Rozdział 137

105 3 43
                                    

— Dzień dobry — odparł mężczyzna, sprawiając wrażenie nieco zaskoczonego. — Kim pani jest? — spytał oschle, mierząc ją od stóp do głów. — Jeśli psychologiem lub przedstawicielką jakiegoś równie bezsensownego, pokrewnego zawodu, to może pani od razu wyjść.

— Nie jestem psychologiem, psychiatrą ani nikim w tym rodzaju — przyznała Ula spokojnie i łagodnie, puszczając mimo uszu nieuprzejme słowa profesora.

— To kim w takim razie? — drążył temat, wyglądając na coraz bardziej zniecierpliwionego.

— Pozwoli pan, że się przedstawię. Nazywam się Urszula — tu zrobiła krótką pauzę, bo odruchowo chciała podać swoje nazwisko panieńskie — Sosnowska.

— Urszula Sosnowska, nic mi to nie mówi — stwierdził obojętnym tonem, wzruszając ramionami. — Zaraz, zaraz, Sosnowska? Czy pani ma może coś wspólnego z tym lekarzem, który przyjmował mnie na oddział? — spytał, patrząc na nią podejrzliwie.

— Tak się składa, że jestem jego żoną — odpowiedziała, nie przestając przyjaźnie się uśmiechać. W duchu liczyła, że jej pozytywne nastawienie prędzej czy później mu się udzieli i uda im się porozmawiać w życzliwej atmosferze.

— Żoną — prychnął gniewnie, przewracając oczami. — A ponoć obowiązuje tajemnica lekarska. Chyba że pani też tu pracuje?

— Nie — zaprzeczyła, lekko kręcąc głową.

— Tak myślałem. No to świetnie! Już ja z nim sobie porozmawiam! — zirytował się, czerwieniąc się ze złości. — Zamiast trzymać język za zębami, opowiada na prawo i lewo o sprawach, które nie powinny opuścić szpitalnych murów!

— Bardzo proszę, nie! — zaprotestowała, czując, jak cała krew odpłynęła jej z twarzy. — Zapewniam pana, że Piotr nie przekazał mi żadnych poufnych informacji — przemówiła do niego uspokajająco. Jego gniewna reakcja przeraziła ją nie na żarty nie tylko dlatego, że nie chciała, by jej mąż dowiedział się o jej wizycie w szpitalu. Oprócz tego zdawała sobie sprawę, że przy problemach zdrowotnych, z jakimi zmagał się profesor, stres i ataki złości mogły mu dodatkowo zaszkodzić.

— Akurat! Znam lekarzy nie od dziś i wiem, jacy z nich plotkarze! Że też od razu nie poznałem się na tym Sosnowskim! Wyobrażam sobie, co o mnie naopowiadał zarówno pani, jak i wszystkim swoim znajomym! — wykrzykiwał, cały się trzęsąc ze zdenerwowania.

— Przysięgam, że Piotr nie powiedział mi o panu nic złego — powtórzyła swoje zapewnienie, kładąc jedną rękę na klatce piersiowej. — I jestem przekonana, że poza szpitalem rozmawiał na pański temat wyłącznie ze mną.

— Dałaby sobie za to pani rękę uciąć? — spytał prowokacyjnie już nieco spokojniejszym tonem głosu.

— Tak... sądzę, że tak — odpowiedziała Ula po chwili zawahania.

— Gratuluję zaufania do męża — odpowiedział profesor, kiwając głową z politowaniem. — Ile lat po ślubie?

— Zero. To znaczy... to nasz pierwszy rok małżeństwa — odparła dyplomatycznie, żeby nie skłamać, a jednocześnie nie powiedzieć całej prawdy. Z niezrozumiałych dla siebie powodów wstydziła się wtajemniczać obcych ludzi w szczegóły swojej znajomości z Sosnowskim. Czy obawiała się usłyszeć słowa krytyki za to, że zdecydowała się na ślub z kimś, kogo prawie nie znała? A może wstydziła się tego, że nie kochała Piotra równie mocno, jak on ją? Jakkolwiek było, Ula nie uważała, by był to dobry moment na wchodzenie w szczegóły jej prywatnego życia.

— To wiele tłumaczy — ocenił, a na jego twarzy po raz pierwszy pojawił się uśmiech. — Na tym etapie wszyscy patrzą na świat i współmałżonka przez różowe okulary. A potem przeważnie to się zmienia.

A gdyby tak - sezon 1Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz