Rozdział 103

123 3 0
                                    

Cieplakówna przez dłuższą chwilę nasłuchiwała, próbując się zorientować, kto do nich przyszedł. Jedno wiedziała na pewno — nie była to pani Dąbrowska, bo jej subtelny głosik od razu dało się słyszeć w całym domu, od momentu, gdy tylko przekraczała próg przedpokoju.

Czyżby to Maciek?, spytała siebie w duchu, przysłuchując się krótkiemu dialogowi. I chociaż nie docierały do niej wszystkie słowa, to melodia obu głosów była bardzo wyraźna i miała niewielką szansę, by się pomylić.

— Córcia, możesz wyjść! — zawołał ją Józef, jak gdyby odczytując jej myśli. — To Maciek!

— Tak czułam — ucieszyła się dziewczyna, otwierając na oścież drzwi swojego pokoju. — Cześć — powitała przyjaciela, podchodząc do niego, by pocałować go w policzek.

— No hej — odparł Szymczyk, który sprawiał wrażenie lekko zaskoczonego. — Wow, ale wyglądasz!

— Jak księżniczka, prawda? — podpowiedział mu Józef z wyraźną satysfakcją.

— Zdecydowanie! — podchwycił Szymczyk, wciąż nie odrywając od niej wzroku. — Ale ze mnie idiota, że do tej pory ci się nie oświadczyłem — dodał z typową dla siebie wesołością.

— A teraz już za późno — zripostowała Ula, po czym pokazała mu język. — Poczekaj chwilę w kuchni. Przebiorę się i zaraz przyjdę — dopowiedziała szybko, odwracając się na pięcie. — Już jestem! — zakrzyknęła radośnie, wchodząc po kilku minutach do kuchni.

— Świetnie, zrobiłem wam herbaty — jako pierwszy zabrał głos Cieplak, który na widok córki wstał z krzesła. — To ja nie będę przeszkadzał — stwierdził, po czym natychmiast wyszedł do sąsiedniego pokoju, starannie zamykając za sobą drzwi.

— O co chodzi? — spytała Ula, spoglądając znacząco na Maćka. Nie rozumiała, dlaczego tata tak nagle uciekł. Czyżby to Szymczyk poprosił go o to, żeby mogli porozmawiać w cztery oczy?

— Pan Józef uznał, że lepiej będzie, jak pogadamy sobie tylko we dwójkę — stwierdził prosto z mostu. — Zwłaszcza, że ostatnimi czasy nie mieliśmy do tego zbyt wielu okazji — westchnął ze smutkiem.

— To prawda — przytaknęła, zajmując miejsce przy stole. — Nie żebym szukała winnych tej sytuacji, ale mam nieodparte wrażenie, że to efekt czyjejś wyprowadzki z Rysiowa — puściła do niego oczko. — Fajnie, że przyjechałeś. Chociaż nie spodziewałam się, że zobaczymy się dzisiaj. Przecież jesteśmy umówieni na jutro — zręcznie zmieniła temat.

— Na jutro? — powtórzył za nią jak echo, marszcząc brwi.

— Na popołudnie, żeby przegadać różne sprawy związane ze ślubem — przypomniała mu, dziwiąc się, jak mógł o tym zapomnieć. — W końcu masz być świadkiem.

— Pierwsze słyszę — zdziwił się Maciek, wybałuszając oczy ze zdumienia.

— To... Piotr z tobą nie rozmawiał? — wyjąkała Ula zaskoczona takim obrotem sprawy.

— O świadkowaniu na ślubie nie — zdecydowanie zaprzeczył Szymczyk, energicznie kręcąc głową. — Gadaliśmy o tym, że ci się oświadczył, mówił o wyjeździe do Stanów, obgadaliśmy też kwestie mieszkaniowe, ale nic ponad to.

— To bardzo dziwne — oceniła, mimowolnie lekko się krzywiąc. — Przepraszam — zawstydziła się, lekko się czerwieniąc.

— Za co?

— Byłam pewna, że Piotr poprosi ciebie, żebyś był świadkiem na naszym ślubie — wyznała, czując się bardzo zawiedziona, że tak się nie stało. — W końcu jesteś moim najlepszym przyjacielem. Gdybym wiedziała, że wybierze kogoś innego...

A gdyby tak - sezon 1Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz