Kiedy Sebastian wyjawił Violetcie swój plan, ta aż zapiszczała z radości. Napotkawszy jednak karcące spojrzenie Olszańskiego, zamilkła i wysłuchała z uwagą, jaka będzie jej rola w całej akcji. Sebastian nie był pewien, czy ta śliczna, ale niezbyt rozgarnięta dziewczyna da sobie radę i czy dobrze go zrozumiała, więc jeszcze dwa razy powoli powtórzył część wymagającą jej udziału. Przy okazji Olszański miał dobry pretekst, by wydobyć od Kubasińskiej numer telefonu. Gdy zapisał go w swojej komórce, odprowadził dziewczynę do Artura, który właśnie rozmawiał z Markiem.
Sam zaś oddalił się na drugi koniec pokoju i jakby nigdy nic uraczył się kilkoma drobnymi przekąskami, które popił kieliszkiem wódki. Mniej więcej po kwadransie Sebastian zaczął przemieszczać się w kierunku drzwi prowadzących do sypialni. Kiedy dzieliło go od nich jakieś pięć metrów, zgodnie z wcześniejszymi ustaleniami, napisał esemes do Violetty, by zajęła miejsce na posterunku. Upewniwszy się, że Kubasińska ustawiła się tam, gdzie trzeba i że nikt na niego nie patrzył, wślizgnął się do sypialni. Czekając, aż oczy przywykną do ciemności panującej w pomieszczeniu, Sebastian od niechcenia rozejrzał się wokół. Ze względu na ilość różnych klamotów zapewne przeniesionych z salonu, pokój ten bardziej przypominał składzik niż miejsce do spania. W końcu jego wzrok spoczął na stojącym w kącie sprzęcie grającym. Nie namyślając się długo, Olszański podszedł do niego i ku swojemu niezadowoleniu stwierdził, że przypomina on maszyny wykorzystywane w centrum kontroli lotów.
Masakra, ile tu jest różnych przycisków i pokręteł, skrzywił się, ostrożnie pochylając się nad sprzętem, żeby przypadkowo niczego nie potrącić. Parę minut zajęło mu rozpracowanie, w jaki sposób można edytować uruchomioną listę odtwarzania.
Dobra nasza, ucieszył się, gdy zorientował się, że jako źródło muzyki Paulina ustawiła program, z którego on też korzystał na co dzień. Zaraz pozbędziemy się tych smętów, zdecydował, usuwając z kolejki wszystko poza dziesięcioma utworami. Dawało mu to niewiele ponad pół godziny na dodanie elementów z upatrzonej listy odtwarzania oraz na ucieczkę z miejsca przestępstwa. Wystarczyło kilkanaście kliknięć, by o sto osiemdziesiąt stopni zmienić klimat imprezy. Zadowolony z osiągniętego efektu Sebastian ostrożnie wstał z miejsca i przemieścił się w kierunku wyjścia. Ponownie napisał esemes do Violetty, po czym przyłożył ucho do drzwi i czekał na sygnał do ucieczki. Kiedy po mniej więcej dwóch minutach zorientował się, że w sąsiednim pomieszczeniu zapanowało nagłe poruszenie, wyszedł z sypialni. Zgodnie z umową Kubasińska niby przypadkowo zgasiła światło i udawała, że miała potworne trudności, by ponownie je włączyć. To dało Olszańskiemu czas na to, by niepostrzeżenie pojawić się w pogrążonym w mroku salonie, a nawet zamknąć drzwi prowadzące do sypialni, używając tkwiącego w zamku klucza.
Załatwione, uśmiechnął się do siebie, oddalając się na bezpieczną odległość od wejścia do sąsiedniego pokoju. Kiedy ponownie zapaliło się światło, Sebastianowi rozejrzał się, zastanawiając się, gdzie mógłby ukryć trzymany w ręku kluczyk. Miał kilka pomysłów, ale ostatecznie zdecydował wrzucić go w szparę między biurkiem a ścianą. Choć fizyka nigdy nie była mocną stroną Sebastiana, to ocenił, że zgodnie z rządzącymi we Wszechświecie prawami, istniała możliwość, by po przypadkowym kopnięciu przez kogoś drobnego przedmiotu, wylądował on właśnie w tym miejscu. Niewątpliwą zaletą tej kryjówki był także fakt, że ani Paulinie, ani komukolwiek innemu nie uda się szybko odnaleźć klucza, a co za tym idzie — otworzyć sypialni i zmienić wybranej przez niego muzyki.
Niecierpliwie czekając na ostatni utwór z listy przygotowanej przez Paulinę, Sebastian wdał się w niezobowiązującą pogawędkę z Iwoną. Zaczął od uprzejmego pytania, co u niej słychać, ale ona odpowiedziała mu bardzo zdawkowo, czym wyraźnie dała do zrozumienia, że nie chce z nim o tym rozmawiać. Olszański więc zręcznie zmienił temat, wykazując nagłe zainteresowanie przygotowywanymi przez Karasińską targami mody. W tej kwestii kobieta miała więcej do powiedzenia i chętniej podzieliła się z nim całą masą różnych szczegółów. Sebastian jednym uchem wpuszczał do swojej głowy wypowiadane przez nią słowa, a drugim je wypuszczał, bo myślami był zupełnie gdzie indziej. Co więcej, jego wzrok mimowolnie wędrował w kierunku nieopodal stojącej w towarzystwie Artura Violetty. Gdy ich spojrzenia na chwilę się spotkały, Olszański dostrzegł w nich figlarny błysk — znak, że ona też nie mogła się doczekać tego, co miało się zaraz wydarzyć.
CZYTASZ
A gdyby tak - sezon 1
FanfictionSezon 1 A gdyby tak... wypadki w serialu od początku potoczyły się inaczej? Zapraszam do zapoznania się z alternatywną wersją pierwszej serii Pomysł narodził się wkrótce po zakończeniu serialu, ale dopiero wiadomość o planowanej kontynuacji okazała...