— Pshemko, nie denerwuj się — poprosił łagodnie Marek, uśmiechając się przyjaźnie do rozjuszonego projektanta.
— Ja mam się nie denerwować?! Czy ty w ogóle wiesz, o czym mówisz?! — zacietrzewił się Pshemko, czerwieniąc się ze złości. — Jakże ja mam spokojnie patrzeć na to, co się tutaj dzieje?! O, Dio! To upiorne światło! Zgroza! Moje kreacje wyglądają w tym świetle tak szaro, tak pospolicie! A ja się na to nie zgadzam, czy to do ciebie dociera?! Nie zgadzam się! Veto! Veto!
— Dobrze, rozumiem — ustąpił Marek, dobrze pamiętając naczelną zasadę „Febo&Dobrzański: „Pshemko ma zawsze rację". — Zamienimy te lampy z powrotem i po sprawie.
— Mylisz się. Lampy mają zniknąć i znikną, ale moja krzywda pozostanie! — głośno lamentował Pshemko. — Pytam jeszcze raz: kto ośmielił się zbezcześcić moją genialną koncepcję oświetlenia?!
— Pshemko, porozmawiajmy. Posłuchaj... — zaczął Marek, chcąc uniknąć udzielenia jednoznacznej odpowiedzi.
Spojrzał na Julię, która w tej chwili była blada jak papier, a w jej oczach pojawiły się łzy, co mogło oznaczać tylko jedno: było jej potwornie wstyd. Dobrzański znał ją nie od dziś i wiedział, że Sławińska nie będzie miała odwagi, by publicznie przyznać się do popełnionego błędu. Jego wzrok mimowolnie spoczął na narzeczonej, której twarz wskazywała, że intensywnie myślała nad wymyśleniem jakiejś zgrabnej odpowiedzi. Jej wzrok zaś błądził po sali, jakby szukała kogoś konkretnego.
A jeżeli Paulina zechce obarczyć winą Joaśkę?, przeszło mu przez myśl. Nie, na to absolutnie nie mogę pozwolić! Pshemko wpadnie w szał i będzie domagał się jej natychmiastowego zwolnienia.
— Nie interesują mnie żadne tłumaczenia! — przerwał Pshemko, nerwowo zaciskając pięść. — Żądam odpowiedzi: kto jest za to odpowiedzialny?!
— Ja — powiedział Marek, wprawiając tym w osłupienie zarówno projektanta, jak i pozostałe osoby.
— Ty? — dopytywał Pshemko z niedowierzaniem w głosie. — Ale jak to? Dlaczego?
— To miała być niespodzianka — improwizował Dobrzański, starając się wymyślić na poczekaniu coś sensownego. — Pomyślałem, że tym razem możemy spróbować czegoś innego. Pomyliłem się. Przepraszam, powinienem był skonsultować z tobą takie zmiany.
— Powinieneś był — potwierdził projektant już nieco spokojniejszym tonem. — Żeby mi to było ostatni raz — dodał, grożąc mu palcem.
— Oczywiście, to się więcej nie powtórzy — zapewnił Marek, kładąc prawą ręką na sercu, jakby składał uroczystą przysięgę. — Dzisiaj wymienimy lampy, a jutro powtórzymy próbę, co ty na to?
— Zgadzam się — odpowiedział Pshemko, a na jego twarzy pojawił się cień uśmiechu. Dobrzański zdawał sobie sprawę, że ten chimeryk od dawna miał do niego słabość i w związku z tym był w stanie wybaczyć mu więcej niż innym osobom. Tylko dlatego udało mu się tak łatwo go udobruchać.
— Wybacz, że zmarnowaliśmy twój cenny czas — powiedział Dobrzański z ubolewaniem w głosie, wiedząc, że takie słowa sprawią Mistrzowi przyjemność.
— Ach, nie szkodzi — machnął ręką Pshemko, zbierając się do wyjścia. — Wizyta w Łazienkach jest zawsze bardzo odświeżająca. Prawda, Teodorze? — zwrócił się do swojego asystenta.
— Naturalnie, Mistrzu — przytaknął słodkim głosikiem, uśmiechając się od ucha do ucha.
— A teraz wracam tworzyć — zapowiedział Pshemko, po czym dostojnym krokiem udał się w stronę wyjścia.

CZYTASZ
A gdyby tak - sezon 1
FanfictionSezon 1 A gdyby tak... wypadki w serialu od początku potoczyły się inaczej? Zapraszam do zapoznania się z alternatywną wersją pierwszej serii Pomysł narodził się wkrótce po zakończeniu serialu, ale dopiero wiadomość o planowanej kontynuacji okazała...