Rozdział 079

133 3 0
                                    

W oczekiwaniu na Violettę, Paulina postanowiła zaczaić się przy głównym wejściu. Chociaż przy recepcji mogła łatwiej się wtopić w tłum, to zbyt wiele ciekawskich oczu mogłoby ją zauważyć. Kto wie, czy ktoś życzliwy nie doniósłby Markowi, że jego narzeczona „porwała" jego nową pracownicę, zanim ta zdążyła zgłosić się do niego pierwszego dnia? Nie chcąc niepotrzebnie ryzykować, Febo zabrała z sekretariatu swój płaszcz, po czym zjechała windą na dół i wyszła na zewnątrz. Pogratulowała sobie w duchu, że wzięła ze sobą okrycie wierzchnie, bo ten dzień był dość chłodny. Mimo iż termometry wskazywały około dwunastu stopni, to odczuwalna temperatura była znacznie niższa ze względu na zimny, przenikliwy wiatr oraz wilgoć utrzymującą się w powietrzu po porannym deszczu. Otuliwszy się szczelnie eleganckim płaszczem, Paulina zaczęła przechadzać się wzdłuż budynku tam i z powrotem, nie chcąc zmarznąć przez stanie w jednym miejscu.

Ciekawe, czy Violetta przyjedzie taksówką, czy może podwiezie ją Artur? Nie sądzę, by miała dotrzeć tu komunikacją miejską i na piechotę pokonać ten spory kawałek od przystanku, oceniła Paulina, która sama również nigdy nie zniżała się do tego, by podróżować tramwajami, autobusami lub metrem. Prawdziwej damie lub kobiecie aspirującej do tego poziomu nie przystoi poruszanie się środkami transportu zbiorowego jak przeciętny Kowalski. Oczywiście Kubasińską zaliczam do tej drugiej grupy, dopowiedziała sobie w myślach, uśmiechając się pod nosem.

Wreszcie oczom Pauliny ukazało się sportowe volvo niewątpliwie należące do Sebastiana. Febo bez trudu dostrzegła we wnętrzu pojazdu zarówno Olszańskiego, jak i Kubasińską, która z przejęciem coś opowiadała, o czym świadczyła jej żywa gestykulacja. Co więcej, najwyraźniej w ogóle nie zauważyła stojącej na chodniku Pauliny, podobnie jak i Sebastian, który zapewne skupiał się teraz na znalezieniu jakiekolwiek miejsca do parkowania. Febo udała się za powoli toczącym się autem, by nie zgubić znajdującej się w środku Kubasińskiej. Ze względu na to, że wszystkie miejsca przy Lwowskiej były zajęte, kierujący samochodem Sebastian skręcił w lewo w ulicę Piękną. Tam udało mu się wcisnąć w dość wąską przestrzeń między dwoma pojazdami zaparkowanymi przed jedną ze starych kamienic. Ciesząc się w duchu, że Olszański nie zatrzymał się tuż przy siedzibie firmy, lecz kilkaset metrów dalej, Febo podeszła bliżej volvo i czekała, aż kierowca wraz z pasażerką z niego wysiądą.

— No, proszę, co za spotkanie! — powiedziała na powitanie Paulina, uśmiechając się sztucznie. Próbowała stworzyć wrażenie, że znalazła się tu zupełnie przypadkowo. — Witajcie!

— Cześć — bąknął Sebastian bez entuzjazmu.

— Paulina! — na cały głos wykrzyknęła Violetta, nie kryjąc swojej radości. Podbiegła do Febo, drobiąc przy tym jak gejsza, zapewne w obawie przed tym, by nie przewrócić się na nierównym chodniku i rzuciła jej się na szyję. — Moja złota, brylantynowa! Tysiącletnie dzięki za to, że dałaś mi szansę! Nie zawiodę cię, obiecuję! — zapewniła, kiedy wreszcie odsunęła się od Pauliny.

— To się jeszcze zobaczy — wymamrotała pod nosem Febo, z trudem powstrzymując się przed pokazaniem swojego niezadowolenia z tego, jak postąpiła Kubasińska. Jako dama Paulina od zawsze była wrogiem wylewnego okazywania uczuć w miejscach publicznych, w obawie przed tym, by nie zostało to uchwycone przez fotoreportera będącego na usługach plotkarskiej prasy. A zachowanie Violetty, z którą ledwo się znała, w jej oczach było nie tylko niestosowne, ale także zbyt poufałe. Dla Febo był to kolejny dowód na to, że miała do czynienia z osobą pozbawioną klasy oraz odpowiednich manier. Paulinie nie pozostało więc nic innego, jak tylko przyjąć ten fakt do wiadomości i nie oczekiwać zbyt wiele od tej prostej dziewczyny. — Skoro już tak się szczęśliwie złożyło, że przypadkowo się spotkałyśmy, to może pójdziemy razem na kawę? — zapytała bez owijania w bawełnę.

A gdyby tak - sezon 1Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz