Rozdział 190

144 3 35
                                    

— Z-zatrzymana? — wyjąkał Marek, czując, jak ugięły się pod nim nogi. — Ale jak to? — spytał z wyrzutem, bo takiego obrotu sprawy się nie spodziewał. — Dlaczego?

— Na razie wiem tylko tyle, że została zatrzymana do wyjaśnienia — odparł Fic, bezradnie rozkładając ręce. — Albo pani Urszula trafiła na nadgorliwego śledczego, który najpierw zamyka w areszcie, a potem zadaje pytania, albo... pan Sosnowski nie przeżył operacji.

— Nawet jeśli, to przecież nie oznacza automatycznie, że Ula jest za to odpowiedzialna! — wykrzyknął Dobrzański, nie kryjąc swojego oburzenia. — Przecież istnieje coś takiego jak domniemanie niewinności i żeby kogoś aresztować, to trzeba mieć cokolwiek... jeśli nie dowody, to przynajmniej podejrzenia. A tutaj wypadki potoczyły się tak szybko, że policja nie miała szans zorientować się w sytuacji!

— Gdy w grę wchodzi użycie broni palnej, to dla wielu funkcjonariuszy jest to wystarczająca przesłanka do zatrzymania kogoś, kto był na miejscu zdarzenia i potencjalnie mógł mieć z tym coś wspólnego, na czterdzieści osiem godzin — westchnął ciężko mecenas.

— Czterdzieści osiem godzin — Marek z trwogą powtórzył za nim te potwornie brzmiące trzy słowa. I choć nie były mu one obce, bo regularnie pojawiały się w oglądanych przez niego filmach oraz serialach kryminalnych, to teraz nabrały zupełnie nowego znaczenia. Co innego wiedzieć, że policja może zatrzymać kogoś na dwie doby, a co innego mieć świadomość, że spotkało to kogoś bliskiego. Dobrzańskiemu robiło się słabo na samą myśl, że jego ukochana może być przetrzymywana w obskurnym areszcie — niewykluczone że w towarzystwie innych kobiet będących złodziejkami, prostytutkami lub mających jakieś inne przestępstwa na sumieniu — aż do jutrzejszego wieczora.

— A potem, pani Urszula albo zostanie zwolniona, albo prokurator nadzorujący sprawę wyda decyzję o tymczasowym aresztowaniu. Wszystko zależy od tego, co ustalą śledczy. Jeżeli wyjdą na jaw informacje pozwalające na postawienie pani Urszuli zarzutu usiłowania lub popełnienia zabójstwa, ewentualnie nieumyślnego spowodowania śmierci, to...

— To niemożliwe! — przerwał prawnikowi Marek, nie dopuszczając do siebie myśli, że wypadki mogłyby potoczyć się w ten sposób.

— Na tym etapie należy brać pod uwagę każdą ewentualność — stwierdził rzeczowo Fic. — To prawda, że pan i ja zrobiliśmy ze swojej strony wszystko, by nie zostawiać oczywistych śladów, które dla policji stanowiłyby interesujące poszlaki, ale... nie mamy gwarancji, że mimo tych wszystkich środków ostrożności, nikt niczego nie widział ani nie słyszał. Potencjalnie świadkiem może być ktoś z sąsiadów, pracowników szpitala albo nawet zupełnie przypadkowa osoba. I nie zapominajmy też o panu Sosnowskim. Jeśli przeżył operację i prędzej czy później odzyska świadomość...

— „Jeśli". To dobre słowo — wtrącił Marek, któremu przeczucie podpowiadało, że Piotr jednak nie wyjdzie z tego żywy.

— Póki co zbyt mało wiemy, że próbować przewidywać, co wydarzy się dalej. Przez telefon otrzymałem jedynie lakoniczną informację o zatrzymaniu pani Urszuli wraz z jej prośbą, żebym przyjechał na komisariat. Uznałem, że chciałby pan o tym wiedzieć, dlatego najpierw przyszedłem tutaj, ale na mnie już czas — powiedział Fic, spoglądając na zegarek. — Im szybciej pojawię się na komendzie, tym prędzej zorientuję się w sytuacji.

— Pojadę z panem — rzucił Dobrzański odruchowo, nie zastanawiając się nad swoimi słowami.

— Nie, panie Marku — mecenas stanowczo odmówił. — Doceniam pańskie zaangażowanie, ale dla dobra sprawy lepiej będzie, jeśli sam stawię się na komendzie. Gdybyśmy pojawili się tam we dwóch, wzbudziło to podejrzenia śledczych i sprowokowałoby pytania, których wolelibyśmy uniknąć.

A gdyby tak - sezon 1Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz