Rozdział 011

242 6 1
                                    

Poprzedniego wieczoru Piotr i Karol wypili nie tylko piwo, ale w pewnym momencie sięgnęli do barku po mocniejsze trunki. Obaj po raz kolejny złamali jedenaste przykazanie: „Nie mieszaj", czego skutki mieli dotkliwie odczuć o poranku. Wcześniej jednak bawili się w najlepsze, popijając kolejne drinki i zawzięcie o czymś dyskutując. Tematów do rozmów jak zwykle im nie brakowało. Byli do tego stopnia pochłonięci pogawędką, że nie zauważyli, że zrobiło się późno. Dopiero nad ranem Karol zasnął na kanapie w salonie, kiedy Piotr poszedł na chwilę do kuchni po lód do następnych drinków. Sosnowski, widząc, że jego przyjaciel smacznie chrapie, poszedł do sypialni i też wkrótce pogrążył się we śnie. Obaj nie cieszyli się jednak zbyt długim odpoczynkiem, bo wkrótce zadzwonił budzik — sygnał, że najwyższy czas zbierać się do pracy. W panice poderwali się na równe nogi, przerażeni na samą myśl o tym, że prawdopodobnie nie zdążyli do końca wytrzeźwieć po całonocnej libacji. Nie mając możliwości sprawdzenia poziomu alkoholu we krwi, postanowili tak na wszelki wypadek zastosować kilka sprawdzonych metod, które podobno przyśpieszają ten proces. Piotr był w nieco lepszym stanie niż jego kolega, więc postanowił, że jako pierwszy wskoczy pod zimny prysznic, nie chcąc tracić cennego czasu. Choć Karol miał trudności z utrzymaniem pionu, to zachęcony przez kolegę, który był orzeźwiony po kilkuminutowej kąpieli, sam również postanowił wziąć krótki prysznic. W tym samym czasie Sosnowski odnalazł w swoich zapasach glukozę, więc przygotował odpowiedni roztwór, mając nadzieję, że postawi ich to na nogi. Obaj potrzebowali szybkiego zastrzyku energii, a po wczorajszej libacji nie zanosiło się na to, by do południa którykolwiek z nich mógł spojrzeć bez wstrętu na jakiekolwiek jedzenie. Po drodze do szpitala zaopatrzyli się w solidny zapas wody oraz soków warzywnych, które podobno również przyśpieszają metabolizm alkoholu. Tak przygotowani wkroczyli do pokoju lekarskiego.

— No proszę, proszę — odezwał się Dawid na widok kolegów. — Zabalowało się wczoraj, co? Co to za okazja?

— Żadna okazja, mieliśmy parę spraw do omówienia — odparł wymijająco Piotr.

— Parę spraw? Wyglądacie tak, jakbyście obgadali całą historię człowieka: od Adama i Ewy do współczesności — zakpił Dawid, nie odrywając wzroku od Karola. — Ale żaden z was nie jest poobijany, więc wnioskuję, że nie doszło między wami do jakiejś poważniejszej różnicy zdań. Jedno jest pewne: mieliście zdecydowanie cięższą noc niż ja. Jak przyjdzie szef, to nie zorientuje się, który z nas miał wczoraj dyżur.

— Weź daj spokój — stwierdził Karol, łapiąc się za głowę. — Mam potwornego kaca.

— Jam to, nie chwaląc się, sprawił. Zrobię kawę, napijecie się? — zapytał Piotr, który czuł się już znacznie lepiej. Zawsze miał mocną głowę, więc, pomijając niewyspanie, prawie nie odczuwał już skutków wczorajszej libacji.

— Jasne, najchętniej z trucizną — jęknął Karol, robiąc zbolałą minę. — Nigdy więcej z tobą nie piję, zapamiętaj to sobie! O ludzie, moja głowa! Zaraz mi pęknie. Ja chyba dzisiaj umrę.

— Możesz nie zdążyć umrzeć śmiercią naturalną. Jak cię stary zobaczy w tym stanie, to osobiście cię udusi — roześmiał się Dawid. — O, proszę, o wilku mowa! — dodał, gdy nagle rozdzwoniła się jego komórka. — Mam dla was dwie wiadomości: dobrą i złą. Od której zacząć? — zapytał po skończonej rozmowie telefonicznej.

— Oczywiście od dobrej — ożywił się Karol. — Starego dzisiaj nie będzie?

— Aż tak dobrze to nie ma. Będzie, ale później. Wyskoczyła mu jakaś ważna konsultacja na mieście, więc przyjedzie dopiero po dwunastej. Także masz więcej czasu, żeby doprowadzić się do stanu używalności.

A gdyby tak - sezon 1Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz