Rozdział 177

134 4 19
                                    

— Skąd wiesz? — zdziwiła się Kinga, starając się nie okazać zdenerwowania tym, że wieści w akademiku najwyraźniej rozchodziły się lotem błyskawicy.

— Mam swoich szpiegów w twojej grupie — roześmiała się Monika, puszczając do niej oczko. — A tak poważnie, to czysty przypadek. Na korytarzu natknęłam się na Kalinę, która wyglądała na mocno wkurzoną. Od słowa do słowa okazało się, że dwoiła się i troiła, żeby to z nią Kowalski został sam na sam po laborkach, ale on wybrał ciebie. Faktycznie jest tak dobry, jak o nim mówią? — dopytywała, spoglądając na nią ciekawsko.

— Nie wiem, o czym mówisz — Kinga rzuciła pierwsze, co jej przyszło do głowy. Uświadomiwszy sobie w jak plotkarskie środowisko trafiła, Matysiakówna uznała, że bezpieczniej będzie zachować pewne sprawy tylko dla siebie. Zbyt słabo znała swoją współlokatorkę, by mieć do niej pełne zaufanie. A że Monika poznała już Jaśka, to kto wie, czy przy jakiejś okazji nie powiedziałaby w jego obecności kilku słów za dużo? Co prawda jej współlokatorka nie puściła przy Cieplaku pary z ust odnośnie tego, co działo się na obozie integracyjnym, ale dla Matysiakówny to nie wystarczyło, by mieć stuprocentową pewność co do jej dyskrecji. Zwłaszcza w zaistniałej sytuacji, kiedy ewidentne było, że Kowalski znajdował się w centrum zainteresowania większości studentek. I nawet jeśli Monika dochowałaby tajemnicy, to niewykluczone, że któraś z zazdrosnych koleżanek mogłaby w ramach zemsty wyjawić Jaśkowi prawdę. A Kinga nie chciała tak ryzykować, bo miała wiele do stracenia. Po pierwsze, zależało jej na zachowaniu twarzy, bo wszyscy w Rysiowie postrzegali ją jako dziewczynę bez skazy, stawiając ją za wzór cnót wszelakich. Gdyby wyszło na jaw, że przespała się nie tylko ze wszystkimi kolegami z roku, ale również z jednym z wykładowców, jej reputacja zostałaby zniszczona raz na zawsze. Po drugie, Kindze wciąż zależało na Jaśku. Mimo pewnych wad i ewidentnych braków, które popchnęły Matysiakównę do eksperymentowania z innymi mężczyznami, miał on wiele dobrych cech. Poza tym był nie tylko jej chłopakiem, ale też najlepszym kumplem, na którym mogła polegać w każdej sytuacji. Zdając sobie sprawę, jakie to szczęście mieć kogoś takiego u boku, Kinga nie chciała go stracić — a zwłaszcza w tym momencie swojego życia. W oczach Matysiakówny teraz najważniejsze było, żeby skończyć studia, a nie szukać sobie nowego faceta. Fakt, że Kinga miała chłopaka, w jej przekonaniu stawiał ją o poziom wyżej od koleżanek, które były singielkami. I tej wersji Matysiakówna postanowiła się trzymać, a co za tym idzie — pilnować, by Cieplak nie dowiedział się o rzeczach, które mogłoby doprowadzić do zakończenia ich związku.

— Akurat — Monika przewróciła oczami. — Co ty myślisz, że ja urodziłam się wczoraj? Przecież sama ci mówiłam, co z niego za ziółko. Chcesz mi powiedzieć, że do ciebie nie startował?

— Nie — skłamała Kinga, naprędce obmyślając wiarygodnie brzmiącą historyjkę. — To prawda, że przez moją nieuwagę eksperyment mi nie wyszedł i musiałam zostać dłużej, żeby go powtórzyć. A Kowalski chyba mści się na mnie za ten incydent z sokiem, bo kazał mi przepisać notatki. Ogarniasz to? Przecież ja mam tak czytelny charakter pisma, że drugiego takiego ze świecą szukać u nas na roku. Ale się uparł i co miałam zrobić? Musiałam przepisać cały raport z eksperymentu. Dlatego tyle mi się zeszło.

— I co było potem? — drążyła temat Monika.

— Zanim skończyłam przepisywać te notatki, to na horyzoncie pojawiła się jakaś inna studentka, chyba z drugiego roku. Wygląda na to, że Kowalski był z nią umówiony, bo ledwie przyszła, a on powiedział do mnie, żeby mogę już iść — Matysiakówna opowiedziała swoją bajeczkę, starając się przedstawić ją w taki sposób, by jej współlokatorka nawet nie podejrzewała, że nie miało to nic wspólnego z rzeczywistością. — No i wyszłam.

A gdyby tak - sezon 1Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz