71. error

1.4K 103 55
                                    

George POV 

"George", Clay obudził mnie z twarzą, jakby chciał mi powiedzieć, że będziemy mieć problem.
 "Co?", przetarłem oczy. Mój ból głowy znacznie się poprawił przez sen.
 „Mam problem..." 

„Ty czy my?", zachichotałem.
 „George, mówię poważnie, mam problem", wyjął telefon.
 "Co tam?", usiadłem.
 „Dostałem e-mail ze szkoły. Chodzi o to, że dane kontaktowe, które musisz podać szkole, jeśli będą musieli skontaktować się z twoimi rodzicami, zostały mi przekazane przez mojego ojca, kiedy wyjechał. To jest e-mail, który powinien otrzymać mój ojciec...", Clay przełknął ślinę.
"Więc? Co napisali?" 

„Drogi panie Frey, jak zauważyliśmy, pański syn wydaje się bić dzieci i to nie jest w porządku w naszej szkole. Jest bardzo dobrym uczniem, ale w naszych zasadach oznacza to właściwie wydalenie ze szkoły. chłopiec o imieniu George, który sam to zeznał, a teraz jest gorzej. Mamy wiele zeznań od ludzi, którzy to widzieli. Chcielibyśmy się z panem umówić i wyjaśnić to. 

 "Co? Czekaj... Co?!" Spojrzałam na niego w szoku.
 „Nigdy nie wiedziałem, że powiedziałeś komuś o moim pobiciu... pobiłem cię...", Clay powiedział ze smutnym wyrazem, patrząc w dół.
 "Nie zrobiłem!"
 "To jest... ja...", Clay spojrzał na mnie z desperacją.
 „No dobra, poczekaj, po pierwsze tak, to JEST problem", powiedziałem pocierając uda,
„I padłoby moje pytanie, KTO im to powiedział? Jakby w tym tekście były zeznania i dużo kłamstw. To już koniec. Kto o tym wiedział, kto chciałby cię teraz skrzywdzić?" 

„Ktoś z mojej starej grupy?", Clay wzruszył ramionami.
 "Tak, ale właściwie nie sądzę, żeby nadal mieli z tobą problem..", spojrzałam na niego myśląc.
 "George, to wszystko nie ma znaczenia! Chcą mnie wyrzucić ze szkoły i nic nie mogę na to poradzić!", powiedział Clay poważnie patrząc mi głęboko w oczy.
 „Ale MOŻEMY coś z tym zrobić, kiedy wiemy, kto im powiedział!", miałem na myśli „Założę się, że to był ten sukinsyn Floris!" 

 „George!", złapałem go za ramiona i krzyknąłem „Zostaw to mnie". Po czym wstał ponownie i wyszedł z pokoju. Cholera... wszystko po prostu szło na marne. Leżałem w łóżku jeszcze dwie godziny. Clay zniknął. Prawdopodobnie próbował naprawić to gówno, ale chciał to zrobić. Cholera, byłem taki pewny, że ​​to Floris to zrobił.
 Spojrzałem na zegarek i zobaczyłem, że zajęcia się skończyły, więc coś zdecydowałem. Wstałem i wyszedłem z pokoju. Na szczęście, kiedy zszedłem na dół, na stole leżała komórka Claya. Nie zabrał jej ze sobą i udało mi się zrealizować swój plan. Otworzyłem ją, co mogłem teraz zrobić, gdy Clay podał mi hasło i poszukałem Floris w kontaktach, 

Wysłałem mu SMS-a.
 G: Hej, moglibyśmy się spotkać?
 F: Czego chcesz?
 G: Chcę porozmawiać proszę, czy możesz przyjść do szkoły?
 F: Dlaczego? O czym chcesz porozmawiać?
 G: Proszę, to ważne. Naprawdę...
F: Dobrze, dobrze. Będę za 10 minut. 

 10 minut... Szybko założyłem buty i wyszedłem z domu. Ponieważ nie mogłem prowadzić samochodu, musiałem iść pieszo, więc natychmiast wyruszyłem, aby to zrobić. Kiedy przybyłem do szkoły, Floris już czekał przy wejściu i kiedy mnie zobaczył, wyglądał na zdezorientowanego.
 „Co ty tu robisz?", wrzasnął do mnie, kiedy biegłem w jego kierunku.
 „Ty skurwielu!", wrzasnąłem, a kiedy do niego doszedłem, złapałem go i pchnąłem na ziemię.

 "Och, rozumiem....", zachichotał wstając z powrotem. Stanął prosto przede mną i spojrzał na mnie z uniesioną brwią. Przełknąłem i przygotowałam się na uniknięcie ciosu.
 „Więc chciałeś porozmawiać, co? Porozmawiać", w końcu powiedział poważnie.
 "Nie bijesz mnie?", zapytałem zdezorientowany.
 "Nie, to jest nudne. A teraz mów."  Wiem, że powiedziałeś nauczycielom o Clayu!
 „Och, wiesz o tym?", uniósł obie brwi, wkładając ręce do kieszeni bluzy. 

 „Dlaczego on? Myślałem, że mnie nienawidzisz?! Wyrzuć mnie ze szkoły! Clay nie przynosi ci korzyści!", podszedłem do niego.
 „Jesteś taki głupi", śmiał się ze mnie, „Dlaczego miałbym chcieć, żeby wyrzucono Claya ze szkoły? To głupie. Naprawdę nic nie łapiesz, prawda?"
 „Co?", spojrzałem na niego jeszcze bardziej zdezorientowany.
 "Nie martw się. Clay nie zostanie zawieszony", uśmiechnął się. 

 "Ale... ale ty... "
"Nie, George."
" Ty. Nie powiedziałeś nauczycielom?"  Zaczął się śmiać i powoli odszedł ode mnie. 

„Hej! N-nie mieszaj mnie!", złapałem go za ramię, co było dużym błędem. Wykręcił rękę, złapał mnie i rzucił mnie na ziemię z siłą. Potem pochylił się do mnie, uderzył mnie raz w twarz, a potem odwrócił, tak że leżałem na brzuchu, a on mocno trzymał moje ramiona.
 „Mogę zamienić twoje życie w piekło George. Lepiej mnie posłuchaj", szepnął mi do ucha.
 "NIE".
 „Więc co z tym zrobisz? Nie masz pojęcia, co jeszcze zaplanowałem dla ciebie i Claya", usłyszałem jego uśmieszek. 

 "Ty. Ty-.ty f...", próbowałam powiedzieć, ale Floris przycisnął moje ramię do pleców, co bolało jak cholera.
 „Obrażanie mnie nic ci nie da. Stanie z boku... też nie pomaga. Jedyną rzeczą, która może cię uratować, jest to, że zerwiesz z Clayem!", powiedział agresywnie.
 "NIE"
"Och George", zaśmiał się, "Dlaczego jesteś taki głupi?"

„Co zaplanowałeś, co?!", sprowokowałem go.
 „Dlaczego mam ci to mówić?", mocniej przycisnął moje ramię do pleców, co spowodowało, że jęknęłam z bólu. Czułem, że lada chwila go złamie.
 „Stop! Stop!", krzyczałem. Potem on, o czym nie myślałem, puścił i cofnął się.

 „Jesteś dla siebie ważniejszy niż Clay, prawda?", uśmiechnął się.
 „Nie! Zrobiłbym wszystko dla Claya!", broniłem się, jednocześnie wycofując się, aby uniknąć kolejnego ataku.
 „Oczywiście. Nie chcesz z nim zerwać, bo TY go pragniesz. Gdybyś to zrobił, byłby w porządku. Wiesz George, nie mogę cię tak po prostu zranić. chcesz, żeby stało mu się coś złego?", pochylił się do przodu, unosząc brwi. 

„Ty... odpierdol się!", krzyknąłem i odwróciłem się, żeby uciec.
 „Po co chciałeś się spotkać, huh?!", wrzasnął za mną.
 "Opowiem nauczycielom wszystko o tobie! Wtedy bardzo szybko zostaniesz wyrzucony ze szkoły!"
 „Hej George!", wrzasnął głośniej, poważnym tonem, na który odwróciłem się do niego.
 "Sam wiesz, że tego pożałujesz", spojrzał na mnie bez wyrazu. Z cichym sapnięciem odwróciłem się i kontynuowałem bieg, z którego znowu się roześmiał. 

 „Jesteś psychopatą!", krzyknąłem jeszcze raz.
 „Nazywaj mnie, jak chcesz, ale nic ci to nie da! Wiesz, że nie masz ze mną szans! Bądź rozsądny, mały gówniarzu!", słyszałem, jak krzyczał za mną, chociaż nie mogłem biec bardzo szybko, byłem wystarczająco daleko. Potem zaczęły napływać do mnie łzy i nie wiedziałem już, co robić.

__________________________________
To się porobiło....

no one cares|| DNF ||PLOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz