Rozdział 127

97 3 0
                                    

— Ale... jak to? — spytała Daria z niedowierzaniem. — Dlaczego pan mnie zwalnia?

— Z tego akurat nie muszę się tłumaczyć — odparł oschle naczelny, wzruszając ramionami. — Podjąłem taką decyzję, po prostu. Miałem do tego prawo.

— Tak, ale... przecież moja rubryka cieszy się największym zainteresowaniem czytelników. Zaraz po plotkach na temat gwiazd, oczywiście — drążyła temat Majewska. Chociaż nie łudziła się, że uda jej się nakłonić szefa do zmiany zdania, to chciała przynajmniej dowiedzieć się, dlaczego umowa z nią nie została przedłużona.

— Nie twoja rubryka, a rubryka z recenzjami książek — poprawił ją naczelny ze złośliwym uśmieszkiem na ustach. — Bez obaw, ta część tygodnika na pewno nie zniknie. Tylko będzie ją prowadził kto inny.

— Czy można spytać kto? — zainteresowała się, spoglądając na naczelnego podejrzliwie.

— Spytać można, ale odpowiedzi nie będzie — rzucił wyniośle, nieznacznie kręcąc głową.

— Rozumiem — przytaknęła, stwierdzając w duchu, że ostatecznie to nie miało większego znaczenia. — To może chociaż dowiem się, jak zamierza pan rozwiązać problem dodatkowych recenzji? — poruszyła znacznie ważniejszą dla niej kwestię, próbując szybko sobie przypomnieć, ile z tekstów napisanych przez nią w ciągu ostatnich kilku miesięcy nie zostało opublikowanych w tygodniku.

— Nie rozumiem.

— Przecież wie pan tak samo dobrze jak ja, że miałam zlecone więcej recenzji niż było potrzeba w danym momencie — wyjaśniła spokojnie, acz stanowczo. — Co najmniej pięć lub sześć tekstów nie ujrzało do tej pory światła dziennego.

— Ach, o to chodzi — machnął ręką naczelny. — To akurat nie powinno cię już interesować.

— Tak się składa, że bardzo mnie to interesuje — upierała się przy swoim Daria. — Na dobrą sprawę powinnam dostać za nie dodatkowe wynagrodzenie.

— Dodatkowe wynagrodzenie? — powtórzył za nią jak echo, śmiejąc się szyderczo. — Świetny dowcip. Wszystkie recenzje napisałaś w ramach swojej umowy, która nie precyzowała, ile tekstów tygodniowo masz dostarczać, więc... temat zamknięty.

— I co się z nimi stanie?

— To również nie jest twoja sprawa, ale powiedzmy, że mam dobry humor i ci powiem. Twoja następczyni ma zacząć pracę dopiero od marca, więc do tego czasu będziemy publikować te recenzje, które zostały jako zapasowe — pochwalił się redaktor, sprawiając wrażenie bardzo dumnego z siebie. — Twoje teksty się nie zmarnują, o to możesz być spokojna.

— Więc pan... planował moje zwolnienie już od dawna — pomyślała na głos Majewska, czując jak krew odpływa jej z twarzy. — Zadbał pan o to, żebym dostarczyła więcej recenzji przed tym, jak wygaśnie mi umowa.

— Brawo, nareszcie zrozumiałaś — stwierdził wesoło naczelny, cały czas bezczelnie się uśmiechając. — Skoro wszystko sobie wyjaśniliśmy, to wybacz, ale jestem zajęty i nie mam czasu na pogawędki z byłymi pracownikami — dodał butnie, obrzucając ją lekceważącym spojrzeniem.

— Oczywiście — bąknęła złośliwym tonem, patrząc na niego tak, jakby chciała go zabić.

— O rzeczach i identyfikatorze już mówiłem, więc to by było na tyle. A teraz nie pozostaje mi nic innego, jak tylko podziękować ci za naszą kilkuletnią współpracę i życzyć ci dalszych sukcesów — ostatnie zdanie naczelny wygłosił w sposób nie pozostawiający wątpliwości, że przygotował je sobie wcześniej. Na dodatek w tonie jego głosu oprócz chłodu dało się wyczuć fałsz świadczący nazbyt dobitnie o tym, że nie mówił szczerze.

A gdyby tak - sezon 1Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz