37. hoodie

2.2K 150 103
                                    

George POV 

„Dzień dobry słoneczko", obudziłem się obok Claya. Pogładził mnie po plecach i uśmiechnął się do mnie.
 "Rano", ziewnąłem.
 „Jesteś piękny nawet jeśli właśnie się obudziłeś", lekko się zaczerwienił.
 Patrzyłem na niego z chichotem, powoli się budząc.
 „Jest 7 rano, masz jakieś życzenia na śniadanie?", zapytał.
 "Zjem to co ty", ziewnąłem ponownie.
 "Więc jajko sadzone z tostem?"
 "Tak, brzmi pysznie."
 Potem zachichotał i wstał z łóżka. 

 „Po prostu poleż sobie jeszcze kilka minut, przygotuję się, a potem zrobię śniadanie. Położę tu dla ciebie świeże ubrania, wstań najpóźniej za 10 minut i też się przygotuj, a potem zejdź na dół. Jeśli chcesz wziąć prysznic-" Przerwałem mu. "Nie, w porządku, po szkole wezmę prysznic w domu, dziękuję."  Po tym znowu zamknąłem oczy.
 „W porządku", zachichotał, „Nie waż się znowu zasnąć".
 Pomachałem mu ręką i odwróciłem się.
 Usłyszałem, jak otwiera szuflady i szafki, a potem idzie do łazienki. 

Próbowałem nie zasnąć i w końcu wstałem po około 5 minutach. Zostawił mi wygodnie wyglądającą bluzę z kapturem, spodnie dresowe, a nawet... bokserki założone na krzesło.
 Najpierw zdjąłem koszulę i założyłem bluzę z kapturem, która oczywiście była dla mnie zdecydowanie za duża, ale bardzo wygodna. Potem spojrzałem na bokserki i postanowiłem, że lepiej zostanę na moich. Kiedy zmieniłem spodnie, oczywiście też były na mnie za duże, ale podwinąłem je na dole i zacisnąłem bardzo ciasno gumkę u góry, wtedy pasowały. 

 Wyszedłem z pokoju i rozejrzałem się. Cholera, nie wiedziałem, gdzie jest łazienka. Clay zabrał mnie tam poprzedniej nocy, ale byłem zmęczony i nie zwracałem uwagi. Więc zacząłem biegać i szukać. Na szczęście na drzwiach był napis 'Łazienka :)', który Clay napisał. Dzięki Clay. Wszedłem do pomieszczenia i zobaczyłem leżącą tam wczorajszą szczoteczkę do zębów. Umyłem zęby, a potem po prostu odłożyłem szczoteczkę z powrotem w to samo miejsce.

 Zszedłem po schodach i rozejrzałem się. Potem zobaczyłem kolejną notatkę na ścianie napisaną odręcznym pismem Claya. 'Tu w lewo, korytarzem, trzecie drzwi na prawo'. W rogu było też narysowane małe serce. Wziąłem kartkę i próbowałem postępować zgodnie z instrukcjami. I rzeczywiście, kiedy wszedłem za drzwi, pobiegłem prosto i wreszcie zobaczyłem kuchnię przede mną.
„Hej kochanie", powiedział Clay, który trzymał w dłoni patelnię i rozłożył dwa jajka sadzone na dwóch talerzach, które leżały na stole. 

 "Kochanie?", zaśmiałem się.
 "Tak. Oczywiście, cofnę to, jeśli ci się nie spodoba."
"Nie, nie, jest... w porządku." 
Kiedy jajka sadzone i tosty znalazły się na talerzach, postawił patelnię z powrotem na kuchence i podszedł do mnie. Kiedy spojrzał na mnie tuż przede mną, zatrzymał się i zakrył usta dłonią. Stał się jasnoczerwony. 

 "Co?", zachichotałem.
 „Dobrze wyglądasz w mojej bluzie", zaśmiał się niezręcznie, pocierając szyję.
 "Och, zamknij się. Jestem głodny", uśmiechnąłem się i też starałem się nie rumienić.
 Podszedł do stołu, a ja poszedłem za nim. Odsunął jedno z krzeseł i pokazał mi, żebym usiadł, co właśnie zrobiłem. Usiadł po drugiej stronie, unikając patrzenia na mnie i po prostu powiedział „Bon appetit". 

 "Dlaczego nie chcesz na mnie spojrzeć?", zapytałem bez wyrazu. Wtedy szybko spojrzał na mnie znad swojego jedzenia i zacisnął zęby.
 „Bo nie chcę cię całować ani pieprzyć cię martwego". Potem ponownie spojrzał na swoje jedzenie. Przepraszam co? Całować czy PIEPRZYĆ mnie martwego?
 "Ehm, słucham?"
 "Słyszałeś mnie."
Nic nie mówiąc, po prostu zacząłem jeść. Teraz też zacząłem się rumienić. Moje serce zaczęło bić szybciej. Ciężko przełknąłem ślinę.

"Czy wszystko w porządku?", Clay spojrzał na mnie zmartwiony.
"Mhm",  unikałem jego spojrzenia. Potem wstał i podszedł do mnie.
„Hej, George, co się stało", dotknął ostrożnie moich ramion.
„N-nic, w porządku. Po prostu... po prostu jedz dalej."
Pochylił się i spojrzał mi w oczy, ja też spojrzałam na jego. Potem pogładził mnie po włosach i uśmiechnął się krótko, zanim znowu usiadł. 

Próbowałem uspokoić się po tym, co wywołało we mnie to zdanie i spokojnie jadłem. Kiedy oboje skończyliśmy, Clay umył talerze i położył je na blacie.
 „Dobra, chodźmy do twojego domu, po rzeczy na dzisiaj, a potem do szkoły. Weźmy mój samochód", powiedział idąc w kierunku drzwi. Wczoraj po szkole rzuciłem plecak na podłogę przy wejściu, gdzie wciąż leżał. Złapałem go i wyszliśmy z domu. 

 Wiele razy widziałem samochód Claya. Takie fajne czerwone Lamborghini, jakie zawsze mieli bogaci faceci w filmach. (To tylko czerwone Lamborghini. Nie będą uprawiać w nim seksu, wszyscy przyspieszający czytelnicy ;)) Otworzył mi drzwi i wsiadłem. Podjechaliśmy do mojego domu, wszedłem do środka, wziąłem swoje rzeczy i wyszedłem ponownie. Gdy zamknąłem za sobą drzwi, zobaczyłem, że Clay się na mnie patrzy, ale szybko odwrócił wzrok. 

Wróciłem do samochodu i pojechaliśmy do szkoły.
 "Nie, mówię poważnie. Wyglądasz naprawdę... dobrze w tym..." powiedział Clay, po drodze przełykając ciężko ślinę.
 „W twojej bluzie?", spojrzałem na niego. Kiwnął głową, ale nie było uśmiechu.
 "To... to, co powiedziałeś wcześniej..", chciałem powiedzieć, ale przerwał mi zanim doszedłem do mojego pytania. „Jesteśmy", powiedział. "Clay, to co powiedziałeś..." przerwał mi ponownie. „Powiedziałem dokładnie to, co myślałem", powiedział podczas parkowania.

 "Och, okej..", odwróciłem wzrok lekko rumieniąc się. Wysiadł z samochodu i ze słodkim uśmiechem otworzył przede mną drzwi.
 "Chodź tu Georgie", powiedział i owinął rękę wokół moich ramion i poszedł ze mną do szkoły. Prawie dotarliśmy do wejścia, kiedy wielu ludzi gapiło się na nas, jak tylko nas widzieli. Większość była po prostu zniesmaczona. Inni bez wyrazu. 

Potem Nick podbiegł do nas. „Bluza Claya?!", krzyknął podekscytowany.
 „Zamknij się Nick!", ostrzegł go Clay.
 „Czekaj, co się stało zeszłej nocy?", uśmiechnął się do nas.
 "Nic, spałem w jego domu, ale nic się nie stało! Przysięgam", powiedziałem mu. 
 „Ale tak czy inaczej, wyglądasz naprawdę uroczo w tym Georgie", powiedział Nick z szerokim uśmiechem.
 Chciałem tylko podziękować, ale wtedy Clay powiedział poważnie „Dobra, więc przede wszystkim tylko mnie wolno mu to powiedzieć".

 Po krótkiej ciszy oboje zaczęli się śmiać.
 „Nie, żartuję", powiedział Clay, „masz całkowitą rację, jest niesamowicie słodki". Spojrzał na mnie z uśmiechem, a ja odwzajemniłem uśmiech, gdy przyciągnął mnie bliżej siebie. 

no one cares|| DNF ||PLOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz