Rozdział 176

158 4 13
                                    

Kinga z niepokojem oczekiwała końca zajęć, ponieważ wszystkie znaki na niebie i ziemi wskazywały na to, że to jednak ją doktorant upatrzył sobie jako swoją kolejną zdobycz. Z jednej strony jej to schlebiało, że Kowalski, który ze swoimi warunkami mógłby mieć każdą, spośród wielu ładnych studentek wziął na celownik właśnie ją. W innej sytuacji Matysiakówna chętnie poznałaby go bliżej, ponieważ podejrzewała, że jako człowiek z niezwykle bogatym doświadczeniem mógł być naprawdę dobry w te klocki. Tylko co z tego, skoro nie był jej kolegą z roku, lecz wykładowcą? W oczach Kingi to mocno komplikowało sprawę, bo ich zbliżenie byłoby przekroczeniem granic, do których nawet nie należało się zbliżać. Matysiakówna już od wczesnych lat szkolnych nauczyła się szacunku do nauczycieli — nawet do tych, których niespecjalnie lubiła. A fakt, że w większości byli to ludzie będący w wieku jej rodziców lub starsi, sprawił, że Kindze nawet przez myśl nie przeszło, by na któregokolwiek z przedstawicieli płci przeciwnej do pięknej spojrzeć jak na mężczyznę. Podobnie jak wtedy, tak i teraz Matysiakówna czuła, że już w samych takich fantazjach byłoby coś niestosownego, a co dopiero w ich spełnieniu.

Czy będę umiała wyjaśnić mu to w taki sposób, żeby dobrze mnie zrozumiał?, spytała siebie w myślach, obawiając się zostać sam na sam z Kowalskim. Niby Monia mówiła, że żadnej studentki do niczego nie zmusza, ale... jak się zachowa, kiedy mu odmówię? Czy wtedy nie spróbuje się na mnie zemścić za to, że nie dałam mu tego, czego chciał?, martwiła się, coraz bardziej drżąc ze strachu. A może jednak zmieni zdanie i zainteresuje się kimś innym?, pomyślała, widząc, że jeszcze trzem koleżankom nie udało się doświadczenie. Czy był to przypadek, czy też specjalnie je zepsuły, by zostać po zajęciach i spróbować uwieść przystojnego doktoranta? Tego Kinga nie wiedziała i nie zamierzała nawet się nad tym zastanawiać. Zamiast tego niczym ostatniej deski ratunku uchwyciła się nadziei, że Kowalski da jej święty spokój, co bardzo ułatwi jej życie. Dlatego zaraz po zakończeniu zajęć Matysiakówna ochoczo wzięła się do pracy, żeby tym razem wykonać eksperyment dokładnie według instrukcji i wyjść z laboratorium nim pozostałe koleżanki się z nim uwiną.

— Skończyłam — powiedziała radośnie Kinga, licząc na to, że doktorant od razu do niej podejdzie, potwierdzi, że wszystko jest w porządku i pozwoli jej sobie pójść. Kowalski jednak ją zignorował, tak jakby jej nie usłyszał. Zamiast tego dalej nadzorował działania innej z koleżanek, która robiła wszystko, byleby zwrócić na siebie jego uwagę. Dopiero gdy dziewczyna skończyła i doktorant ją pożegnał, podszedł do stanowiska Kingi.

— Proszę to przepisać — polecił po zapoznaniu się z wynikami powtórzonego eksperymentu.

— Ale... dlaczego? — zdziwiła się, bo przecież wszystkie dane się zgadzały i miała na tyle ładny charakter pisma, że jej zdaniem nie było czego się przyczepić.

— Bo o to proszę — odparł z naciskiem, posyłając jej spojrzenie niepozostawiające wątpliwości co do jego zamiarów. Ze względu na to, że jeszcze nikt nigdy tak na nią nie patrzył, Kinga mocno się zawstydziła. I choć nie miała przy sobie lusterka, to była więcej niż pewna, że zrobiła się czerwona jak burak. Dlatego odwróciła się i posłusznie zaczęła przepisywać swoje notatki z wykonanego eksperymentu. Mimo że była to mało twórcza czynność, to Kinga miała trudności z koncentracją, bo wiedziała, co ją czeka. I o ile wcześniej obawiała się reakcji Kowalskiego na jej odmowę, tak teraz bardziej lękała się tego, czy znajdzie w sobie dość siły, żeby oprzeć się jego wdziękowi.

Co się ze mną dzieje?, dziwiła się, nie mogąc zrozumieć swoich reakcji. Kowalski jest przystojny, to trzeba mu przyznać, ale to jeszcze nie powód, żeby aż tak reagować na jego kokieteryjne zachowanie. Chyba że tutaj wcale nie chodzi o niego tylko o mnie... na obozie integracyjnym mocno zaszalałam, myśląc, że dzięki temu nie tylko spróbuję czegoś nowego, ale też przez dłuższy czas nie będę potrzebowała seksu. Bo na Jaśka w tej kwestii nadal nie mam co liczyć, westchnęła smutno. Tymczasem wystarczyło, żeby na horyzoncie pojawił się ktoś, kto wyraźnie ma na mnie ochotę, a ja już jestem ugotowana... czy to normalne?

A gdyby tak - sezon 1Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz