8. The good friend

2.6K 148 60
                                    


Nick POV

Odeszliśmy od dwóch chłopaków. Położyłem rękę na plecach Claya, czasami pocierałem nią, robiąc małe kółka.  Wyglądał na przygnębionego. Nie wiem dokładnie dlaczego, ale tego właśnie zamierzałem się dowiedzieć. Widziałem że tłumi to co czuł. 

"Czy wszystko w porządku?" spytałem ostrożnie.
Nie odpowiedział.
"Co się dzieję z tym Georgem?"
Nie odpowiedział.
"Co się stało?" zapytałem ponownie kiedy szliśmy razem do domu. "Nie wiem Nick" Clay powiedział odwracając się ode mnie. "Nie chcę chyba go już krzywdzić".
"Co się stało między wami?"
Brak odpowiedzi. 

"Wiesz, że możesz mi wszystko powiedzieć" powiedziałem.
"To nic!" odpowiedział w końcu. "Jestem strasznie zmieszany..."
"Lubisz go?"
"NIE!", zatrzymał się i spojrzał na mnie zniesmaczony, ale zmieniło się to bardzo szybko. Teraz wyglądał trochę na smutnego.
"Może po prostu nie patrzę na niego tak jak kiedyś", przerwał na chwilę "ale to dziwne, nie wiem, jakie to uczucia. Nie powiedziałbym, że go lubię, ale to jest na pewno coś, czego wcześniej nie czułem...."

Naglę wyglądał na bardzo zdezorientowanego. Podszedłem do niego i delikatnie poklepałem po barku.
"W porządku" powiedziałem spokojnie, po czym kontynuowaliśmy powrót do domu. Kiedy dotarliśmy do jego domu, mocno go przytuliłem i odwróciłem się, żeby iść do siebie, ale Clay owiną ręce wokół mojej talii od tyłu, przyciągną mnie do siebie i przytulił się głową do mojego ramienia, co sprawiło, że się zatrzymałem.
"Czy mógłbyś zostać trochę dłużej?"
"Oczywiście"
Clay nie jest tym, kim każdy myśli, że jest. Oczywiście ma swoje złe strony. Mógłby być naprawdę zły, ale ma też tą stronę od której nikt inny go nie zna. Jest milutki, kochany i też bardzo załamany.
Puścił mnie i otworzył drzwi. Wszedłem, zdjąłem buty i położyłem je tam, gdzie zawsze je kładłem. 

Podszedł do kanapy i usiadł, wyglądał na zmęczonego, usiadłem obok niego i oparłem głowę na dłoniach złożonych za nią, a moje ramiona oparły się o oparcie sofy.
"Jak myślisz, co spowodowało? To znaczy, wiesz znasz go już dwa lata i przez ten czas zawsze go dręczyłeś, co mogło spowodować, że tak nagle zmieniłeś zdanie na jego temat?" zapytałem patrząc na niego.
"Ja-....musisz coś wiedzieć!", odpowiedział słabo patrząc na podłogę. 

"Tak, powiedz mi, oczywiście"
"Więc pamiętasz ten dzień, kiedy byłem 'chory' i nie przyszedłem do szkoły?" wykonał ten dziwny ruch palcami kiedy mówił "chory". "Więc i tak go pobiliście, prawda?.....I tego dnia przyszedłem do jego domu po szkole."
Moje oczy się rozszerzyły a brwi uniosły, a potem zrobiłem zmieszaną minę.
"C-" przerwał mi "Wiem, że zastanawiasz się dlaczego."
"Więc?" spytałem ostrożnie. 

"Najpierw musisz wiedzieć, że nie byłem chory. Chciałem do niego iść bo... kurwa..." przerwał. Przysunąłem się trochę w jego stronę i poklepałem go po plecach.
"Chciałem mu coś zrobić, chciałem dostać... to znaczy... eugh... " Widziałem, że naprawdę trudno było mu powiedzieć to, co naprawdę miał na myśli.
"Dobra, słuchaj, nie mam pojęcia, co się dzieje w mojej głowię, po prostu pomyślałem..." powoli skinąłem głową.
"Chciałem trochę pograć" Teraz znów wyglądał na trochę pewniejszego, wyprostował plecy, odchylił głowę do tyłu i lekko spojrzał w dół na mnie, co sprawiło, że poczułem się cholernie niski.

Clay mógłby naprawdę zastraszać przy użyciu postawy i wyrazu twarzy. To było straszne. "Chciałem pozbyć się tego okropnego uczucia, które miałem już od dłuższego czasu. Chciałem go zranić. Zranić go bardzo. Ale kiedy zobaczyłem jak wchodzi do domu, pobity prawie na śmierć przez was. Zrobiliśmy mu piekło na ziemi." Prawie mnie przestraszył.
"Eee, co?"
"Kiedy na niego popatrzyłem, to było... zobacz, za każdym razem jak go biliśmy,  dla naszej zabawy on wracał do domu słaby, poraniony i bardzo przygnębiony. Zamieniliśmy jego życie w piekło!", prawie na mnie wrzasną. 

"Clay, cóż powinieneś był o tym pomyśleć, kiedy zaczęliśmy to robić. Po prostu za tobą podążyłem, podobnie jak wszyscy inni. Wygląda na to, że nie wiedziałeś, co mu robiłeś przez ten cały czas, co do cholery myślałeś wtedy, że co robiłeś?" To dosłownie nie miało sensu.

"Stary, jestem tak zdezorientowany przez siebie..."Teraz brzmiał na strasznie przygnębionego. Znowu pochylił się do przodu, oparł głowę w dłoniach i wpatrywał się w podłogę.
"Wszystko co mogę z tego wywnioskować, to to, że albo bardzo się zmieniłeś, albo musiało się wydarzyć coś innego, co zmieniło sposób, w jaki patrzysz na to, jak radzi sobie George. Nie śpiesz się i zastanów nad tym. Pomyśl uważnie i odpręż się! Jesteś niesamowicie zestresowany, to nie jest dobre dla ciebie."

Po tych słowach wstałem, podszedłem do drzwi i założyłem buty.
"Poradzisz sobie z tymi emocjami sam." powiedziałem i wyszedłem z domu. Wiem, bardzo z grubsza, ale musi to zrobić sam. To było coś w czym nie mogłem mu pomóc.  Clay jest trochę... skomplikowany. Nie próbował mnie powstrzymać przed odejściem. Kiedy byłem na zewnątrz, powoli przekradłem się za róg i spojrzałem w okno, aby go trochę poobserwować. Chciałem zobaczyć, co robi.

Po prostu siedział tam na kanapie i wyglądał, jakby bił się z myślami.  Nie mogłem uwierzyć, że cokolwiek mogło doprowadzić go do takiego stanu. Teraz....uderzył się kilka razy w policzek, zanim potrząsną głową. Potem uspokoił się. Jego twarz była czerwona od uderzeń. Musiał mocno się spoliczkować. 

Zrobił dziwną minę, kiedy się rozejrzał, po czym wstał i poszedł do kuchni. Nie wiem gdzie dokładnie. Jego dom był kurewsko wielki, mógł chodzić wszędzie.







no one cares|| DNF ||PLOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz