Rozdział 104

151 4 2
                                    

— Witaj, Krzysztof. Ja zadzwoniłem do ciebie? — zdziwił się uprzejmie Febo, starając się, by jego głos brzmiał tak przekonująco, jak to tylko możliwe. — To pewnie przez przypadek. Widocznie nie zablokowałem klawiatury w komórce — wyjaśnił zwięźle, zdając sobie sprawę, że zbyt obszerne tłumaczenia zawsze wyglądają podejrzanie. — Przepraszam cię za zamieszanie.

— W porządku, nic się nie stało — odparł wyrozumiale Dobrzański senior. — Przez przypadek czy nie, zawsze miło cię usłyszeć. A jak tam na urlopie? Pogoda dopisuje? — spytał z troską.

— Dziękuję, nie narzekam. Jak do tej pory było całkiem sporo ładnych dni — stwierdził Aleks. Chociaż nigdy nie lubił takich dialogów na cztery nogi, to w pewnych sytuacjach zmuszał się, by uczestniczyć w tego rodzaju wymianie zdań w imię wyższego celu. — A nawet gdyby cały czas padało i było zimno, to ja i tak bym się nie nudził.

— W to nie wątpię.

— A jak twoje zdrowie? — zręcznie zmienił temat Febo.

— Miło, że pytasz. Czuję się całkiem dobrze, z dnia na dzień jest coraz lepiej.

— Wspaniale. To pewnie lada moment zechcesz wrócić do firmy? — bardziej stwierdził, niż zapytał Aleks, chcąc w ten sposób płynnie przejść do rozmowy o sprawach zawodowych. Znał Dobrzańskiego na tyle dobrze, by wiedzieć, że wystarczy lakoniczna wzmianka na tematy firmowe, by senior połknął haczyk.

— Ech, gdyby to tylko ode mnie zależało... — głośno westchnął Krzysztof. — Niestety, lekarze i Helena będą mnie przed tym powstrzymywać przynajmniej do końca roku, jeśli nie dłużej. Co nie znaczy, że w ogóle nie myślę o pracy. Przeciwnie, ostatnio niemal bez przerwy się zastanawiam, co się tam dzieje.

— W to nie wątpię — przytaknął Aleks, naśladując brzmienie głosu seniora. — Masz może coś konkretnego na myśli? — podchwycił, chcąc pociągnąć go za język.

— Nie, to tylko takie złe przeczucia. Niektórzy mówią, że w niewiedzy jest szczęśliwszym, ale u mnie to się nie sprawdza. Zdecydowanie wolałbym dokładnie się orientować w sprawach firmowych, niż domyślać się prawdy.

— Jak najbardziej cię rozumiem — zapewnił z naciskiem Febo, uśmiechając się pod nosem. — Powiem ci, że ja — mimo urlopu — jestem w stałym kontakcie z Adamem, żeby w razie czego móc wesprzeć go przy rozwiązywaniu bieżących problemów.

— Cieszę się — przyznał Krzysztof z uznaniem. — Dobrze wiedzieć, że trzymasz rękę na pulsie. Od razu jestem spokojniejszy.

— Staram się — odparł Aleks z fałszywą skromnością. — Chociaż wiadomo, że pewnych rzeczy nie załatwi się na odległość — dodał tajemniczo, chcąc zaintrygować seniora tym stwierdzeniem.

— Na przykład? — spytał Dobrzański z wyraźnym zainteresowaniem w głosie.

— Być może to nieważne, ale... do tej pory dział finansowy nie ma wyników sprzedaży najnowszej kolekcji. Z tego, co mówił Adam, wywnioskowałem, że Marek ich jeszcze nie dostał, ale jak na moje oko to stanowczo za długo trwa — Febo przeszedł do sedna sprawy, w duchu licząc na to, że jego słowa zmotywują Dobrzańskiego do uważniejszego zbadania tej kwestii.

— Masz absolutną rację. Pierwsze wyniki powinny przyjść już dawno, a, jak ja umiem liczyć, to kolejnych należałoby spodziewać się niebawem... — pomyślał na głos Krzysztof. — Dziękuję, że mi o tym wspomniałeś. Przy okazji porozmawiam o tym z Markiem i pozwolę sobie zadzwonić do ciebie, jak dowiem się czegoś konkretnego.

— Doskonale, będę ci bardzo wdzięczny — skwitował Aleks, ciesząc się, że i tym razem udało mu się dopiąć swego. Jestem więcej niż pewien, że Markowi nie uda się zbyć ojca byle czym. A znając Krzysztofa, będzie drążył ten temat tak długo, aż w końcu dowie się prawdy i wszystko mi opowie. Trzeba mi było od razu się do niego odezwać, zamiast liczyć na tego półgłówka Adama, który — jak widać — nie potrafi załatwić nawet tak prostej sprawy, dopowiedział sobie w myślach. Już ja się z nim policzę, jak tylko wrócę do Warszawy. Dam mu taką szkołę, że mnie popamięta!

A gdyby tak - sezon 1Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz