— Pozwólcie, że przedstawię wam nowe koleżanki — zaczął ordynator, przelotnie zerkając na swoich podwładnych. — Ewelina Jedlińska — dodał, zapewne mając na myśli blond-piękność, która w tym momencie przesunęła się o krok do przodu — i Laura Cielecka. Proszę, byście oprowadzili je po oddziale, opowiedzieli o naszej pracy i od jutra zaczęli wprowadzać je w obowiązki. Odpowiada pan za to osobiście, kolego Sosnowski — kontynuował, spoglądając znacząco na Piotra. — A ja muszę iść, bo już i tak jestem spóźniony — powiedział nie wiadomo do kogo, rzucając okiem na wiszący na ścianie zegar. — Jeszcze raz witam na pokładzie i życzę powodzenia — zwrócił się do obu pań, po czym najpierw uścisnął dłoń Eweliny, a następnie Laury. Nim ktokolwiek zdążył się zareagować, ordynator wyszedł z pokoju lekarskiego, w którym zapadła niezręczna cisza. Piotr postanowił ją przerwać i jako pierwszy wystąpił z szeregu, by przedstawić się koleżankom, a w ślad za nim poszli pozostali. Uwadze Sosnowskiego nie umknął fakt, że Górski sprawiał wrażenie zaskoczonego i podczas powitania z Cielecką był dziwnie spięty. Dziewczyna zresztą też wyglądała na zmieszaną, o czym świadczył fakt, że podczas przywitania z Karolem wbiła wzrok w podłogę i oblała się intensywnym rumieńcem.
Ciekawe, co tu jest grane, pomyślał Piotr, nieznacznie marszcząc brwi. Muszę jak najszybciej z nim pogadać.
— Jedlińska? — Z zamyślenia wyrwał go głos Dawida, który właśnie witał się z Eweliną. — Czy masz może coś wspólnego z profesorem Antonim Jedlińskim z Zabrza?
— Tak, to mój ojciec — przyznała z dumą dziewczyna, uśmiechając się od ucha do ucha.
— A więc jesteś żywym dowodem na to, że niedaleko pada jabłko od jabłoni — zaśmiał się Marian, puszczając do niej oczko. — Byłyście z Laurą w jednej grupie?
— Tak, a wcześniej nawet chodziłyśmy do jednej klasy w liceum — odpowiedziała wesoło Ewelina, obejmując koleżankę ramieniem.
— Znamy się jak łyse konie — wtrąciła Laura, odsuwając się od koleżanki. Najwyraźniej Cielecka nie wiedziała, jak się zachować, o czym świadczyły jej nerwowe ruchy i sztuczny uśmiech, na który się siliła.
— To zupełnie jak Karol, Piotrek i Dawid. Oni też zaprzyjaźnili się na studiach i do dziś im to zostało — stwierdził Marian, który, mimo zgłaszanych wcześniej obiekcji dotyczących kobiet-lekarzy, teraz zdawał się być zachwycony pojawieniem się dwóch koleżanek. — W tej chwili to ja jestem tu najstarszy stażem i szpital znam na wylot — pochwalił się, dumnie wypinając pierś.
— Skoro tak, to może będziesz tak miły i oprowadzisz dziewczyny po oddziale? — zasugerował Piotr, nie mając ochoty zostawać po godzinach, by wywiązać się z obowiązku, jakim obarczył ich stary. Poza tym była to wyśmienita okazja do tego, żeby pozbyć się nowych koleżanek przynajmniej na parę chwil i pod ich nieobecność pogadać z Karolem na temat Laury. — A jutro po odprawie ustalimy co i jak — dodał, by dać im do zrozumienia, że po zwiedzeniu oddziału mogą już pójść do domu.
— To chodźmy! — powiedział entuzjastycznie Marian, otwierając na oścież drzwi prowadzące na korytarz. Jak na dżentelmena przystało, przepuścił obie panie przed sobą.
— Dobra, poszli. To teraz mów, co się dzieje — Piotr zwrócił się do Karola, spoglądając na niego ciekawsko. — Przyznaj się, skąd znasz tę Laurę?
— A tobie co znowu strzeliło do głowy? — obruszył się Górski, przewracając oczami.
— Nie udawaj — upierał się przy swoim Sosnowski. — Widziałem, jak się witaliście. Oboje wyglądaliście na zbitych z tropu. Zupełnie, jakbyście już przedtem się spotkali.
CZYTASZ
A gdyby tak - sezon 1
FanficSezon 1 A gdyby tak... wypadki w serialu od początku potoczyły się inaczej? Zapraszam do zapoznania się z alternatywną wersją pierwszej serii Pomysł narodził się wkrótce po zakończeniu serialu, ale dopiero wiadomość o planowanej kontynuacji okazała...