpitalu zrozumiałem jak okropnie się zachowywałem. Pollen nie chciała się do mnie odzywać. Ona mnie nienawidzi...

W - Na pewno nie jest tak źle - przytuliłem go, próbując pocieszyć.

Tx - Wayzz, ona mi nigdy nie wybaczy.

Oczami Pollen

Trixx mówił mi rano, żebym nie szła do szkoły, bo mało spałam i byłam wykończona. Ale ja się uparłam i poszłam, bo nie chciałam mieć zaległości. Dlatego praktycznie cały dzień zasypiałam. A Trixx większość czasu siedział ze mną, bo w ten sposób próbował choć trochę mi to wszystko wynagrodzić. Wiem, że wyjaśnił z przyjaciółmi tą sytuację z soboty, Tikki i Duusu przepraszały mnie za to całą przerwę. Cieszę się, że chłopak naprawia to co zepsuł.

Po szkole wróciliśmy do domu. Gdyby nie to, że boli mnie ręka i nie mam siły, całe popołudnie spędziłabym w piekarni. Aczkolwiek ciocia zabroniła mi się tam zbliżać. Nie jadłam obiadu, bo nie byłam głodna, zamiast tego poszłam się zdrzemnąć.

Obudziłam się jakąś godzinę później, chciałam zejść na dół, żeby zrobić sobie herbatę. Zeszłam z antresoli i już miałam otworzyć klapę w podłodze, gdy usłyszałam rozmowę Trixxa i Wayzza. Usiadłam na podłodze i słuchałam dalej. Szczerze mówiąc byłam trochę zaskoczona. Nie sądziłam, że Trixx też tak odbiera to co działo się wczoraj.

Niedługo później Wayzz wyszedł, dlatego ja zeszłam do kuchni. Trixx siedział na kanapie z niedojedzonym ciastem.

Tx - Już nie śpisz? - wstał i podszedł do stołu.

Po - Nie - włączyłam czajnik elektryczny i wzięłam z szafki kubek. Gdy zrobiłam herbatę, usiadłam przy stole. Trixx delikatnie podniósł moją dłoń.

Tx - Trzeba będzie zmienić ten opatrunek - jak mam być szczera kompletnie o tym zapomniałam. Faktycznie pielęgniarka mówiła coś o tym, ale wtedy było późno. Rudy znalazł w szafce nowy bandaż, po czym delikatnie zdjął stary z mojego nadgarstka, na co ja syknęłam z bólu. - Sorki.

Zdziwiłam się gdy chłopak zakładał mi nowy opatrunek, bo wyglądało to jakby umiał to robić, a wydaje mi się, że nigdy nie miał takiej okazji. Byłam mu wdzięczna za to, że on to zrobił, bo nie byłam w stanie patrzeć na tą ranę, poza tym nie poradziłabym sobie sama. Jednak nie umiałam spojrzeć mu w oczy po tym co usłyszałam. Nie tylko on mnie zranił, ja też go zraniłam.

Po - Wcale cię nie nienawidzę... - powiedziałam cicho i odwróciłam wzrok. - Przepraszam, że nie powiedziałam ci o akcie od razu i wczoraj byłam dla ciebie niemiła.

Tx - Kwiatuszku, ale ty nie masz za co przepraszać. To ja zachowywałem się okropnie.

Po - Oboje wiemy, że ja też. Byłeś ze mną cały czas i sam jesteś zmęczony, a ja jeszcze kazałam ci czekać aż ci wybaczę. Gdybym powiedziała ci o akcie od razu gdy go dostałam, nic by się nie stało. To moja wina...

Tx - Pollen - złapał mnie za podbródek zmuszając mnie bym na niego spojrzała. - To absolutnie nie jest twoja wina. Ciężko byłoby ci powiedzieć mi, że wzięliśmy ślub gdy byliśmy pijani i teraz to rozumiem. Nie powinienem oskarżać cię o kłamstwo. Po prostu nie szukajmy już winnych i bądźmy dalej przyjaciółmi.

Po - Dobrze. Dziękuję - chłopak przytulił mnie, co ja odwzajemniłam.

Tx - Nie jadłaś obiadu, prawda? - nalał mi zupę grzybową na talerz. Westchnęłam wiedząc, że nie mam wyboru. Nie byłam głodna. Wzięłam łyżkę do lewej ręki, świadoma tego, że z moimi zdolnościami to źle się skończy. Niechętnie zaczęłam jeść, na początku było dobrze, ale po chwili zupa spływała po moim podbródku. Wiedziałam, że się ubrudzę. Trixx widząc mnie nie mógł powstrzymać śmiechu. A moja obrażona mina jeszcze bardziej go śmieszyła. Chłopak wziął chusteczkę i wytarł mój podbródek. Coraz bardziej nie podoba mi się to, że nie jestem w stanie używać prawej ręki. Może i mogłabym, ale to potwornie boli, poza tym bandaż ogranicza ruchy.

Tx - Dobra, daj mi to - usiadł obok mnie i zabrał mi łyżkę.

Po - Nie...

Tx - Leci samolocik - zaczął mnie karmić. Jak w nocy. Trochę to irytujące, że jestem od niego zależna, ale tak już chyba musi być. Sama sobie nie poradzę... - Masz jakieś plany na swoje pierwsze ludzkie urodziny?

Po - Nie. Nie możemy potraktować tego dnia jak każdy inny? - nie chciałam obchodzić swoich urodzin, bo dalej ciężko mi pogodzić się z tym co się stało. Poza tym to tylko urodziny, żadne tam święto, które warto obchodzić.

Tx - Ale wiesz, że za rok osiemnastki ci nie odpuszczę.

Po - Domyślam się.

The Flower - MiraculousOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz