— Czy to... — spytała siebie pod nosem, po czym urwała wpół słowa, obracając w dłoniach błyszczący, skórzany futerał. Jego kształt wskazywał jednoznacznie, co najprawdopodobniej znajduje się w środku. A fakt, iż całość była dość ciężka, tylko potwierdzał to przypuszczenie. Chcąc mieć pewność, Julia ostrożnie pociągnęła za zapięcie, które od razu ustąpiło. Odchyliwszy klapkę drżącymi ze strachu dłońmi, Sławińska zajrzała do wnętrza futerału, czując, jak serce wali jej jak oszalałe. Nie mogła się mylić — w środku znajdował się pistolet. Chociaż Julia nie znała się na broni, to przeczucie podpowiadało jej, że to nie była tylko atrapa lub — w najlepszym razie — pistolet gazowy służący bardziej do obrony niż do ataku. Nigdy wcześniej Sławińska nie widziała broni z tak bliskiej odległości — nie licząc zbliżeń kamery w filmach kryminalno-sensacyjnych lub historycznych. Niczym ciekawskie dziecko, które musi natychmiast dotknąć nowego, dotychczas niewidzianego przedmiotu, Julia ostrożnie wzięła pistolet i, ująwszy go w prawą rękę, lewą dłonią przejechała po jego zimnej, metalowej powierzchni. Mimo iż był dość ciężki, Sławińska podniosła go do góry i zaczęła celować w różne miejsca — raz bliżej, raz dalej — wyobrażając sobie, że zaraz odda strzał, który nie chybi ani o milimetr.
Wtem do jej uszu doszedł trzask drzwi łazienkowych. Dziewczyna odruchowo odwróciła się w tamtą stronę, wymierzając lufę broni, którą trzymała w dłoni, w Oscara stojącego na progu pokoju w białym szlafroku. Na widok wymierzonego weń pistoletu zastygł w bezruchu, sprawiając wrażenie zaskoczonego jej zachowaniem.
— Julia, co ty wyprawiasz? — spytał po dłuższej chwili łagodnym i opanowanym tonem.
— Celuję w ciebie — odparła z rozbrajającą szczerością. — Znalazłam to coś pod łóżkiem.
— Ach, tak. I co? Postanowiłaś zrobić z tego użytek? — drążył temat, wykonując kilka kroków w jej stronę.
— Może powinnam, zanim ty to zrobisz? — odpowiedziała mu pytaniem na pytanie, patrząc na niego z wyrzutem. — Nie zbliżaj się — dodała, przyjmując marsową minę. — Stój, bo strzelam — przestrzegła go tekstem, jaki niejednokrotnie słyszała z ekranu telewizora lub w kinie.
— Nie strzelisz — odrzekł z przekonaniem, nie przestając zbliżać się do łóżka, na którym siedziała Julia.
— Taki jesteś pewien? — obruszyła się, kładąc wskazujący palec na spuście. — Na twoim miejscu bym tego nie sprawdzała.
— Na twoim miejscu nie próbowałbym tego robić — stwierdził ze stoickim spokojem, naśladując brzmienie jej głosu. — Prędzej sama zrobisz sobie krzywdę, niż mnie trafisz.
— A założymy się? — rzuciła gniewnie, na co on tylko nieznacznie się uśmiechnął i, podszedłszy wystarczająco blisko łóżka, pochylił się w taki sposób, że lufa dotknęła jego klatki piersiowej. Świadomość, że wystarczył tylko jeden prosty ruch, by w jego ciele utkwił pocisk, co mogłoby doprowadzić nawet do śmierci Oscara, sparaliżowała Julię tak bardzo, że mężczyzna bez trudu zabrał pistolet z jej dłoni.
— Lepiej to od ciebie wezmę — powiedział pobłażliwie, chowając broń z powrotem do futerału.
— Może mi łaskawie wytłumaczysz, co to ma znaczyć? — zapytała oskarżycielskim tonem, gdy po chwili odzyskała swój zwykły animusz. — Dlaczego jesteś uzbrojony?
— O co ci chodzi? — wzruszył ramionami, jak gdyby nie widział w tym nic nadzwyczajnego.
— O co mi chodzi? — powtórzyła za nim jak echo z szyderczym śmiechem. — Nie wmówisz mi, że to normalna sytuacja. Gdybyśmy byli w USA, to może jeszcze... podobno tam w niektórych stanach prawie każdy ma taką czy inną broń. Ale tutaj?
CZYTASZ
A gdyby tak - sezon 1
FanfictionSezon 1 A gdyby tak... wypadki w serialu od początku potoczyły się inaczej? Zapraszam do zapoznania się z alternatywną wersją pierwszej serii Pomysł narodził się wkrótce po zakończeniu serialu, ale dopiero wiadomość o planowanej kontynuacji okazała...